Damon: Założę się, że wpadniesz w jakieś kłopoty w Mielnie.

Uśmiechnęłam się do tekstu, który pojawił się na czacie na ekranie komputera. Zawsze mnie drażnił.

Aleksandra: Żadnych kłopotów. Przynajmniej nie w dobrym tego słowa znaczeniu. Jadę z moim chłopakiem, nie zapominaj.

Nastąpiła przerwa i podczas gdy oczekiwałam jego kolejnych słów, wzięłam łyk wódki, którą miałam skłonność do picia, podczas gdy spędzałam godziny online na rozmowach z moim ulubionym wirtualnym nieznajomym, DamonX. Odchyliłam się na krześle przed komputerem i przyjrzałam się bałaganowi ubrań na łóżku. Nadal się nie spakowałam, a mój samolot do Gdańska odlatywał rano.

Damon: Na prawdziwych wakacjach muszą być jakieś kłopoty. Poza tym myślałem, że z nim zrywasz.

Zmarszczyłam brwi. Ten nieznajomy dużo o mnie wiedział. Damon i ja połączyliśmy się online kilka miesięcy wcześniej na portalu społecznościowym w związku z wspólnym zamiłowaniem do pisania i martini. Wolał zachować w sobie poczucie tajemniczości, podczas gdy ja paplałam wszystko, dzieląc się różnymi osobistymi szczegółami na swój temat. Wysłałam mu nawet link do mojej strony na Facebooku, ale jeszcze mnie nie dodał do znajomych. W tamtym czasie trochę mnie to irytowało, ale założyłam, że ma powody, dla których chciał zachować swoją anonimowość. Poza tym, technicznie rzecz biorąc, miała to być ucieczka, a nie rzeczywistość.

Aleksandra: To moja ostatnia próba rozwiązania problemu. Minęło już pięć lat. W tym momencie to jak inwestycja. Chcę się tylko upewnić, że nie zostało nic do uratowania.

Damon: Haha… brzmi niewiarygodnie romantycznie, kiedy tak to ujmujesz. Nadal uważam, że powinnaś zostawić go w domu i wykorzystać tę wycieczkę, żeby dowiedzieć się, czy tęskniłabyś za nim, gdyby go tam nie było. Zamiast tego prawdopodobnie okaże się, że nie tęsknisz za nim, nawet gdy on tam jest.

Aleksandra: Dziękuję za wotum zaufania.

Damon: Myślę, że już cię znam na tyle, by wiedzieć, to wszystko. I myślę, że zanim wrócisz, będziesz miała dla mnie kilka nieprzyzwoitych wyznań.

Aleksandra: To się nie wydarzy.

Damon: Chcesz się założyć?

Zaśmiałam się głośno, biorąc kolejny łyk drinka, rozważając swoją odpowiedź. Musiał wiedzieć, że nie oprę się takiej przynęcie. Zaczęłam niechętnie odpisywać.

Aleksandra: OK, jaki zakład?

Damon: Jeśli umówisz się z kimś innym niż twój chłopak, to musisz przyjechać tutaj i mnie odwiedzić. I mogę zrobić ci wszystko, co zechcę.

Przerwałam na chwilę z pół uśmiechem na twarzy.

Aleksandra: A co jeśli wygram? Co dostanę?

Damon: Usłyszysz, jak mówię, że się mylę…

Aleksandra: Ach, cóż, wszyscy wiemy, że nigdy się nie mylisz.

Damon: Widzisz, może być pierwszy raz na wszystko. Pomyśl o satysfakcji.

Aleksandra: Myślę.

Przerwałam na chwilę, by wziąć kolejny duży łyk mojej wódki.

Damon: Dobrze. Bo wiem, że już myślę o własnej satysfakcji po odebraniu cię z lotniska.

Aleksandra: Ha! Jesteś taki pewny wygranej! Dobra, w tej sprawie sprawdzę twój blef. Ale jeśli wygram, chcę czegoś więcej. Musisz wysłać mi swoje prawdziwe zdjęcie. Koniec z tym ciemnym, ziarnistym awatarem, na który patrzyłam przez ostatnie trzy miesiące.

Damon: Umowa stoi. Ale lepiej zaloguj się z hotelu. Chcę update’ów, żebym wiedział, ile lubrykanta muszę kupić w tym miesiącu.

Aleksandra: Jesteś niemożliwy!

Damon: W porządku, przekonasz się o moich możliwościach, kiedy wygram… 🙂

Wylogowałam się, kręcąc głową, chociaż potajemnie rozbawiła mnie nasza rozmowa. Damon miał sposób, aby dostać się pod moją skórę, nawet od pierwszego dnia. Odnotowaliśmy niekończące się godziny przekomarzania się i flirtowania, a tego rodzaju żartobliwy zakład z pewnością nie był niczym niespotykanym. Chociaż w rzeczywistości nigdy nie myślałam, że mogę przegrać. Mój związek może nie był całkowicie stabilny, ale nadal kochałam mojego chłopaka Szymona. I na pewno nie zamierzałam go zdradzać, kiedy byliśmy razem na wakacjach! W rzeczywistości miałam nadzieję, że Mielno będzie tylko rodzajem oderwania się od życia, którego potrzebowaliśmy, aby ponownie się zbliżyć. Praca ciągnęła nasz związek od dłuższego czasu. Jego długie godziny pracy w kancelarii, w połączeniu z moim chaotycznym i nieregularnym harmonogramem z próbami tanecznymi, sprawiły, że mieliśmy bardzo mało wspólnego czasu. Dość często byłam w domu, bawiąc się online z Damonem i obserwując zegar. Czasami zasypiałam, zanim Szymon wrócił wieczorem do domu. Może nie było to najzdrowsze miejsce, w jakim kiedykolwiek byliśmy, ale czyja relacja była idealna?

Szymon i ja przybyliśmy do Mielna w taki dzień, z którego słynęło Pomorze, słoneczny z niekończącym się błękitem nieba. Suchy, pustynny upał natychmiast rozgrzał moją skórę, a pierwsze dni wakacji spędziliśmy relaksując się przy basenie w Melia Me Resort. Czułam się tak luksusowo, że leżałam na jednym z tych białych leżaków i słuchałam transowych kawałków DJ-a w pobliżu, popijając drinki. Zajęłam się czytaniem czasopism i obserwowaniem ludzi za dużymi okularami przeciwsłonecznymi, starając się ignorować fakt, że Szymon pracował na swoim laptopie przez większą część popołudnia…

Zarezerwował nam miejsce w modnym hotelu i na początku myślałam, że to bardziej z chęci rzucenia wszystkiego i zabawy, jaką mieliśmy, kiedy się poznaliśmy. Zaczynałam zdawać sobie sprawę, że broszura, w której chwalą się „szybkim internetem przy basenie”, mogła być jego prawdziwą zachętą. Jak się okazało, różnica między Szymonem w domu a Szymonem na wakacjach była bardzo niewielka. Wściekle pisał e-maile i prowadził rozmowy konferencyjne na swoim telefonie komórkowym od chwili, gdy przyjechaliśmy. Miałam nadzieję, że zrelaksuje się na tyle, by zacząć cieszyć się naszym czasem, ale kilka dni później było oczywiste, że mamy dwa różne harmonogramy. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego w ogóle się tym przejmowaliśmy.

Jak się okazało, zaczynałam czuć się jak na wakacjach sama. Zdążyłam już udoskonalić opaleniznę, przeczytałam dwie powieści i wypiłam wystarczająco dużo. Przekonałam Szymona, żeby napił się drinka w barze Beach Club w naszym ośrodku, żebyśmy mogli obejrzeć słynny sobotni pokaz ognia, a on niechętnie się zgodził. Niestety, spędził cały czas narzekając na hałas i rozłożył się na jednej z sof w salonie, zupełnie nie zainteresowany wyruszeniem na parkiet.

„Nie jesteś zbyt zabawowy” – zażartowałam. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na innych urlopowiczów, śmiejąc się, pijąc i ciesząc się imprezą. „Wiesz, jak bardzo kocham tę muzykę”.

„Myślałem, że te sceny mamy już za sobą, Aleksandro,” westchnął. „Wiesz, próbuję zostać partnerem w firmie. Mówiłem ci, że to będzie trudny rok. Myślałem, że będziesz mnie wspierać. Robię to dla nas… dla naszej przyszłości. Wiesz… by zdobyć ten pierścionek z brylantem, na który patrzyłaś.”

Przewróciłam oczami. To było typowe dla Szymona, poruszać koncepcję zaręczyn, aby uniknąć robienia czegoś, czego nie chciał zrobić. Wszelkie bezpośrednie wymagania dotyczące związku, jakie miałam, miały zostać odłożone na półkę dla większego dobra, jakim było zbliżenie się o krok do małżeństwa, którego nie byłam nawet pewna, czy już chcę. Nie kiedy oznaczało to całe życie.

– Idę po drinka – powiedziałam w końcu. – Czy chcesz, żebym ci przyniosła jednego z powrotem?

Oparł się o leżak i przymknął oczy. “Nie.”

Zdenerwowana jego postawą, podszedłam do długiego baru, zauważając, że wszystkie mijane osoby, z wyjątkiem tego, z którym przyszłam, spoglądają na mnie z uznaniem. Dwa dni na słońcu sprawiły, że moja skóra była złota i muśnięta słońcem, przez co moje długie blond włosy wydawały się jaśniejsze, gdy podskakiwały na moich nagich ramionach. Miałam na sobie krótką białą plażową sukienkę bez ramiączek, która obejmowała moje obcisłe, małe krągłości we wszystkich właściwych miejscach i przez cały wieczór ledwo zarejestrowałam coś więcej niż przelotny komplement od Szymona.

O autorze

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *