Facet wyjął z kieszeni małą czarną książeczkę i przeczytał na głos paragraf mówiący o tym że takie czyny mogą być karalne konkretnym wymiarem pozbawienia wolności. 

Jako że byłam prawniczką, doskonale wiedziałam o czym do nas mówił. Popatrzałam na Joasię i wyszeptałam:

– Nie wierzę że to się dzieje…

– Czy mają panie dowody tożsamości?

– Nie, ale mieszkamy kilka przecznic stąd i nie sądziłyśmy że będą nam potrzebne. – powiedziała Joasia.

– Przykro mi, ale są panie aresztowane. Pojadą panie z nami na posterunek. Mają panie prawo zachować milczenie, oraz prawo do skorzystania z pomocy prawnej. Czy to zrozumiałe?

Chciało mi się płakać i nawet pociekło mi kilka łez. Marzyłam o tym żeby sprać żonę na kwaśne jabłko i próbowałam wymyślić jakiś sposób na to żeby nas wyciągnąć z tej sytuacji. 

– Panie oficerze, bardzo proszę, czy nie mógłby nas pan wypuścić z pouczeniem?

– Przykro mi, ale nie. To poważne wykroczenie i złamałyście prawo. Musimy pojechać na posterunek. Powinnyście były pomyśleć o konsekwencjach zanim zrobiłyście, co zrobiłyście.

– Ale my jesteśmy po ślubie! Czy to nic nie znaczy? – zapytała Joasia, błagalnym tonem.

– Obawiam się że nie, proszę pani. A teraz, proszę podejść do radiowozu.

Nie potrafiłam nawet spojrzeć na żonę. Wiedziałam że gdy tylko dotrzemy na miejsce, to od razu zadzwonię po prawnika, czyli Kasię, żeby nas uwolniła. Tej rozmowy telefonicznej w ogóle nie wyczekiwałam i moje obawy były uzasadnione. 

– Hej! Kasia? – zapytałam, próbując brzmieć łagodnie.

– Amelia? Czy to ty? Dlaczego szepczesz?!

– Tak, to ja. Słuchaj, stało się coś strasznego. Musisz przyjechać na posterunek policji i nas stąd wyciągnąć.

– Który posterunek? Wszystko w porządku?!

– Tak , wszystko okej, jesteśmy tylko trochę zawstydzone.

– Co odwaliłyście?

– Czy naprawdę muszę ci o tym mówić przez telefon?

– Tak, musisz. Robisz sobie ze mnie jaja?!

– Nie! Naprawdę nie! Błagam, przyjedź, a wszystko ci opowiem.

– Dobra, już jadę. 

Słysząc tą rozmowę, Basia natychmiast zapytała ją o co chodzi. Kasia odparła że sama nie wie, ale podejrzewa że Joasia zrobiła publicznie coś czego nie powinna, i teraz dziewczyny siedzą na policji. Wychodząc za drzwi usłyszała komentarz Basi: „ale jaja!”.

Siedząc na posterunkowym korytarzu i czekając na Kasię, usiłowałam nie nawiązywać z nikim kontaktu wzrokowego. Bałam się że ktoś mnie rozpozna z budynku sądu. Joasia przez większość czasu siedziała po cichu i nie odważyła się odezwać, bo wiedziała że przez dłuższy czas będę na nią wciekła i nie dam się jej dotknąć. W końcu Kasia dotarła na miejsce, podeszła do kontuaru i powiedziała kilka słów do oficera. Ten następnie podszedł do nas i powiedział:

– Zjawił się wasz prawnik. Proszę za mną, do pokoju konferencyjnego.

Obie wstałyśmy z miejsc i poszłyśmy za nim do pustej sali. Usiadłyśmy za stołem, po czym zostawił nas same. 

– Dlaczego wy zawsze musicie się zachowywać jak totalne idiotki?! Obnażanie w miejscu publicznym- serio?! Dlaczego w ogóle miałybyście robić coś takiego na oczach ludzi? – zapytała Kasia.

– Cóż, jak zapewne wiesz, Joasia od jakiegoś czasu ma pewne odchyły.

– Ale zawsze możesz ODMÓWIĆ, do cholery! Przydałoby ci się trochę samokontroli.

Żona nie powiedziała ani słowa. Siedziała w ciszy przy stole, z dłońmi splecionymi przed sobą. 

– Na szczęście zarzuty nie są ciężkie. Wystarczy że wpłacicie kaucję, i tyle. Ale jeśli znowu was ktoś przyłapie, macie pewne 3 lata więzienia.

– O to się nie martw. To już przenigdy się nie powtórzy. Ile wynosi kaucja? – zapytała Joasia.

– 1000zł. Za każdą z was.

– Okej, tylko problem w tym że nie mamy przy sobie portfeli. Czy mogłabyś za nas zapłacić, a my ci oddamy w domu?

– Jasne. Zajmę się papierkami i zaraz was stąd wyciągnę. Obyście tylko nie wpadły znowu na jakiś głupi pomysł, bo będzie o wiele gorzej!

– Nie martw się o to…

Sądzę że Joasia czuła się okropnie z myślą o tym co zrobiła. Wiem, że nie chciała żeby sprawy zabrnęły aż tak daleko. Mimo to, w tamtym momencie to mnie nie obchodziło, i zamierzałam dać jej popalić kiedy tylko wrócimy do domu. Może tego potrzebowała, żeby w końcu się uspokoić. 

Kiedy wyszłyśmy z posterunku, Kasia szturchnęła ją w ramię.

– Ty idiotko! Jak mogłaś ją tak upokorzyć?

Nie starałam się jej bronić, bo należało jej się. 

– Ała! To bolało! Przepraszam, nie chciałam żeby zrobił się z tego taki cyrk. Błagam, musicie mi uwierzyć. Kocham ją i naprawdę jest mi głupio.

– Po prostu wróćmy już do domu. Jest późno i mamy mnóstwo roboty. – podsumowała Kasia, zasiadając za kierownicą BMW.

Podczas jazdy do domu nie chciałam nawet patrzeć na żonę. W pewnym momencie spróbowała nawet ując mnie za dłoń, ale odtrąciłam ją. Po przyjeździe na miejsce poszłam prosto do sypialni. Joasia próbowała ze mną porozmawiać, ale byłam wykończona i chciałam żeby mi dała spokój. 

– Chodźmy spać. Nie zamierzam o tym już dzisiaj rozmawiać… – powiedziałam.

– Dobrze, ale wiedz że cię bardzo kocham.

– Tak, chyba nawet trochę za bardzo. – odparłam bez ogródek.

Kiedy Kasia wróciła do domu, Basia z zapartym tchem słuchała opowieści o tym co się wydarzyło. 

– Policja przyłapała je na uprawianiu seksu w parku obok stadionu. Nie wiem czy w ogóle miały na sobie ubrania, bo oskarżono je o obnażanie w miejscu publicznym.

– No co ty!

– Serio! Przyznały się i zapłaciłam za nie kaucję. Musiałam za nie wyłożyć, bo nie miały przy sobie nawet portfela.

– Wow, ale wstyd. Lubię seks, ale nie przyszłoby mi na myśl żeby go uprawiać w miejscu publicznym, gdzie jest spora szansa na bycie przyłapaną.

– Wiem. Ponoć to bardzo podniecające, ale nie wiem co im strzeliło do głowy. Nie sądzę żeby to było coś, co chciałabym wypróbować.

– A co ty na to, żebyśmy się bzyknęły standardowo na łóżku? – zaproponowała Basia z szerokim uśmiechem.

– Brzmi świetnie! – odpowiedziała Kasia, po czym poszła do sypialni. 

O autorze

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *