Zosia stała jakieś pięć metrów od jego frontowych drzwi, ale ta odległość wydawała się być kilometrowa. Kroczek za kroczkiem, pełzła w stronę mężczyzny, używając łopaty niczym laski. Szeroki język psa naciskał teraz bezpośrednio na jej majtki. Cienkie stringi chroniły wszystkie jej najdelikatniejsze miejsca. Kiedy jej cipka pulsowała, dziewczyna zastanawiała się czy pies czuje jej smak. Poprzez jego dotyk mimowolnie robiła się mokra, i z pewnością on również to zauważył. Rozochocony Reksio kontynuował lizanie, i aktualnie eksplorował przestrzeń pomiędzy jej pośladkami. W tamtym momencie stringi były już całe przemoczone od kombinacji jej soków i psiej śliny. 

Już niemalże dotarła do drzwi, kiedy usłyszała głoś Kuby.

– Cholera, on naprawdę robi ci dobrze!

Zosia nie podnosiła wzroku brnąc naprzód, ale kiedy na niego spojrzała, zauważyła że jego spodenki są opuszczone. 

– Ehhh… – prychnęła, patrząc na jego krocze.

Zdała sobie sprawę, że stary pijak robił sobie dobrze, obserwując ją. Natychmiast poczuła zażenowanie, lecz jej cipka odpowiedziała na to silniejszym pulsowaniem.

– Musisz świetnie smakować. – dodał Kuba.

Zosia stęknęła, oparła się o łopatę i rozszerzyła nieco nogi. 

– Um.. Dzię- kuję. – odpowiedziała, napierając biodrami na psi nos.

Mężczyzna obserwował dalej, dotykając penisa na oczach młodej kobiety. Zosia potrzebowała kilku sekund żeby się opanować, po czym powiedziała:

– Błagam, zabierz tego psa.

Kuba zaniemówił. Wyglądała tak niewinnie, a jednak pozwalała się wylizywać psu na jego podwórku. 

– Wiesz co? Może to zrobię, kiedy z tym skończę. – oznajmił niskim głosem, spoglądając w dół.

W tym momencie walił sobie konia na całego. Zosia westchnęła i wywróciła oczami niczym niegrzeczne dziecko. Nie wypowiedziała ani słowa, a spod jej sukienki dochodziło głośne mlaskanie. 

Mężczyzna przyjął brak protestu ze zdziwieniem. Splunął w dłoń dla poślizgu i kontynuował masowanie penisa. Rozległ się nieprzyjemny, mokry odgłos. 

– Słuchaj dziewczyno, powinnaś chcieć żeby to się skończyło jak najszybciej. Reksio może się znudzić lizaniem i wpaść na lepszy pomysł. Może mi pomożesz?

– Nie! Nie dotknę cię! Jestem mężatką… – odpowiedziała pośpiesznie.

Mlask, mlask, mlask. Psi język muskał jej odbyt, ledwie zakryty przez cienkie stringi. 

– Podnieś spódniczkę! – rozkazał – Pokaż mi to ciało, to wszystko czego potrzebuję.

Zosia cichutko jęknęła, przytłoczona upokorzeniem i jednoczesnym lizaniem odbytu. Nigdy wcześniej nie pozwoliła nikomu się tam dotykać, a teraz ten pies bez przeszkód lizał jej szparkę. Spojrzała mężczyznę, który cofnął się za siatkę w drzwiach i otwarcie siebie dotykał. Przez nią. Bez słowa, rzuciła łopatę na ziemię i sięgnęła obiema dłońmi do rąbka sukienki. Podniosła ją i pokazała zboczeńcowi co ma od spodem. On utkwił oczy w jej klatce piersiowej i znacznie przyspieszył ruchy.

– Dobra dziewczynka… Dalej, pochyl się. Pokaż co tam masz. – rozkazał niskim głosem.

Zosia instynktownie niemal mu nie podziękowała za komplement, ale w porę się opanowała. Mimo to, wykonała polecenie. Pochyliła się i oparła o siatkę, dzięki czemu wypięła tyłek dla psa. Każdy przechodzień mógłby teraz zobaczyć jej goły tyłek, sukienkę podciągniętą na szyję i kołyszące biodra. Poza tym, gdyby ktoś się zatrzymał na chodniku, usłyszałby obrzydliwe mlaskanie psiego języka. Dziewczyna całkowicie się zatraciła w rozmyślaniu nad tym, jak ten obraz musi wyglądać dla podglądacza. 

Po raz kolejny, coś przywróciło ją do rzeczywistości. Ten obrzydliwy staruch dotykał jej sutków przez siatkę w drzwiach. Pomimo tego że miała małe piersi, sutki wystawały jak maliny i były niesamowicie wrażliwe. Zosia nigdy wcześniej się tak nie czuła. Nie mogła złapać oddechu i przycisnęła się do szorstkiej siatki, byle bliżej jego dłoni. 

– Niezła mała dziwka z ciebie, co nie? Powiedz to. – wyszeptał Kuba.

Sięgnęła dłonią w tył i przycisnęła palce do obślizgłych majtek. Mlask, mlask, mlask. Pies nadal lizał jej dziurkę, a ona poczuła nagłe drżenie mięśni.

– Uh… mmmm…. Tak, ja… – wyjąkała, drżąc pomiędzy siatką a psim językiem.

– Tak, suko. – powiedział.

Zosia usłyszała go, zamknęła oczy, a wtedy orgazm uderzył z całą siłą. Z jej ust wymknęły się jęki,  a mężczyzna stęknął. 

– Dochodzisz dla mnie, prawda? – zapytał.

Jego pokryta śliną dłoń nadal masowała penisa, z którego nagle trysnęła sperma. Nasienie rozbryznęło się po siatce i spłynęło na podłogę.

– Reksio, zostaw! – krzyknął mężczyzna, co sprowadziło dziewczynę na ziemię.

Pies od razu odszedł od niej i zbiegł do ogródka. Zosia zdała sobie sprawę, jak proste było odwołanie. Mógł to zrobić już dawno temu, w dowolnej chwili. Spuściła więc sukienkę do właściwego położenia, czerwona na twarzy. Usiłowała złapać oddech, przełknęła ślinę, a jej ciało zalało uczucie wstydu za to co zrobiła. Przez cały czas obawiała się że ktoś ją obserwował, i co sobie pomyślał. Całe szczęście, że w rzeczywistości nikogo nie było w pobliżu.

Kuba uśmiechnął się do niej, i to bardzo szeroko.

– Dzięki za odniesienie łopaty. – powiedział, pochylając się do niej – Wpadnij znowu, kiedy tylko chcesz. Może następnym razem wejdziesz na parę drinków?

– N-nie… Nie mogę… Ja nie piję. – wyjąkała, odwracając się do wyjścia – Muszę już iść. Przepraszam, dziękuję.

Zosia odeszła z ganku, a Kuba obserwował ją i śmiał się pod nosem. Z każdym jej krokiem można było usłyszeć mlaskanie i kapanie kropli śliny z majteczek na podłogę.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *