Marek złapał kurtkę w dłoń i wyszedł przez drzwi. Miał się spotkać z Tamarą w centrum miasta za 40 minut. Spędził większą część popołudnia na przygotowywaniach i na wybieraniu idealnej koszuli. Zastanawianie się nad najmniejszymi szczegółami pomagało mu się uporać ze stresem. Dziś w końcu nadeszła upragniona noc.

Marek i Tamara spotykali się od 7 miesięcy. Poznali się jeszcze na studiach, ale nigdy nie zdecydowali się na randkę. Marek cenił sobie monogamię, a ona jakimś trafem nie pojawiała się na horyzoncie kiedy akurat był dostępny. Odkąd się znali, nie kojarzył żeby miała jakiegokolwiek chłopaka, ani żeby się z kimkolwiek spotykała. Wszyscy mężczyźni którzy ponoć z nią spali, mieli podobne obserwacje.

Nic z tego nie byłoby ważne, gdyby nie ich wspólni znajomi. Wszyscy byli przekonani, że Marek i Tamara są dla siebie stworzeni. Spędzali ze sobą więcej czasu, niż on spędził z którąkolwiek byłą dziewczyną. Między nimi iskrzyło, ale zawsze coś odwracało ich uwagę od pierwszego wielkiego pocałunku. Studia się skończyły, Marek zerwał ze swoją byłą, i przypadkiem trafił na Tamarę na weselu, rok później. Po dłuższych podchodach zaprosił ją na randkę, a ona się zgodziła.

Kolejne 7 miesięcy były dla niego totalnie nowym przeżyciem. Każda poprzednia kobieta była dla niego pewnego rodzaju brzemieniem. Jedna nieustannie potrzebowała pochwał i komplementów, druga okazała się być o wiele bardziej wierząca niż jemu odpowiadało, a kolejna lubiła o wiele bardziej wszystkich jego kolegów, niż jego samego. Tamara, dla porównania, była idealną partnerką. Dlatego też, Marek wkrótce przyznał że żyje w banalnym, oklepanym ale szczęśliwym związku. Śmiali się ze swoich żartów, mieli podobny gust muzyczny i wyrażali identyczne opinie polityczne. Wszystko, co sprawiało że byli świetnymi kumplami na studiach, złożyło się na idealny związek, i to już od samego początku. Marek każdego dnia kończył pracę z myślą żeby jak najszybciej wracać do domu i spędzać czas z ukochaną. W tym wszystkim tkwił tylko jeden znaczący problem.

Nie uprawiali seksu.

Marek przerabiał już kwestię „czekania do ślubu” ze swoją maniakalnie religijną ex-dziewczyną. Nie podobało mu się to, ale szanował jej zdanie. Brak intymności z Tamarą też by mu nie przeszkadzał, gdyby istniał konkretny powód. I nie chodziło o sam brak seksu- chodziło o całkowity brak kontaktu fizycznego. Ona wahała się nawet go pocałować. Pomimo obaw, Marek nie komentował tego zachowania, bo cała reszta związku była idealna i przeważała ten problem. Mimo to, miał prawo się stresować przed kolejną randką.

Tym razem wybrał Carillo, lokalną pseudo-meksykańską knajpkę w której bardzo lubili jeść. Serwowali tam dania o dużej różnorodności, więc jeśli nie miał ochoty na coś ze Środkowej Ameryki, to mógł sobie po prostu zamówić hamburgera i nikt się na niego nie patrzał jak na idiotę. Po wejściu do środka pomachał do kelnerki, którą znał z imienia. Uśmiechnęła się do niego i przyniosła dwie karty dań, wiedząc że żaden z nich jej nie potrzebuje, bo znają ją na pamięć.

Marek zamówił dwa drinki i w oczekiwaniu dudnił palcami po blacie. Kelnerka podeszła do niego z napojami i koszyczkiem z frytkami i sosem. Tamara zjawiła się akurat kiedy kelnerka odeszła. Miała na sobie granatową sukienkę, która opinała jej ciało i rozszerzała się na wysokości kolan. Mężczyzna nie mógł się na nią napatrzeć.

– Przepraszam. – powiedziała – Karolina zatrzymała nas w pracy żeby omówić plan na jutro. Nie wiem jak zamierza zrobić to wszystko co nam dzisiaj przedstawiła… Zamówiłeś już?

Marek pokręcił głową.

– Nie. Przykro mi że masz urwanie głowy.

– Nie było tak źle. Po prostu musiałam się trochę pośpieszyć żeby tu zdążyć. Jak się masz? Jak ci minął dzień? Udało ci się zrobić cokolwiek z tych rzeczy o które się tak martwiłeś?

Zaróżowiona skóra Tamary lśniła w pomarańczowym blasku lamp. Sukienka podkreślała głęboki dekolt, który poruszał się w rytmie jej podnieconego oddechu.

– Tak, udało się. Teraz muszę zobaczyć jaki jest efekt kilku innych rzeczy. – powiedział, a jego głos zadrżał, bo przypomniał sobie dlaczego się wcześniej stresował.

Jego dłoń ściskała w kieszeni małe pudełeczko, a umysł kręcił się wokół kilku pytań które pozostały mu w głowie.

– Widziałaś zwiastun najnowszego filmu Marvela?

Na szczęście rozmowa przeszła na zwykłe tory i mógł się w końcu rozluźnić. Tamara narzekała na swoją pracę ale oboje wiedzieli że ją uwielbiała. Zamówili jedzenie, a Marek zdecydował się na coś o nazwie „meksykańskie calzone”. Postanowił że whisky też może być dobrym pomysłem. Tamara została przy tequili. Kiedy tylko go zamówiła, poczuł się trochę przytoczony znajomością sytuacji. To był jej jedyny drink, niezależnie od okoliczności. Wyobraził sobie ich przyszłość, w której kobieta nadal popija ten sam alkohol i ściska kolana pod stołem.

Po tym jak podano jedzenie, Marek skierował rozmowę na inne tory niż zwykle.

– Czy mogę zadać ci pytanie? Proszę, nie obraź się, ale myślę że najwyższy czas żebyśmy porozmawiali o niektórych rzeczach. Pamiętasz Rafała ze studiów?

Tamara przytaknęła.

– Lepki Rafcio. Pewnie że go pamiętam. Chyba teraz siedzi w Gdańsku.

– Lepki Rafcio. Zapomniałem o tym. – odparł ze śmiechem.

– Nie najlepsza ksywka. Czy kiedykolwiek się przyznał kto to zrobił? – zapytała, biorąc frytkę w dwa palce i przyglądając się jej – Zawsze go podziwiałam że tak z tego wybrnął. Ani razu się nie zarumienił.

– Nie wiem co innego mógłby zrobić, będąc przyklejonym taśmą klejącą do stołu w jadalni, i to całkiem nago. Ciekawe jak to się stało, że nie został aresztowany.

– Nie wiedziałam że był całkiem nagi. Sądziłam że miał skarpetkę na penisie.

Tamara uśmiechnęła się diabelsko, a Marek odchrząknął.

– Cóż, w zasadzie to sprawia że moje kolejne pytanie wypadnie trochę niezręcznie… Widzisz, Rafał kilka razy powiedział nam że kiedyś, wiesz… było między wami coś więcej.

Mina Tamary zmieniła się w sekundę. Usiadła prosto i rozejrzała się wokół jakby chciała się upewnić że nikt ich nie słyszy.

– Marek, nie bądź głupi. Ze wszystkich ludzi, Lepki Rafcio z pewnością nie jest osobą z którą bym… no, wiesz… Przecież kłamał też na temat reszty dziewczyn, prawda?

Mężczyzna odwzajemnił jej spiętą aparycję.

– No nie wiem. Nie łaziłem za nim i nie podglądałem kogo obracał na boku.

Wziął głęboki wdech. Oczekiwał napięcia w rozmowie, ale nie sądził że problem nastąpi już na samym wstępie. Mimo to, postanowił brnąć dalej.

O autorze

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *