– Jestem w pobliżu wystarczająco długo, by wiedzieć, że moment, w którym zaczynasz myśleć, że jesteś twarda, jest momentem, w którym spotykasz kogoś twardszego od ciebie.

– Dobrze powiedziane – powiedziała, unosząc szklankę. – Co to jest?

– Macallan. Bogna trzyma dla mnie butelkę czy dwie.

– Smakowało jak dobra szkocka. Lepiej, niż bym się tutaj spodziewała – wzięła kolejny łyk i odstawiła kieliszek na bar. Uniosłam dwa palce, a barmanka Bogna przyszła i napełniła nasze szklanki.

– Odkryłam prawdziwą szkocką, kiedy byłam w wojsku.

– A więc żołnierz.

-Były.

– I jesteś na emeryturze.

– Pomyślałam, że wystarczą dwie wycieczki po Afganistanie.

 I jeden rozbity hummvee. Oczywiście, że jej tego nie powiedziałam.

– Cóż, mogę to zrozumieć – Widziałam w jej oczach odrobinę życzliwości, a może to był szacunek. Cóż, to było coś.

– Więc co cię tu sprowadziło?

– Były chłopak. Poprosił mnie, żebym się tu z nim spotkała – praktycznie wypluła te słowa, tak zła była.

Zaśmiałam się i, co dziwne, chwilę później ona też. – Możliwe, że to się zbliżało. Byliśmy kochankami kilka lat temu i skończyło się to źle. Głównie z mojej winy. W pewnym sensie chciałam dobrze się napić i zakopać topór wojenny.

– Gdzie chciałaś go zakopać? Nie jesteś ubrana do picia, jesteś ubrana na wieczorne wyjście. Co może skończyć się jako noc w mieście.

Odwróciła się i rzuciła mi długie spojrzenie z krzywym uśmiechem. – Miał swoje wady, ale Eryk zawsze był naprawdę niezłym zwierzakiem.

– Wygląda na to, że seks jest dla ciebie ważny i nie obchodzą cię pierdoły.

– Jesteś całkiem spostrzegawcza, żołnierzu?

– Cóż, to trochę wiąże się z pracą. Jestem prywatnym detektywem.

– Jak w filmach?

– W filmach rozwiązujesz morderstwa. W prawdziwym życiu znajdujesz ludzi, którzy na ogół nie chcą być znalezieni, albo przyspieszasz rozwody.

– A jak przyspieszyć rozwód?

– Zdobądź dowody cudzołóstwa.

– Więc… ukrywasz się w zaroślach z aparatem.

– Czasami. Ale czasami jestem dziewczyną, bo kiedy chcę być, jestem ładna. Mężczyźni są frajerami dla ładnej dziewczyny w obcisłej odzieży.

Przyjrzała mi się uważnie, a także przyjrzała się, gdzie moja koszula jest rozpięta. – Tak, widzę to. Jesteś ładna. Więc stałaś się pułapką na mężczyzn?

– To nie tak, że kobiety nie oszukują. Ale o wiele trudniej jest zastawić pułapkę na dziewczynę.

– Więc jak masz na imię, detektywie.

– Daniela, ale moi przyjaciele mówią do mnie Dani.

– Nazywam się Elżbieta, ale moi bliscy przyjaciele nazywają mnie Liz – Wyciągnęła rękę, żeby uścisnąć. I trzeba było przyznać, jej uścisk był mocny, nie szorstki, po prostu właściwy, wystarczająco dobry, by pokazać, że chciała być tam, gdzie jest, jak wszystko inne w tej kobiecie.

I trzymała go tylko odrobinę dłużej, niż potrzebowała. Lubiłam to…

– Cóż, myślę, że powinnaś coś wiedzieć o barze Bogny, panno Elżbieto. Być może zauważyłaś, że nie ma tu żadnych mężczyzn. Z kilkoma godnymi uwagi wyjątkami nie są mile widziani.

– Jak ten alfons Robert – zapytała z krzywym uśmiechem.

„Och, zdecydowanie nie jest tu mile widziany. Bogna ma strzelbę za barem i nie boi się jej użyć. I wie, że to zrobi. I nie myśl o tym, co mówi o tym prawo.

– A jak można uniknąć kłopotów, prowadząc bar dla lesbijek w złej okolicy?

– Nie wpuszczaj nieletnich, mimo że wielu jej klientów z radością witałoby świeże mięso. W tym Robert.

– Więc Robert lubi cipki.

– Robert lubi wszystko, tak długo, dopóki nie jest to Janek.

– Włączając to wybrzuszenie w spodniach? – Odkryłam, że lubię tę kobietę. – Czy kobiety naprawdę to lubią?

– Większość tak, nawet jeśli dzieje się to od czasu do czasu. Z tego, co słyszałam, niektórzy mężczyźni też.

– Och, też to słyszałam – powiedziała z krzywym uśmiechem i długim łykiem szkockiej. – Więc czy to cię rozczarowuje, że mogłaś zmarnować dobrą szkocką na heteroseksualną dziewczynę?

– To moja whisky do zmarnowania – powiedziałam, zauważając, jak powiedziała raczej „mogłaś zmarnować” niż coś bardziej zdecydowanego.

– Co się dzieje, gdy dziewczyna tańczy z tobą? Myślisz, że to ją podnieca? – lekko odwróciła ramiona, naciągając bluzkę ciasno na piersi. Ja też spojrzałam i przez chwilę pomyślałam, że może taki był jej zamiar.

– Czasami to je podnieca. I czy to naprawdę coś innego niż taniec blisko z mężczyzną? Jeśli on lubi cię, jemu puchnie na dole i nie sposób przegapić uczucia twardego kutasa napierającego na ciebie.

– Touche. Brzmi, jakbyś już wcześniej tańczyła z mężczyzną.

– Robiłam więcej niż taniec. – I faktycznie tak było. I raz czy dwa naprawdę mi się podobało. Ale nic takiego, jakbym kochała dotykać dziewczyny. – Ale kiedyś kogoś miałam i po niej, cóż, nie byłam w stanie wrócić do mężczyzn.

Skinęła głową, jakby zrozumiała. Zdecydowałam, że potrzebujemy zmiany. Sięgnęłam do telefonu i kliknęłam w aplikację. Kilka minut później ciężkie akordy punkowej gitary wypełniły pokój. Wyciągnęłam rękę, żeby wziąć ją za rękę. – Masz ochotę zatańczyć?

– Chciałabym – powiedziała, idąc za mną na parkiet. Zastanawiałam się, jak będzie tańczyć w tych szpilkach, ale okazało się, że to nie ma znaczenia. Elżbieta potrafiła tańczyć, była pełna wdzięku, zrównoważona i swobodna, poruszając swoim ciałem jak fale na morzu, płynne i gwałtowne, doskonale podążając za rytmem. Tańczyłyśmy blisko, opierając ręce na jej biodrach, a ona podeszła na tyle blisko. Nie cofała się jak większość prostych dziewczyn. Zastanawiałam się, czy jest małą lesbą, która bawi się na nocnej przygodzie w obcym kraju. Nie ma lepszego sposobu, by pozbyć się smaku jednego mężczyzny, który ją wystawił, niż w ramionach innego. Znając mężczyzn, fakt, że byłam kobietą, która też mocno naciskała, mógł sprawić, że chciała mnie bardziej.

Tak, myślałam o tym wszystkim. Ale nie przeszkadzało mi, że taki był jej zamiar. Wkrótce przylgnęła do mnie mocno; oddychając do mojego ucha i wciskając jej udo między moje, naciskając na na tyle, żebym też to czuła. Zaczęłam wpadać na pomysł, że ten wieczór może okazać się bardzo dobry dla nas obu. Przycisnęłam się do niej, a ona odepchnęła, bezwstydna. Moje dłonie zsunęły się z jej talii, moja prawa znalazła się na jej plecach, a lewa w jej eleganckich włosach. Czułam jej perfumy, dobre rzeczy, takie, których próbowałam w sklepie, ale których nigdy nie mogłam kupić. Pachniała dobrze, czuła się dobrze i właściwie wtedy naprawdę nie obchodziło mnie nic innego na całym świecie.

A potem piosenka się skończyła. Odwróciła się do mnie blisko i zapytała. – Czy możemy wyjść na papierosa? – Zgodziłam się. Zwykle nie przepadam za palaczkami, ale nie przeszkadzało mi to i nie chciałam zostawić jej samej. Więc wyprowadziłam ją tylnymi drzwiami do alejki, z powrotem obok śmietników i kilku samochodów oświetlonych upiornym pomarańczowym blaskiem ulicznych latarni.

Pocałowała mnie. Właśnie tak. Szarpnęła mnie mocno i wtuliła we mnie pocałunek w coś intensywnego i głębokiego. Otworzyłm usta, a jej język pogrążył się, wsuwając głęboko, szukając mojego tańca, który tylko dwoje może mieć razem, a moje ręce powędrowały do ​​niej, przyciągając ją mocno, gdy jej ramiona owinęły się wokół mnie. – Mam nadzieję, że mieszkasz blisko – powiedziała bez tchu, a jej oczy błyszczały w nocnym świetle.

Wzięłam jej rękę z głowy, splotłam palce, prowadząc ją wzdłuż bloku, mijając trzy domy do wyjścia przeciwpożarowego za starym sklepem z drewnianą bocznicą pokrytą łuszczącą się białą farbą. – Mam nadzieję, że potrafisz się wspinać na tych obcasach – powiedziałam.

– Patrz na mnie – powiedziała i przyspieszyła, wspinając się jak małpa. Spotkała mnie na pierwszym piętrze, tylko kilka cienkich ganków z dwoma mieszkaniami, telewizor w jednym z dźwiękami śmiechu z puszki. Poprowadziłam ją na następny poziom, a potem na górę, gdzie schody kończyły się na małej werandzie z dwoma skrzynkami okiennymi pełnymi nagietków. Mój klucz wsunął się w zamek, drzwi otworzyły się z kliknięciem, byłyśmy w środku, wpadłyśmy w swoje ramiona. Rozejrzała się dookoła.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *