Marysia zastanawiała się, jak się znalazła w tym całym bałaganie. Odpowiedź oczywiście była bardzo prosta. Po wypadku samochodowym dostała receptę na leki przeciwbólowe, od których się uzależniła. Po jakimś czasie żaden lekarz nie uważał żeby kontynuacja leczenia była potrzebna, więc została sama ze swoim uzależnieniem. Wielokrotnie próbowała zrobić detoks, lecz bezskutecznie. Desperacko potrzebowała sobie ulżyć, więc zaczęła się rozglądać za dilerem. Wiedziała że kupowanie dragów na ulicy to równia pochyła, ale jej potrzeba była zbyt silna żeby ją zignorować. 

W ten sposób znalazła się w szemranej części miasta, znanej z samych nielegalnych rzeczy. W całej dzielnicy mieszkała wyłącznie biedota, z wyjątkiem dilerów narkotyków, złodziei i alfonsów. Oni mieli mnóstwo pieniędzy i towarów, a Marysi było trzeba dokładnie tego drugiego. Szkoda tylko, że pieniądze na narkotyki nie były jej, tylko właściwie jej męża, Adama. Obaj synowie ożenili się i wyprowadzili z miasta, więc była zwykłą kurą domową podczas gdy jej mąż pracował. Byli małżeństwem od 27 lat i dobrze się im układało. Oczywiście po takim czasie w ich związku nie pozostało wiele z życia erotycznego, ale było im z tym dobrze. Ona udzielała się aktywnie w kilku kobiecych stowarzyszeniach, śpiewała w kościelnym chórze i regularnie chodziła na msze. To jednak nie zmieniało faktu, że desperacko potrzebowała pigułek. 

Zapuszczanie się w tamte rejony sprawiało że drżała ze strachu. Nie wiedziała co dokładnie powinna zrobić, więc krążyła autem po okolicy próbując się czegoś dowiedzieć. Wiele przechodniów oglądało się za ładnym autem i samotną kobietą w środku. Kiedy zatrzymała się na czerwonym świetle, młody mężczyzna podszedł do samochodu i zastukał w okno. Marysia prawie się posikała ze strachu, ale pomyślała że może właśnie jego szukała, więc opuściła szybę. 

– Chcecie czegoś, kierowniczko? – zapytał.

– O co… o co ci chodzi? – wyjąkała kobieta.

– Mam wszystko czego byś chciała… Przyspieszacze, spowalniacze, dymki, dopalacze, cukierki, puder do nosa… Zależy czego szukasz.

– Tak, potrzebuję czegoś.

– Wpuść mnie do środka i powiedz mi.

Otworzyła zamki i facet wsiadł do auta.

– Zawsze kiedy widzę takich ludzi jak ty, to wiem że czegoś szukają. Zawsze staram się pomóc. No, to czego chcesz?

– Miałam receptę na leki przeciwbólowe, ale już ich nie dostaję.

– Czaję. Skręć w lewo i stań pod tamtym znakiem. Mieszkam w tamtym bloku.

Marysia zrobiła jak kazał i stanęła w wyznaczonym miejscu. 

– Chodź! – powiedział, wysiadając z auta.

– Nie mogę z tobą nigdzie iść. Nie możesz po nie po prostu pójść?

– Jak będziesz tu siedzieć, to ktoś się przyplącze i ci coś zrobi… Lepiej chodź ze mną.

Marysia niechętnie wyszła z auta i pozamykała wszystkie drzwi. 

– Mam na imię Darek, paniusiu. – powiedział, po czym pomachał do wielkiego kolesia siedzącego na przystanku autobusowym – Hej, Grucha! Popilnuj tej gabloty! Niech nikt się nawet nie zbliża, bo jest od mojej koleżanki!

Facet pokazał mu dwa kciuki w górę, więc pozostało im wejść do budynku. Marysia była przerażona i nie mogła się odnaleźć w sytuacji. Maria Brzozowska, 44-letnia kobieta, zgrabna i ładna, była w takim miejscu. Przez całe życie słuchała od ludzi że jest piękna, a przyjaciele męża zawsze mówili mu że jest szczęściarzem, że ma taką żonę. Zawsze rozpływali się nad jej długimi włosami, pięknymi kształtami i zgrabnymi nogami. Tymczasem, w ogóle nie wyglądała jakby jej obecność w tej okolicy była na miejscu. 

Kiedy dotarli do mieszkania Darka, on otworzył drzwi i wpuścił ją do środka. To była typowa kawalerka z tanimi meblami meblościankami z czasów komuny, i totalnym brakiem gustu w kwestii wystroju. Wskazał jej gestem żeby usiadła na wyświechtanej kanapie, i oddalił się po towar. Marysia przycupnęła na samej krawędzi. Po chwili Darek pojawił się z kilkoma różnymi buteleczkami i paczuszkami.

– Mam piguły, oksy, morfinę, heroinę… Co byś wolała?

Marysia dosłownie trzęsła się z emocji. W końcu jej ulga była blisko, dosłownie na wyciągnięcie ręki.    

– Chcę oksykodon.

– Ahh, dobry szajs. Twarda z ciebie sztuka, co? – zapytał z uśmiechem.

Marysia nie odpowiedziała, ale otworzyła torebkę. Wręczyła mu banknot 200zł. 

– Ile za to kupię?

– Coś czuję że będziesz stałą klientką, więc tym razem ci odpuszczę. Dam ci za to dwanaście. Dodatkowo, taki bonus, dam ci jedną dodatkową, żebyś mogła ją wziąć od razu.

Kobieta wiedziała że nie powinna, ponieważ musiała jakoś wrócić do domu. Problem w tym, że bardzo jej potrzebowała. Poza tym, przecież potrafiłaby kierować autem pod wpływem. Zgodziła się żeby Darek dał jej pigułkę i szklankę z wodą. Przełknęła ją z wdzięcznością i czekała na efekt. Po chwili wstała i podziękowała chłopakowi. 

– Nie ma za co, paniusiu. Wiedz gdzie mieszkam, więc jeśli ci się skończy, to daj znać. Może nawet ci je przywiozę żebyś nie musiała tu przyjeżdżać.

Mówiąc to, wręczył jej kawałek papieru. 

– To mój numer, nie zgub go.

Marysia włożyła go do torebki.      

– Nie zgubię, na pewno. Bardzo dziękuję za pomoc.

– Spoko. Jak się w ogóle nazywasz?

– Jestem Marysia. – odparła.

Rozważała podanie mu zmyślonego imienia, ale w sumie nie było powodu. Odwróciła się do wyjścia, czując że pigułka zaczęła już działać. 

– Oh, jeszcze jedna sprawa. Zanim wyjdziesz, chcę żebyś coś dla mnie zrobiła.

– Co takiego? – zapytała.

– Rozbierz się. – powiedział Darek z uśmiechem.

Kobieta poczuła się, jakby ktoś ją spoliczkował. 

– Co… Co takiego?! Jaja sobie robisz?!

– W ogóle. Chcę tylko popatrzeć z bliska na ten twój tyłeczek, i te ładne cycuszki. Założę się, że się nawet nie golisz. No dalej, pokaż mi!

Przerażona Marysia spróbowała wybiec przez drzwi, ale mężczyzna złapał ją za ramię i zaciągnął siłą z powrotem na kanapę. 

– Wyjaśnię ci coś, suko. Jesteś tu ze mną. Nikt ci nie pomoże. Co ty sobie myślisz? Przecież w tej dziurze co chwilę ktoś się drze. Nie bój się, bo nie zamierzam cię zgwałcić. Nie chcę cię przelecieć, ani nawet nie chcę żebyś mi obciągnęła. Zrobię sobie tylko kilka fotek… ciebie, GOŁEJ!

– Dlaczego? – zapytała Marysia.

– Bo mi się chce. Dzięki temu będę wiedział że nie odwalisz mi żadnego numeru. A teraz rozbieraj się, albo zrobię to za ciebie. Chyba nie chcesz wracać do domu z rozerwanymi ciuchami? Co byś powiedziała sąsiadom? O tak, byłam w jakiejś melinie po oksy, a taki jeden koleś zerwał ze mnie ubrania…

Marysia była w potrzasku i doskonale o tym wiedziała. Po jej twarzy spłynęły łzy upokorzenia. Niechętnie wstała z kanapy i zaczęła się rozbierać. Darek zrobił jej kilka zdjęć przy każdym ubraniu które zdejmowała. Przez cały czas czuła rumieniec zażenowania na twarzy. Kiedy stanęła przed nim w samym staniku i majtkach, zatrzymał się na moment i zagwizdał z podziwem. 

Zażądał, żeby następnie zdjęła majtki. Wykonała polecenie, i wtedy przekonał się że miał rację- nie była ogolona. Kazał żeby stanęła na chwilę bez ruchu, z rękami po bokach ciała. W międzyczasie dobrze się jej przyjrzał. Dysząc z rozpaczy, Marysia wykonała kolejne polecenie i zdjęła biustonosz. Oczy Darka zaświeciły się, gdy zobaczył nagie piersi. Były tylko lekko obwisłe i miały różowe sutki z otoczkami wielkości pięciozłotówki. Powiedział żeby tym razem oparła dłonie o tył głowy, dzięki czemu piersi sterczały dumnie w przód. Musiała stanąć szerzej, w totalnie niezręcznej pozie, podkreślonej wysokimi obcasami które miała tego dnia na sobie. Po czasie jaki wydawał się być wiecznością, Darek powiedział:

– Okej, kochana. Teraz możesz się ubrać i sobie iść.

Marysia westchnęła z ulgą. Nie mogła uwierzyć, że ten facet jej nie zgwałci. On naprawdę dotrzymał słowa…

– A teraz pamiętaj, że mam twoje ładne zdjęcia. Kiedy będziesz chciała więcej oksy, zadzwoń. Przyjadę do ciebie i ci go przywiozę. I wiesz co? Nie podniosę ci nawet ceny, ale tylko jeśli zabawimy się w twoim łóżku, ja i ty. Mam na myśli tyle razy ile mi się zachce. Ubieraj się i wyjdź. Do zobaczenia wkrótce.

Marysia jechała do domu mając nadzieję że nikt jej nie złapie za jazdę pod wpływem. Co prawda nikt jej dzisiaj nie zgwałcił, ale czuła się totalnie wyruchana. 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *