Sex forum

Kto na spotkanie teraz okolice kato

napisał   maj 20, 2025 01:11

Witam, chciał bym umilić którejś Pani/Dziewczynie samotny wieczór 😊 Piszcie jak coś, Kraków i okolice, jestem mobilny, podjadę 🚙

napisał   maj 19, 2025 22:49

Jakiś kącik muzyczny na wieczór 🎶 https://www.youtube.com/watch?v=YPk7-fCvbao

Kącik 🎶🎶
napisał   maj 19, 2025 22:35

Może któryś z panów potrafi skosić trawę na mojej działce rekreacyjnej w zamian za...gorącą kawe...

napisał   maj 19, 2025 22:29

Dk którenmj mogę spamować..

Potrzebuję bratniej duszy
napisał   maj 19, 2025 22:25

Przef 22. Chyba mogę spać spokojne 😊

napisał   maj 19, 2025 22:18

Jeśli ktoś śledzi ten kanał 😄🙈 https://www.youtube.com/watch?v=JrLb_AjSyIc Tak to tylko tu zostawiam dla zainteresowanych :D

W Kanał Zero dziś śmiesznie 😄
napisał   maj 19, 2025 22:05

Potrzebuję koleżanki dla kolegi do... 😜

napisał   maj 19, 2025 21:18

Budzet do 5 milionów Szybka mi sie zbila

napisał   maj 19, 2025 21:06

Lubicie?

Ach te prace ogrodowe
napisał   maj 19, 2025 18:28
Tematy: Pierwszy raz

Szukam realnej konkretnej Kobiety najlepiej stała relacja jestem wolny mieszkam sam 😎

napisał   maj 19, 2025 17:34

Zawinela kase i wyszla

napisał   maj 19, 2025 16:57

Człowiek znajdzie piękny opis, zdania złożone, bogate słownictwo i zaczyna rozmowę... Czar pryska, odpowiedzi zdawkowe, zwykle jednowyrazowe. Zaczynam myśleć, że to jakaś kolezanka opis napisała, bo autorstwo właścicielki profilu jest wątpliwie. Ktoś rozwikła tą zagadkę?

napisał   maj 19, 2025 15:57

[On] Był piękny. Nawet bardzo. Nie chodziło tylko o rysy twarzy, ale o tę staranność w każdym szczególe. Włosy, które układały się jak z reklamy szamponu, garnitury szyte na miarę, zapach drogich perfum zostający w powietrzu dłużej niż rozmowy z nim. Żył jak z katalogu dla mężczyzn sukcesu. Firma działała stabilnie, inwestycje przynosiły zyski, a nawet jeśli rynek czasem drżał, on zawsze utrzymywał się na powierzchni. Z pozoru — niezniszczalny. A jednak w tej doskonałości było coś... martwego. Dom miał. Żonę miał. Dzieci również. Gdy mówił o nich publicznie, padały słowa „kocha”, „najważniejsze”, „duma”. Ale w tych słowach był chłód. Jakby mówił o dobrze zarządzanej spółce, nie o ludziach. Nie rozumiał, dlaczego żona odeszła. Przecież miał wszystko. Dawał jej wszystko. Dom, luksus, prestiż. Z zazdrością spoglądały na nią jej koleżanki. A jednak — odeszła. „To jej wina” — powtarzał jak mantrę. — „Nie umiała docenić. Nie wystarczyło jej to, co miała.” Nie widział siebie, gdy wracał do domu w ciszy, wpatrzony w niebieski ekran telefonu. Gdy był ciałem obecny, ale duchem — jakby przebywał gdzieś w innym świecie, gdzie czekała kolejna transakcja, kolejna prezentacja, kolejna potwierdzająca jego wartość wiadomość. Nie słuchał. Nie rozmawiał. Milczał w zbroi z perfekcji. Po rozwodzie postanowił jeszcze mocniej szlifować wizerunek. Teraz był nie tylko mężczyzną sukcesu — był też „prawdziwym ojcem”, „mężem stanu”, „facetem z wartościami”. Mówił o Bogu, o rodzinie, o Ojczyźnie. Brał udział w internetowych dyskusjach, udostępniał cytaty z Ewangelii i opowiadał o „prawdziwej męskości”. Wszystko grało. Było wzorcowo. Na zewnątrz. Ale w weekend... W weekend otwierał swoją tajemną przestrzeń. Logował się na anonimowym profilu, z którego wybierał kobiety jak próbki materiałów. Ta zbyt szara. Tamta zbyt emocjonalna. Jeszcze inna — nie pasowała do jego garnituru. Musiała być idealna. Piękna, inteligentna, dostępna. Idealnie dopasowana do jego wyobrażeń. A potem? Potem obiecywał spotkania. Snuł opowieści o złamanym sercu. Grał rolę skrzywdzonego przez los męża. I gdy rozmowa mu się nudziła, znikał. Bez słowa. Bez refleksji. Tylko kliknięcie — wyloguj, usuń, zapomnij. I w poniedziałek znów stawał się idealny. Czysta koszula. Lśniące buty. Ułożony włos. Profil na LinkedIn — aktywny. Profil emocji — wygaszony. Ale coś zaczęło pękać. Niekiedy, w lustrze, zamiast siebie — widział kogoś obcego. Kogoś, kto przypominał mu chłopca sprzed lat. Tego, który marzył o prawdziwej miłości, o domu, w którym będzie ciepło, a nie tylko schludnie. Tego, który nie wiedział jeszcze, że sukces można kupić, ale bliskości — nigdy. ["Zza zasłon perfekcji"-Żona] Na zdjęciach byli piękni. On – w idealnie skrojonym garniturze, z uśmiechem wytrenowanym do błysku flesza. Ona – obok, z wyprostowaną postawą, jakby z automatu. Zdjęcia z bankietów, z podróży słuŻowych, rodzinnych świąt. Na zdjęciach – wszystko się zgadzało. Ale zdjęcia nie mają dźwięku. Nie oddają ciszy, która potrafi krzyczeć. Gdy się poznali, naprawdę w niego wierzyła. Miał w sobie coś, co przyciągało – siłę, ambicję, wizję. Obiecywał świat. I przez jakiś czas faktycznie był ten świat – dom z ogrodem, dzieci w najlepszych szkołach, wakacje tam, gdzie inni tylko marzyli. Ale z każdym kolejnym sukcesem on gdzieś znikał. Tak, był obecny fizycznie – w salonie, przy stole, w sypialni. Ale nie duchem. Nie sercem. Z czasem nauczyła się nie pytać. Bo każde „jak minął dzień?” kończyło się wzrokiem wbitym w ekran. Każde „porozmawiajmy” spotykało się z westchnieniem zmęczenia. Miał czas na firmę. Miał czas na przemowy. Na ludzi, którzy go oklaskiwali. Ale dla niej – miał już tylko resztki. Zaczęła się czuć jak przedmiot w jego katalogu sukcesu. Elegancka żona, do pokazania przy okazjach. Nigdy jednak do wysłuchania. Nigdy do zrozumienia. A gdy w końcu powiedziała: „Nie chcę już tak żyć” — spojrzał na nią jak na kogoś, kto zakłóca plan, psuje wizerunek. Potem była już tylko wojna. Wojna o to, kto zawinił. On – z podniesioną głową, wszędzie powtarzał, że to jej ambicje, jej niewdzięczność, jej fochy. Że on dawał wszystko. Że to ona zburzyła dom. Ale nikt nie wiedział, że ten dom już dawno był pusty. Nikt nie wiedział, że zanim odeszła, przez lata trwała w czymś, co bolało bardziej niż samotność – w życiu obok człowieka, który kochał tylko siebie. Po rozwodzie obserwowała go z dystansu. Jak błyszczał jeszcze mocniej. Jak przywdziewał nowe role – taty roku, katolika, patrioty, eksperta od moralności. Ale ona już wiedziała, że to tylko teatr. Bo znała też jego weekendowe milczenia. Znała jego spojrzenie, gdy kłamał, że musi popracować, a potem siedział godzinami w sieci, szukając kobiet, jakby były przedmiotami do przymierzenia. Dzieci? One widziały więcej, niż myślał. Może nie od razu rozumiały, ale czuły. Czuły chłód. Czuły napięcie. I choć starał się być „niedzielnym bohaterem” — dla nich i tak ważniejsze były rozmowy z mamą przy kolacji niż jego luksusowe weekendy. Dziś ona już nie musi udowadniać nic. Nie musi być „żoną kogoś”. Jest kobietą, która przeszła przez cichy rozpad i wyszła z niego z sercem nie ze stali – lecz z odwagi. ["Między nimi był ekran"-Syn] W dzieciństwie często rysowałem domy. Takie z dymem z komina, słońcem w rogu kartki i uśmiechniętymi ludzikami. Mama w sukience. Tata z teczką. I ja — pośrodku. Wtedy jeszcze wierzyłem, że wszystko tak właśnie wygląda. Ale z czasem zauważyłem, że w prawdziwym domu nie ma dymu z komina — bo nikt tu nie palił w kominku. Że słońce świeciło tylko na zewnątrz, a w środku bywało zimno, choć grzejniki chodziły pełną parą. I że te uśmiechy... były tylko na zdjęciach. Pamiętam ojca. Zawsze pachniał dobrze, mówił dobrze i wyglądał tak, że koleżanki mamy szeptały coś do siebie, gdy się pojawiał. Ale nie pamiętam, żeby siadał ze mną na dywanie i układał Lego. Nie pamiętam rozmów. Pamiętam milczenie. Takie, które wbijało się w pokój jak klin. I ten ekran. Wiecznie włączony. Błękitny blask na jego twarzy był naszym wieczornym światłem. Kiedy mama płakała — robiła to po cichu. Myślała, że nie słyszę. Ale dziecko zawsze słyszy. Nawet jeśli nie rozumie słów, rozpoznaje smutek. A potem wybuchło. Rozstanie. Rozpad. Rozmowy w szeptach, walizki w przedpokoju, puste spojrzenia. Mama się spakowała, my z nią. Ojciec wtedy pierwszy raz zapytał: „Ale dlaczego?” Patrzyłem na niego z czymś w rodzaju żalu. Nie dlatego, że odchodzimy. Tylko dlatego, że naprawdę nie wiedział. Po latach obserwowałem go z oddali. W internecie był wzorem — pisał o wartościach, rodzinie, miłości. I tylko ja wiedziałem, że nie umiał przytulić własnego syna bez skrępowania. Że na „kocham” reagował jak na prezentację — z opóźnieniem, formalnie, mechanicznie. Dzwonił. Czasem. Głównie wtedy, gdy trzeba było zrobić zdjęcie z dzieckiem na Facebooka. Przesyłał prezenty. Ale nie umiał zapytać: „Jak się czujesz?” Tak szczerze. Bez maski. Dziś jestem dorosły. Mój dom nie ma idealnego salonu ani luksusowych mebli. Ale wieczorami siadam z córką na podłodze. Rozmawiamy. I kiedy patrzę jej w oczy, wiem jedno: nigdy nie pozwolę, by między nami był tylko ekran.

napisał   maj 19, 2025 15:56

Dlaczego kobiety golą cipki ? Zarost jest podniecający

napisał   maj 19, 2025 15:55

Co polecacie żeby odwiedzić w Warszawie?

napisał   maj 19, 2025 12:31

Na ratunek i odtrutkę :) Przyznam, że mam fazę na INXS ostatnio za sprawą mojej lepszej połowy ;)

Dobra muza łagodzi obyczaje :)
napisał   maj 19, 2025 12:15

Bolą mnie wszystkie mięśnie, ale przynajmniej zdobyłem wszystkie medale 😃

napisał   maj 19, 2025 11:27

Zaraz będę się bawił w lucyferianizm na jedno-rękim bandycie 😆 ale pierw witaminy

napisał   maj 19, 2025 11:17

XD

napisał   maj 19, 2025 10:59