W końcu, nieznaczny pomruk szeptów rozlegających się pomiędzy studentami wybudził ją z transu. Zebrała myśli i wznowiła prezentację. Od tamtego momentu prowadzenie wykładu wydawało jej się mozolne jak przedzieranie przez zaśnieżoną ścieżkę. Z jakiegoś powodu musiała się zmuszać, aby nie patrzeć w stronę zielono-szarych, rozpraszających oczu. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw.

Ku uldze wszystkich zgromadzonych, rozległ się dzwonek.

– Proszę pamiętać, że będziemy omawiać fragmenty „Wojny peloponeskiej” Tukidydesa. Oczekuję, że zapoznacie się z jego twórczością. Szczególnie interesuje mnie dialog melijski i następnym razem będę z niego wyrywkowo odpytywać na ocenę. Wynik będzie się wliczał w ocenę końcową.

Ostatnie zdanie studenci przyjęli z głośnymi jękami i pomrukami, dzięki czemu wewnętrznie się uśmiechnęła. Uczniowie zawsze pozostawali uczniami. Nie minęło wiele czasu, odkąd przeżywała takie same reakcje, siedząc w tych samych ławkach.

Nagle jej oczy wyłapały z tłumu Rudą. Szła w stronę wyjścia.

– Pani Stankowska… Czy mogłaby pani zostać na minutkę? – wyrwało jej się bez zastanowienia.

Zielonooka piękność odwróciła się z oczami pytającymi „ja?”.

„ Nie, nie, nie, NIE! To błąd, Aga! Po co to robisz? Dlaczego poprosiłaś ją, żeby została? Ściągasz na siebie problemy dziewczyno, nic więcej. Cóż, teraz, kiedy idzie w twoją stronę, chciałabym widzieć jak się wyplątujesz z tej sytuacji.”

– Tak, zgadza się, pani. Czy możemy zamienić słowo?

Emma powiedziała coś szybko do koleżanki i udała się na środek sali. Kiedy Agnieszka uniosła wzrok znak pulpitu, ich oczy znowu się spotkały. Tym razem dystans był zbyt krótki. „Niebezpiecznie blisko”, pomyślała racjonalnie po raz ostatni, zanim znów wpadła w trans.

Emma zarumieniła się, ale nie odwróciła wzroku. Agnieszka gapiła się na nią, niezdolna do ruchu.

„ Na miłość boską, Aga! Ogarnij się!”

Była bezsilna wobec spojrzenia dziewczyny, kompletnie zaniemówiła. Ona była zbyt piękna. Rude, falowane włosy opadały na alabastrową twarz. Słodki pyłek piegów podkreślał kości policzkowe i nos. Różowe usta dopełniały olśniewający widok.

O autorze

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *