Rozmowa przy kolacji była dużo mniej intensywna niż w drodze powrotnej, a jedzenie było pyszne. Ale najbardziej interesującą rzeczą dla Moniki było to, że zdała sobie sprawę, że czuje się jak… jakby to była jej rodzina. Anna, oczywiście, zawsze będzie jej rodziną, ale nie mogła pozbyć się wrażenia, że ​​bycie z Jackiem i Jagodą było dla niej idealne.

– Masz coś na głowie – powiedział Jacek, obserwując wyraz twarzy Moniki i sposób, w jaki patrzyła na Jagodę.

Kiedy spojrzała na Jacka, zdała sobie sprawę, że nie czuła się „nie na miejscu” będąc tutaj z nim, pomijając ich różnicę wieku.

– Ja… nie wiem, Jacek. Siedziałam tutaj i myślałam, jak… dobre… to uczucie – powiedziała, mając nadzieję, że nie będzie się śmiał.

Nie tylko się nie śmiał, ale powiedział: – Nie mogę się bardziej zgodzić.

Trzepotanie Moniki zmieniło się w coś znacznie głębszego, a ona nie mogła powstrzymać jego wzroku z obawy, że będzie wiedział, o czym myśli.

– To… jedzenie tutaj jest naprawdę dobre – powiedziała, zmieniając temat.

Jacek nie naciskał na ten problem. Zdawał sobie sprawę, że sytuacja znów się zmieniła i że tym razem zmiana była dobra. A może nawet… bardzo dobra.

Monika zaprosiła ich, kiedy wrócili do jej mieszkania, a Jacek przyjął z zastrzeżeniem, że potrwa to tylko kilka minut.

– Oczywiście. Jagoda ma jutro szkołę, co?

– Hm, nie. Właściwie to nie – powiedział Jacek, kiedy przypomniał sobie, że jutro Święto Niepodległości.

– Yuppi! Żadnej szkoły dla mnie! – powiedziała Jagoda, wspinając się na kanapę i siadając obok Moniki.

– Nie lubisz szkoły? – zapytała bardzo słodko.

– Nie no, lubię. Ale lubię też być w domu z tatą – powiedziała jej w bardzo rzeczowy sposób.

Monika przeczesała palcami włosy dziewczynki i powiedziała jej, że ma szczęście, że ma tak wspaniałego tatusia.

– Chciałabym mieć mamusię – powiedziała równie niewinnie Jagoda.

– Kochanie, masz ciocię Kaję – przypomniał jej ojciec.

– Tak. Wiem. Ale ona nie może spędzać z tobą nocy.

Odpowiedź Jagody zaskoczyła zarówno jej ojca, jak i Monikę. Siedziała między dwojgiem dorosłych, kiedy wstała i powiedziała: – Tutaj. Usiądź obok Moniki, tatusiu, dobrze?

– Och. Nie wiem, kochanie – powiedział, patrząc na Monikę, która się do niego uśmiechnęła.

– To by mi odpowiadało – powiedziała mu.

– Słuchaj! Wszystko w porządku! – Powiedziała Jagoda, chwytając go za rękę i przyciągając go do pięknej kobiety w czarnym swetrze i białej bluzce.

– Okej – powiedział, przesuwając się. – Co teraz?

– Teraz obejmij ją ramieniem – powiedziała Jagoda, wskazując na ramiona Moniki…

– W ten sposób – powiedział, gdy Monika przytuliła się.

– Aha. Tak po prostu.

– Czy tak? – zapytał Jacek.

Jagoda zaczęła się uśmiechać, a Monika zapytała, co jest takie zabawne.

– Cóż, teraz mój tatuś jest „gotowy, żeby cię pocałować” – powiedziała mała dziewczynka, zawstydzona własnymi słowami.

– Och. Rozumiem – powiedziała Monika, odwracając się do ojca.

– Masz mnie pocałować – poinformowała go.

– S… słyszałem – odpowiedział, gdy ich oczy się spotkały.

– Więc? – powiedziała cicho z pięknym uśmiechem.

– W takim razie powinienem zrobić, co mi kazano, co?

– Tak. Zdecydowanie – odpowiedziała, zapominając, że mała dziewczynka patrzyła na nich, gdy jej ojciec całował ją po raz pierwszy.

– Yay!! – powiedziała Jagoda, klaszcząc, przywracając Monikę do życia.

– Myślę, że ktoś to akceptuje – powiedział Jacek.

– To jest nas dwoje – powiedziała mu bardzo słodko.

– Nie, to nawet troje – powiedział Jacek równie cicho, zanim ponownie ją pocałował.

Jagoda znów zachichotała i tym razem jej ojciec posadził ją sobie na kolanach. Została tylko przez sekundę lub dwie, po czym zapytała Monikę, czy mogłaby zamiast tego usiąść na jej.

– Oczywiście, kochanie!

Monika przyciągnęła ją do siebie i mocno owinęła jej ramiona wokół baleriny. Jagoda była cała uśmiechnięta, gdy odwróciła głowę i powiedziała: – Kocham cię, Moniko.

Niemal natychmiast łzy napłynęły do ​​oczu starszej kobiety, gdy powiedziała: – Och! Ja też cię kocham, słodka dziewczyno!.

– Czy ty też kochasz mojego tatę? – zapytała.

Monika wciąż się uśmiechała i odpowiadała, patrząc na swojego ojca.

– Zamierzam pokochać.

– Naprawdę? – zapytał Jacek, a jego serce biło teraz szybciej.

– Tak. Naprawdę – powiedziała, pochylając się, by go pocałować.

Jagoda podążyła za jej ustami aż do ust swojego ojca i nigdy nie przestała się uśmiechać. Dopóki jej ojciec nie powiedział jej, że prawdopodobnie powinni jechać.

Nikt nie chciał wyjeżdżać, więc Monika zapytał Jacka, czy mógłby zostać trochę dłużej – ponieważ oczywiście nie było szkoły.

Kiedy Jagoda usłyszała „jasne”, klasnęła z radości.

Ale oglądanie pocałunków dorosłych nie było zbyt ekscytujące i Jagoda dla rozrywki znalazła się przed telewizorem z kanałem z kreskówkami.

Dochodziła dziesiąta, kiedy Jacek zdał sobie sprawę, jak bardzo stracił poczucie czasu, kiedy siedzieli, rozmawiali, trzymali się za ręce i od czasu do czasu całowali.

– Żałuję, że musisz wrócić do siebie – powiedziała Monika ze zrozumieniem.

– Naprawdę? – zapytał Jacek, niepewny, czy dobrze usłyszał.

– Wiem, że jest wcześnie, by o tym mówić, ale…

Monika odwróciła wzrok i przestała mówić, więc Jacek delikatnie odgarnął jej włosy i powiedział: – Powiedz mi.

– Pomyślisz, że jestem… szalona. Albo gorzej.

– Dlaczego miałbym tak myśleć?

– Ponieważ… no cóż, kto prosi kogoś, żeby… został… kiedy ledwo się znają i kiedy… kiedy jego córka jest z nim i…

– Monika. Jesteś pewna? – zapytał Jacek.

W końcu zebrała się na odwagę, by na niego spojrzeć, po czym zmusiła się do słabego uśmiechu.

– Jacek. Od śmierci mojego męża nie spotkałam nikogo, kto by mnie nawet w niewielkim stopniu interesował. I… cóż, ja… myślałam, że gdybyś chciał, wiesz, skończyć swoje um… pieszczoty… tak samo jak ja, więc…

Zostanę – powiedział bardzo cicho. -Jeśli jesteś pewna.

– Jestem pewna – powiedziała mu, przyciągając go do siebie i całując go bardziej namiętnie niż dotychczas.

Jagoda mocno spała na kanapie, a Jacek zdał sobie sprawę, że był najbliżej poczucia się zaniedbującym rodzicem – pozwalając córce zasnąć podczas oglądania kreskówek.

– Sofa jest również łóżkiem – powiedziała mu Monika, podnosząc śpiącą baletnicę.

Chwyciła kilka prześcieradeł i szybko przygotowała sofę, po czym położyła poduszkę i koc na niej, a potem pocałowała ją w różowy policzek.

– Jest… piękna – powiedziała Monika, obejmując ramieniem talię Jacka.

– Ty też – powiedział, odwracając się do niej.

– Dziękuję. Nie mam pojęcia, dlaczego myślisz, że tak jest, ale uwielbiam słyszeć, jak mi tak mówisz – odpowiedziała bardzo cicho.

– Żartujesz sobie ze mnie? Jesteś… wspaniała! – Jacek powiedział jej, zmuszając ją do stłumienia śmiechu.

– Okej – odpowiedziała. – Wierzę ci. A przynajmniej wierzę, że w to wierzysz.

– Monika? – Powiedział Jacek.

– Tak?

– Możesz przestać? Proszę.

Uśmiechnęła się radośnie, po czym powiedziała, że ​​może.

– Chodź. Pokażę ci sypialnię – powiedziała, a potem wzięła go za rękę i poprowadziła, by przerwał dwa bardzo długie okresy posuchy w ich życiu.

Godzinę później Monika leżała szczęśliwa i zadowolona, więc powiedziała: – To naprawdę jest jak jazda na rowerze, co?

Jacek przewrócił się, uśmiechnął się do niej, a potem powiedział: – Um… nie. Nie jesteś jak żaden rower, na którym kiedykolwiek jeździłem.

– Och! Więc lubiłeś mnie ujeżdżać? – drażniła się.

– Tak. Bardzo – powiedział Jacek, dotykając jej ślicznej twarzy. – Podoba mi się wszystko w tobie, Moniko.

– Wszystko? – zapytała z nadzieją, nadal zaniepokojona byciem o wiele starszą.

– Och, tak. Wszystko – zapewnił ją, ponownie siadając na niej okrakiem.

Znowu był twardy i Monika zamruczała, gdy sięgała po niego.

– Ja też lubię… wszystko w tobie – powiedziała mu, wciągając go z powrotem w siebie, po czym jęknęła cicho, kiedy ją wypełnił.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *