Kontynuowali romans przez kilka następnych tygodni. Kupiła mu nawet smartfona, aby mogli się ze sobą potajemnie kontaktować. Oczywiście starał się ukryć go przed swoją dominującą matką.

W szkole, Filip i jego przyjaciele zastraszali Eda każdego dnia, aby zmusić go do opowiści z soczystych szczegółów tego, co działo się między nim a panią Lindquist. Szczególnie jednego dnia:

 – Dalej, Ed, Ty kutasie! – Bartek tego żądał. – Powiedz nam, jaka jest w łóżku. 

  – Nie sypiam z nią – twierdził Ed. – Nie wiem ile razy mam Ci powtarzać.

 – Nie wiem ile razy mam ci powtarzać, – powiedział Filip, uderzając pięścią w twarz Eda – że wiemy, że ją pieprzysz. Widzimy, jak na Ciebie patrzy, rozpinając koszulę. A jeśli nie powiesz nam, jaka jest, pobijemy skwasimy Ci mordę. 

 – Powiedz nam teraz! – powiedział Bartek i uderzył go w brzuch.

 – Dobrze – powiedział Ed, wyrywając się im. – Ona jest największym przeżyciem seksualnym, jakiego kiedykolwiek doznałem.

 – Ona jest TYLKO Twoimi doświadczeniami seksualnymi – powiedział jeden z przyjaciół Fila, śmiejąc się.

 – Jakie są jej cycki? – zapytał Filip. – Nie zawiedź mnie. To nie jest oszustwo w staniku, prawda? Nie zwisają?

 – Są prawdziwe – powiedział Ed, marszcząc brwi. – To wszystko to jej cycki bez dodatków.

 – Bierze go do dupy? – pytał Bartek, uśmiechając się.

 – Nie. 

 – Jaka jest jej cipka? – zapytała inny przyjaciel Filipa. – Ogolona, czy owłosiona jak cholera?

 – Owłosiona – Ed skłamał.

 – Cóż, nie można mieć wszystkiego – powiedział Filip. – Dobra robota. Później będziemy Cię bardziej wypytywać w celu uzyskania informacji. Na razie, weź to jako prezent z podziękowaniami.

Uderzył Eda w ramię. Filip i jego przyjaciele chodzili po korytarzu śmiejąc się.

 – Dupki – szepnął Ed.

Anna była mądra. Za każdym razem wybierała różne hotele, by uniknąć kolegów Eda. A także, w przypadku gdyby ktoś inny dowiedział się, mówiąc o którym, Anna znalazła męża na jedną noc.

  – Z kim się pieprzysz? – krzyknął na nią. – Wymykasz się z domu co kilka nocy. Z kim jesteś?

  – Kim jesteś? – odpyskowała – Kim jest ta mała dziwka, którą pieprzysz od kilku miesięcy, jeśli nie od kilku lat?

 – Ty i te Twoje paranoiczne bzdury – powiedziała. – Nic na to nie poradzę, że mam częste podróże służbowe. Po prostu przerzucasz na mnie swoją niewierność! Wychodzę z domu, aby spotkać się z przyjaciółmi, bo potrzebuję trochę czasu dla siebie, bez konieczności tolerowania twojego szaleństwa każdego dnia!

 – Anno, dowiem się kimkolwiek jest ten facet – powiedział – a potem go zabiję. Wtedy siebie zabiję i zostawię Cię z poczuciem winy. 

  – Przestań być taki melodramatyczny.

 – Zrobię to! Zobaczysz!

Wyszedł z pokoju.

Następnego dnia w szkole szła korytarzem, kiedy usłyszała, że Filip i jego przyjaciele rozmawiają za rogiem o niej. Zatrzymała się i słuchała.

  – Chcę wiedzieć z pierwszej ręki, jak wygląda Lindquist w łóżku, zamiast tylko go bić – powiedział Phil. 

– Podejrzewam, że kłamie na jej temat, z szacunku dla niej, a najlepsze części trzyma dla siebie. Ciągle go bijemy pięściami, więc on powie wszystko, żeby powstrzymać ciosy. To wcale nie znaczy, że mówi prawdę.

Wy dranie, pomyślała, bijecie mojego chłopca.

  – Muszę zobaczyć te cycki dla sam – powiedział Filip – poczuć jej cipkę na moim kutasie. Dowiedzmy się, kiedy następnym razem i gdzie się spotkają. Pojedziemy tam i złapiemy ją w pokoju hotelowym i zrobimy to tam. Jeśli Ed tam będzie, pobijemy go i pozbędziemy się go, żebyśmy mogli mieć ją dla siebie.

 – Dobry pomysł –  powiedział jeden z jego przyjaciół.

Robi się niebezpiecznie, pomyślała. Gdy usłyszała ich wszystkich śmiejących się razem, zeszli z sali do jednej ze swoich klas. Stała tam i pozwoliła, by jej umysł się uspokoił.

Późnym popołudniem, po szkole, zadzwonił telefon Eda. Podbiegł do niego, mając nadzieję, że jego matka nie usłyszy jej dźwięku.

 – Halo, Anna? – powiedział.

  – Przykro mi, Ed – powiedziała. – Nie możemy spotkać się dzisiaj w hotelu Central House.

 – Dlaczego nie? – zapytał.

  – Musimy to zakończyć, Ed. Przepraszam.

  – Dlaczego? 

Jego serce mocniej biło.

 – Wiesz dlaczego. Mój mąż. 

  – Nie możesz się z nim rozwieść?

  – Podejrzewa, że go zdradzam. Kto wie, ile ma dowodów na to, że jesteśmy razem. Wiem, że pieprzy się w kółko, widziałam wiadomości na jego telefonie, ale od tamtego czasu je wymazał, więc nie mam na to dowodów. Jeśli się z nim rozwiodę, weźmie większość tego, co mamy. Jak Ty i ja będziemy się utrzymywać? Przepraszam, Ed. Żegnaj. 

Rozłączyła się.

Ed leżał na łóżku w domu i płakał. Wysłał jej wiadomość tekstową i nagrał kilka wiadomości głosowych, ale nie otrzymał odpowiedzi. Jego krzyki były czasami tak głośne, że matka krzyczała z salonu, każąc mu się zamknąć.

W końcu dostał telefon od Anny.

 – Anna?

Płakał tak cicho, jak tylko mógł, żeby jego mama go nie słyszała.

– Przepraszam za wcześniej – powiedziała – Będę w pokoju 411 w hotelu Fort Armstrong o 22:00. Ale nie musisz tam być przed 23:00. Będę tam przygotowywać dla nas kilka rzeczy. To będzie niespodzianka. Nie przychodź wcześniej. 

Rozłączyła się i usiadła przy biurku w klasie francuskiej. Wzięła głęboki, chwiejny oddech i wypuściła go.

Filip podsłuchiwał na korytarzu z przyjaciółmi.

Dwie godziny później była w domu. Wyglądała przez okno, obserwując kierowców na drodze. Wyjęła telefon z torebki i weszła do sypialni. Zostawiła drzwi, potem zadzwoniła do Eda.

  – Anna? – powiedział.

  – Zmieniłam zdanie co do tego, kiedy powinieneś tam być – powiedziała. – Martwię się, że wszystko będzie dobrze przynajmniej do północy. W każdym razie, dam Ci znać, czy jest jakiś problem.

Usłyszała, że drzwi frontowe się otwierają i zamykają. Uśmiechnęła się.

 – Ale nadal będziesz tam o 10:00 wieczorem?

– Tak, będę w hotelu Fort Armstrong o 10:00 wieczorem, w pokoju 411. Muszę lecieć. Pa.

Rozłączyła się.

Drzwi do sypialni otworzyły się.

Jej mąż uśmiechnął się i gapił na nią przez kilka sekund.

 – Co jest na obiad? – zapytał.

W pokoju 411, spacerowała tam i z powrotem w ciasnej czerwonej sukience i obcasach, jej twarz pomalowana w jaskrawych kolorach. Cała drżała. Była 10:03.

To szaleństwo, pomyślała. Ta noc mnie wyzwoli, albo zniszczy. Tak czy inaczej, nie mogę żyć tak.. Jeśli pójdę do piekła, to zasługuję na to.

Usłyszała pukanie do drzwi.

Wzięła głęboki oddech i poszła w jego kierunku.

Mam nadzieję, że Twoje wyczucie czasu i punktualność są tak nieskazitelne jak zawsze, Ben, myślała. Spojrzała przez wizjer. Widziała kilka znajomych twarzy.

Teraz naprawdę się trzęsła. Mimo to, przełamała się i otworzyła drzwi.

Filip i jego koledzy byli tam, gapiąc się i uśmiechając.

Dała im wszystkim fałszywy uśmiech, starając się ukryć swój strach. 

– Dobry wieczór, chłopcy – powiedziała, tak stabilnym głosem, jak tylko mogła.

  – Pani L – powiedział Filip, a jego oczy rozbierały ją wzrokiem. – Dobrze wyglądasz!

  – Wejdźcie, chłopcy – powiedziała, gestykulując do łóżka. Wszyscy poszli tam, a ona udawała, że zamyka drzwi. Mimo, że się trzęsie, zachowała zimną krew.

  – Wow, – powiedział Filip do swoich przyjaciół. 

– Ona jest bardziej skłonna do współpracy niż się spodziewałem.

Jego przyjaciele się śmiali.

Zanim poszła do nich, spojrzała na korytarz, w którym znajdowała się winda. Otworzyła się, a znajomy mężczyzna wychodził. Zostawiła drzwi i poszła do chłopców. Filip rozpiął jej sukienkę. Ona wykopała swoje obcasy.

  – Muszę zobaczyć jak wygląda Twoje ciało – chrząkał. 

Sukienka zdjęta: bez stanika i majtek. Jego oczy i język prawie wypadły na ten widok, by zobaczyć jej cycki i ogoloną cipkę. Cała piątka w momencie poczuła erekcje.

 – Ed skłamał – powiedział jeden z przyjaciół Filipa.  – Jesteś tam ogolona. 

Leżała na łóżku z rozłożonymi nogami. Byłą przerażona tym, co miało się wydarzyć.

To szaleństwo, myślała.

 – Dobrze, pani Lindquist – powiedział Filip, na tyle głośno, że można było go usłyszeć na korytarzu. – Teraz zobaczysz, jakim człowiekiem jestem naprawdę. 

Zdjął spodnie, żeby pokazać swojego spiczastego kutasa. 

– Będziesz żałowała, że kiedykolwiek we mnie zwątpiłaś, albo nabijałaś się z mojej męskości w klasie.

Celował swoim kutasem w jej cipkę. Widziała nienawistne spojrzenie w jego oczach. Wtedy ten człowiek wszedł do pokoju i podszedł do łóżka. Miał pistolet.

 – O mój Boże!

 – Co jest kurwa?! – krzyknął Bartek.

 – Kto nie zamknął drzwi? Wy idioci!

 – Anna! – krzyknął intruz. – Zorganizowałeś orgię?

 – Ben! – krzyczała do swojego męża.

 – Chcieli mnie zgwałcić!

– Wpuszczasz nas do środka! – powiedział Filip – Miałeś nas zadowolić!

  – Widzę to! – Ben powiedział, celując bronią w Filipa, który czekał, aż jego twardziel zmaleje, żeby mógł włożyć go z powrotem do spodni.

Naciągnęła prześcieradło na swoje ciało. 

– To wszystko stało się tak szybko, Ben, nie miałam czasu na… 

  – Gówno prawda! – Ben krzyczał. – Podsłuchałem, jak organizujesz to spotkanie przez telefon w sypialni, kiedy wróciłem dzisiaj do domu. 

Wiem, pomyślała.

Tłum ludzi zebrał się przy drzwiach, aby zobaczyć, co się dzieje. Ci z przodu zgazowali, żeby zobaczyć broń Bena.

  – Proszę posłuchać, proszę pana – powiedział Bartek, gestykulując rękami, by uspokoić Bena. – Nie zorganizowaliśmy tego spotkania z twoją panią. Słyszeliśmy, jak zawierała umowę z facetem. 

  – Zamknij się, głupku! – powiedział Filip, ubierając spodnie.

– Nie kupuję Twoich bzdur, dzieciaku – powiedział Ben, a potem przyjrzał się wszystkim pięciu młodym mężczyznom. – Boże, jesteście młodzi. Jesteście dziećmi. Jesteście niepełnoletni?

 – Nie, wszyscy mamy osiemnaście – powiedział Bartek.

  – Zamknij się! – Ben krzyczał. – Czy to Twoi uczniowie, Anno?

 – Tak – powiedziała Anna, – ale ja nigdy…

  – Ty zdziro – powiedział Ben, a łza spłynęła mu po policzku. – Dlatego nosiłaś te ciasne koszule do szkoły. Próbowałaś uwieść wszystkich swoich uczniów. Myślałem, że to był tylko romans z jednym człowiekiem, żeby się na mnie odegrać, za ten jeden, krótki romans, który miałem.

  – Więc mnie zdradzasz! – krzyknęła. – A teraz mnie osądzasz? Hipokryta!

– Nigdy nie zorganizowałem orgii z nastoletnimi uczniami, Anno! – Ben krzyczał w płaczu. –  Podwinęła mi się raz noga, a Ty mnie każesz w ten sposób. 

– Słuchaj. Wstawaj z łóżka. 

– Nie widzę już powodu, dla którego mielibyśmy tu być.

Zaczął iść w stronę Bena, któremu broń trzęsła się w ręce.

  – Zgadzam się –  powiedział Bartek, również idąc w stronę Bena.

 – Zostańcie na miejscu! – krzyczał Ben, wskazując bronią tam i z powrotem na Bartka i Filipa. Ramię drżało mu coraz bardziej.

 – Zejdź mi z drogi, staruszku – powiedział Phil z lekceważącym machaniem ręką. – Nie zastrzelisz nikogo.

  – Filip – powiedziała Anna z prośbą w oczach.  – Nie wiesz, jak szalony może stać się mój mąż. Nie testuj go.

 – Pani L–  Phil powiedział z szyderstwem. – Spójrz na niego. Jest zbyt tchórzliwy, by…

Ben wpakował kulkę w klatkę piersiową Filipa, a wszyscy krzyknęli.

Bartek i inni trzej, panicznie próbowali biegać obok Bena, ale postrzelił ich wszystkich w plecy, gdy znaleźli się obok tłumu krzyczących przechodniów.

W końcu Ben włożył pistolet pod brodę i przed płaczącą Anną wystrzelił kulę, rozpryskując krew po całym suficie, zanim ciało uderzyło o podłogę. Anna włożyła głowę pod prześcieradło, całe jej ciało się trzęsie.

Godzinę później Ed otrzymał wiadomość tekstową:

„Zmiana planu. Spotkajmy się w moim domu przy Brock Ave 426. O północy, nie później. Potrzebuję cię. Anna.”

A co z jej mężem? Ed myślał. Wyjechał z miasta?

Przyjechał do jej domu o 12:03. Ubrana w szlafrok, otworzyła przednie drzwi z tą śmiertelnie zmartwioną miną.

 – Co jest nie tak? – zapytał. – Czy Twój mąż…? 

  – Nie musimy się już o niego martwić – powiedziała, ciągnąc go za krawat do domu. Zaprowadziła go do salonu, gdzie siedzieli. 

– Zabił się.

  – O mój Boże.

– Mówiłam Ci, że jest szalony, ale jest jeszcze gorzej. Twoi koledzy z klasy, Filip, Bartek i ich przyjaciele dowiedzieli się o naszym spotkaniu, podobnie jak mój mąż. Zaplanowałam to wszystko, ale zrobiło się o wiele gorzej niż sądziłam. Nie wiem, co sobie myślałam. Musiałam być tak samo szalona jak Ben. Musiałam tylko pozbyć się jego i Twoich plotkujących tyranów, ale to, co się stało, będzie miało na zawsze wpływ na mnie i dlatego potrzebuję Cię tu dzisiaj wieczorem.

– Co się stało?

  – Ben… zabił ich wszystkich, zanim siebie zastrzelił – powiedziała zmartwiona.

Szczęka Eda spadła. 

– Pomyślałem, że te gnojki zrobią coś głupiego, na przykład spróbują mnie przelecieć, bo w sumie próbowali to zrobić. Pomyślałam, że szalenie zazdrosny Ben wpadnie na nas i zrobi scenę, aresztując chłopców i zejdzie nam z drogi. Myślałam, że będzie im groził lub skrzywdzi ich, albo przestraszy, a potem się zabije. Nie wiedziałam, że Ben kupił broń! Wiedziałam, że jest na tyle niestabilny, że może zabić samego siebie – wtedy ty i ja bylibyśmy wolni i żylibyśmy razem- ale nie sądziłam, że zastrzeli też tych wszystkich chłopców! 

Zaczęła płakać. 

– I to na moich oczach.

  – A jeśli Ben też by Ciebie zabił?

  – Wtedy zostałabym wyrzucona z mojego nieszczęścia. W każdym razie pozbyliśmy się Bena, Filipa i wszystkich, choć nie w sposób, w jaki chciałam. Krótko mówiąc, możemy się kochać. Pójdę do więzienia i potrzebuję Cię w moich ramionach bardziej niż kiedykolwiek. Kochajmy się. 

Zrzuciła szlafrok, ujawniając swoją nagość. Uścisnęli się i pocałowali. Kiedy pieszczotliwie pieścił jej cycki, rozebrała go. Tak bardzo martwił się o ból, który widział na jej twarzy, i był tak napalony, że zapomniał o swojej nieśmiałości w stosunku do swojego ciała, więc nie oparł się jej. W ciągu dwóch minut, był tak nagi jak ona, z wyjątkiem jej okularów.

Spojrzała na jego ciało. 

– Miałam rację – powiedziała – Wyglądasz słodko nago. Weźmy razem prysznic. Po tym wszystkim, co się dzisiaj wydarzyło, potrzebuję oczyszczenia.

Wzięła go za rękę i zaprowadziła na górę do łazienki. Zdjął zasłonę prysznicową i wszedł do kabiny. Zdjęła okulary.

 – Wow, czekaj – powiedział. – Pamiętaj, co powiedziałem o mojej mamie, że ty… 

 – Daj spokój, Ed,– powiedziała, wchodząc z nim pod prysznic – Mój uraz jest o wiele gorszy niż Twój. 

– Zamknęła zasłonę prysznicową. Ed puścił wodę.

Dostała mydło, umyła ręce i dała mu kostkę. Pocierała pianę na klatce piersiowej i brzuchu. Jej palce łaskotały go, a kiedy dotknęły jego sutków, były one tak samo spiczaste jak jej. Wcierał pianę mydlaną z rąk w jej piersi.

Chcąc jej nie urazić, krzywiąc się na widok jej (poza tym pięknej) twarzy bez okularów, wpatrywał się w piękne ciało, które mył. Odwróciła się od niego i pozwoliła, by woda z dyszy tryskała na jej twarz. Wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy. Po niechcianym pięciokrotnym morderstwie, w którym nieumyślnie pomogłam, doprowadziło do tego, że Anna potrzebowała oczyszczenia z jej grzechów. Westchnęła, czując, jak mydlane ręce Eda poruszają się po jej plecach. Odwróciła się, by spojrzeć mu w twarz. Pocałowali się. Teraz ich mydlane dłonie opadły między nogi. Gładziła jego jądra i kutasa skierowanego w górę, podczas gdy jego palce wsuwały się w jej pochwę i odbyt, czyszcząc wszystko. Wkładali sobie nawzajem języki do gardła, wciąż pocierając siebie nawzajem. Zakończyli prysznic i wytarli się. Potem wzięła go za rękę i zaprowadziła do swojej sypialni. Położyła się na łóżku na czworaka. Rozłożyła nogi, żeby jego język miał dostęp do obu otworów.

Miał wspaniały widok na jej cipkę i dupę. Były tuż przed jego twarzą. Drżała patrząc na duże zdjęcie Bena na stoliku nocnym, więc odwróciła go. Westchnęła na sensację języka Eda, zwinnie nim poruszał jeżdżąc od jej sromu do odbytu, a potem znowu w dół. Uderzyła się w łechtaczkę.

Gdy nadal lizał jej dupsko, wsunął dwa palce głęboko w jej mokrą cipę. Jeden palec łaskotał jej punkt G, a drugim drażnił jej łechtaczkę. Coraz szybciej. Jej wysokie piski mówiły mu, że jest gotowa na jego kutasa. Wspiął się na nią i przybliżył swojego kutasa do niej. Gdy końcówka jego kutasa dotknęła jej pochwy, krzyknęła z przyjemnością. Wiedząc teraz, że to nie był krzyk bólu, wszedł w nią na jedną trzecią długości. Jej krzyki były coraz głośniejsze. Sięgnął do przodu, złapał jej piersi do rąk i wepchnął go do samego końca.

  – Aaa! – krzyczała.

Pięć mocnych pchnięć i doszła.

  – Ooo!– krzyczała. – Nie… przestań! Ach!

Ciągle wbijał się w nią, sprawiając, że znów doszła po kolejnych dziesięciu pchnięciach. Krzyczała z każdym szturchnięciem coraz głośniej. Jego kutas tonął w jej cipce.

W końcu, po tym jak zmusił ją do trzeciego razu. Był gotowy do eksplozji. Wyciągnął go i spuścił się jej na lewy pośladek, a następnie na prawy, a resztę zostawił na jej plecach. Sięgnął po chusteczkę, a ona padła na łóżku. Po tym, jak oczyścił ją i samego siebie, przytulili się pod prześcieradłem. Jego głowa była na jej klatce piersiowej. Jej piersi robiły za poduszkę. Przeczesała jego włosy.

 – Dziękuję – westchnęła. – Po tym, co wydarzyło się wcześniej, potrzebowałam tego.

  – Co się teraz stanie? – zapytał – podoba mi się to. Koniec z mieszkaniem z mamą. Uratowałeś mnie przed nią. Kocham cię.

 – Też cię kocham, Kochanie.

Pocałowała go w czoło. 

– Uratowałeś mnie przed Benem.

  – Ale nie zrobiłem nic, żeby go od Ciebie odciągnąć. 

– Zrobiłeś. Byłeś kimś w kim mogłabym się zakochać.

Znowu go pocałowała.

O autorze

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *