Z domu Jacka wyszłam prawie po godzinie. Przez cały ten czas, nie licząc ssania mu fiuta, tłumaczyłam żonie mojego klienta, na czym miałaby polegać oferta na fotowoltaikę. Pewnym głosem opowiadałam o korzyściach, jakie płyną z sieci i okresie zwrotu inwestycji. W sytuacji stresowej przypomniałam sobie słowa jednego z kolegów, który działał w branży i kilka faktów z przeczytanych gdzieś artykułów. Nawet na moment nie zadrżał mi głos. Byłam tak przekonująca, że żona Jacka sama dała mi numer telefonu do kontaktu w sprawie montażu sieci. Okazało się, że odkryłam w sobie jakiś nowy talent, który mógł być pomocny w zmianie branży. Na razie jednak jeszcze zajmowałam się dogadzaniem mężczyznom. 

Jacek zadzwonił po kilku dniach. Chciał się spotkać na neutralnym gruncie i porozmawiać. Z reguły nie umawiam się na pogaduszki. Wolę konkret, ponieważ dla mnie czas dosyć precyzyjnie przelicza się na pieniądze. Dałam się jednak przekonać obietnicą: 

 – Nie pożałujesz. 

No i możliwością zobaczenia z tym facetem. Spotkaliśmy się w centrum handlowym Magnolia w małej kawiarni. Ze względu na to, że dałam się poznać żonie Jacka jako konsultantka OZE, teraz mogliśmy siedzieć spokojnie bez ryzyka, że ktoś nas nakryje. Jacek szybko przeszedł do rzeczy, kładąc na blacie małe podłużne pudełeczko i posuwając je w moją stronę. 

 – Co to jest? – zapytałam.

 – Prezent – odparł. – Uratowałaś mi skórę. 

Uśmiechnęłam się, jakby tamta sytuacja była teraz jedynie miłym wspomnieniem. Niespiesznie odpakowałam prezent, otwarłam pudełeczko i wyjęłam z niego złotą bransoletkę na łańcuszku z misternie plecionych ogniw. Była piękna, delikatna i na pewno bardzo droga. Powinnam przyjąć ją bez wahania, jednak obudziły się we mnie wyrzuty sumienia. 

 – Nie mogę jej przyjąć – powiedziałam. – Jest śliczna i całkowicie w moim guście, ale pewnie kosztowała majątek. 

 – To, co dla mnie zrobiłaś, było bezcenne – odparł. – Brawurowe i niesamowite, ale dla mnie bezcenne. Pracuję w firmie u mojego teścia, mieszkam w domu mojej żony, zatem taka sytuacja oznaczałaby dla mnie pożegnanie z wygodnym i dostatnim życiem. 

 – Rozumiem, że chcesz się odwdzięczyć – odpowiedziałam po chwili i spojrzałam na nadgarstek, na którym pięknie połyskiwała bransoletka. – Ja w sumie już się do niej przyzwyczaiłam i niechętnie bym ci zwróciła ten prezent. W związku z tym mam propozycję. 

 – Zamieniam się w słuch – odpowiedział Jacek, przysłuchując mi się z zainteresowaniem. 

 – Oddam ci połowę wartości tego cacka w naturze. Co ty na to?

 – Czyli będę mógł cię odwiedzać? 

 – Może nie tylko odwiedzać – odpowiedziałam i mrugnęłam do niego okiem porozumiewawczo. 

 – To znaczy, ile mam wizyt? 

 – Znasz zarówno moje stawki, jak i wartość tej błyskotki. Wierzę w twoją uczciwość. 

 – Zgoda – odpowiedział z wyraźnym uśmiechem. Przypominał teraz dzieciaka, któremu mama pozwoliła na jeszcze godzinkę gry na komputerze, choć czas zabawy dawno się już skończył. 

 – Zaczniemy rozliczenia jeszcze dzisiaj? – zapytał.

 – Jeśli chcesz, to tak – odpowiedziałam. – Mam teraz trochę wolnego czasu.

Zebraliby się szybko, poszliśmy na parking i wsiedliśmy do jego samochodu. Nie dojechaliśmy jednak do mnie do domu. Jacek przeparkował samochód do najciemniejszego miejsca na parkingu podziemnym i najdalej położonego od wejścia do galerii. Przesiedliśmy się na tylną kanapę. Na szczęście szyby w tej części dużego SUV-a były mocno przyciemnione, dlatego szanse na to, że ktoś nas podejrzy, były minimalne. 

Mężczyzna natychmiast zadarł w górę lekką letnią sukienkę i zsunął mi majtki. Ułożyłam się w niewygodnej pozycji, opierając głowę o drzwi samochodu. Jedną nogę zarzuciłam za zagłówek tylnego siedzenia, a drugą podwinęłam w taki sposób, że kolanem dosięgałam niemal obojczyka. Jacek zsunął spodnie. Jego fiut był już w pełnym wzwodzie i całkiem gotowy do działania. Wziął mnie natychmiast, mocno i pospiesznie. Kipiał pożądaniem niczym wygłodniałe zwierzę. Pchał mnie zdecydowania i docierał bardzo głęboko. Cały czas jednak spoglądał mi w oczy i miałam wrażenie, że stara się ocenić, czy odpowiada mi taka zabawa. 

Wewnątrz samochodu nie było zbyt wygodnie i w pewnym momencie zauważyłam, że ciało mi cierpnie. Zaczęło się od nogi opartej na zagłówku i ręki po tej samej stronie, którą podwinęłam w nienaturalny sposób. Wyczułam jednak, że Jacek jest coraz bliżej końca i jego uniesienie nie potrwa już zbyt długo. Postanowiłam zatem jeszcze chwilę wytrzymać w tej pozycji. 

Nie myliłam się. Jacek jeszcze przyspieszył, a jego pchnięcia stały się głębsze. Zamknął oczy. Jedną dłonią złapał mnie za pierś, jednak mimo dużej siły ten dotyk nie był dla mnie bolesny. W ostatniej chwili wyszedł ze mnie i wyrzucił biały śluz na zewnątrz. Jego sperma uniosła się w górę, a potem opadła na odsłonięte uda, brzuch, a także pobrudziła letnią jasną sukienkę.

 – Przepraszam – powiedział. – Nie wiedziałem, że to aż tak wystrzeli.

 – Teraz musisz mnie odprowadzić do domu i pomóc mi to wyczyścić. 

Zgodził się i zawiózł mnie prosto do małego mieszkanka na Gądowie. Tego dnia nie było to nasze ostatnie uniesienie. W mojej sypialni robiliśmy to znacznie wolniej, jednak o wiele dłużej. Jacek realizował ze mną swoje fantazje. Ja z kolei zauważyłam, że zabawa z nim sprawia mi wiele satysfakcji. 

Jacek przychodził do mnie co kilka dni, czasem raz w tygodniu. Zdawałam sobie sprawę, że bransoletka była bardzo droga i musiałam spłacić zadeklarowaną część. Z drugiej strony obecność Jacka mi zupełnie nie przeszkadzała. Lubiłam się z nim pieprzyć. Nie traktował mnie jak dziwki, a nawet odniosłam wrażenie, że wraz z kolejnymi odwiedzinami staje się dla mnie bardziej czuły i delikatny. Okazało się jednak, że to, co najciekawsze i najbardziej przyjemne w naszej relacji, miało dopiero nastąpić.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *