Monika uśmiechnęła się, po czym usiadła, patrząc na niego, starając się nie gapić. Jacek naprawdę był bardzo przystojnym facetem i po raz pierwszy od utraty męża poczuła w sobie stary, znajomy ból; ból, który nie miał sensu, biorąc pod uwagę wiek mężczyzny, który go spowodował.

– Jest tuż przed nami – powiedział Jacek, zjeżdżając z autostrady, nieświadomy tego, o czym myślała jego randka.

Monika była bardziej niż mile zaskoczona tym, jak bardzo podobał jej się dzień. Każdy eksponat był nie tylko interesujący, ale i pouczający, a do tego najczęściej dostarczał niesamowitych wrażeń wizualnych.

– Najbardziej podobały mi się motyle! – Jagoda powiedziała im, kiedy wychodzili z centrum nauki. Na obiad złapali precla, a teraz wszyscy byli bardzo głodni, więc Jacek obiecał kolację w drodze do domu.

– A tobie? – Jacek zapytał Monikę.

– Ja też bardzo polubiłam motyle – powiedziała mu. Prawie powiedziała „trzymając się za ręce”, ale zdecydowała się tego nie robić. Zamiast tego zadała to samo pytanie Jackowi.

– Bycie tu z tobą – powiedział jej bez uśmiechu.

Jego słowa sprawiły, że znów coś zatrzepotało brzuszkiem, więc przyznała się i powiedziała mu, co prawie powiedziała.

Sięgnął po jej dłoń i Monika szczęśliwie pozwoliła mu ją wziąć. W przeciwieństwie do dłoni jej męża, miękkich od pracy w środku, Jacek miał szorstkie i zrogowaciałe.

– Obsługujesz ciężkie maszyny? – Zapytała w końcu Monika.

Jacek kilka razy poczuł, jak sprawdza jego odciski i zaśmiał się.

– Tak, ale wiele razy muszę chwycić łopatę lub kilof i dostać się do czegoś w staroświecki sposób. Na przestrzeni lat taki jest rezultat – powiedział, unosząc drugą rękę. – To nie jest zbyt seksowne, ale tak zarabiam na życie.

Monika myślała wręcz przeciwnie; że męskość Jackaa była bardzo seksowna, a to rozciągało się na jego raczej szorstkie dłonie. Ponownie była zaskoczona, słysząc to na głos.

– Myślę, że twoje ręce są…

Spojrzał na nią, a ona się uśmiechnęła. – Myślę … ty … jesteś sexy.

– Tak, naprawdę? – odpowiedział.

– Tak. Naprawdę – powiedziała szczerze.

– Tak właśnie myślę o tobie, odkąd pierwszy raz zobaczyłem cię w domu modelek – powiedział, obejmując ją ramieniem.

– Starałam się tylko powiedzieć, wiesz… jak stara jestem… a teraz boję się to powiedzieć – powiedziała mu, kiedy szli przez parking.

– To nie ma znaczenia, cokolwiek to jest – powiedział jej Jacek, ponownie bez uśmiechu.

Uśmiechnęła się do niego, ale Jacek zauważył, że był to inny rodzaj uśmiechu i powiedziała mu, że to jest problem, z którym się boryka…

– Mam 30 lat. Na wypadek, gdybyś się zastanawiała – powiedział, mając nadzieję, że to w jakiś sposób pomoże.

– Och – to wszystko, co Monika powiedziała w zamian, kiedy myślała o tym, gdzie była i co robiła, gdy miała 30 lat. „Przygotowania do piątych urodzin córki Anny” – powiedziała sobie, gdy Jacek nacisnął przycisk na swoim pilocie, aby otworzyć drzwi.

Po tym wszystkim ton dnia zmienił się dramatycznie i Jacek zaczął myśleć, że Monika nigdy nie zobaczy go takim, jakim ją widział. Ale prawda była taka, że ​​to Monika myślała, że Jacek nie może być naprawdę zainteresowany kobietą w jej wieku. Miała przyjemny dzień i chociaż bardzo chciała mieć ich więcej z nim i jego słodką córką, zdała sobie sprawę, że kiedy „wypuści kota z torby”, znajdzie powód, by być zajęty od tej pory każdego dnia.

Jagoda zasnęła w ciepłej taksówce, a kiedy Monika na nią spojrzała, cicho powiedziała: – Mam 45 lat, Jacku.

Był głęboko pogrążony we własnych myślach, kiedy przemówiła i zajęło mu sekundę, zanim „powrócił do życia”.

– Jesteś najpiękniejszą 45-letnią kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem – odpowiedział bez namysłu.

Monika widział jego wyraz twarzy, a co ważniejsze, jego oczy, kiedy mówił.

– Nie chcesz innych dzieci? – zapytała bardzo cicho i taktownie.

– Nie. Naprawdę nie. Dlaczego? Czy ty chcesz? – zapytał, pomijając oczywisty punkt.

– Ja? Och, niebiosa, nie! odpowiedziała natychmiast. – Nie. Uh-uh.

– Więc zgadzamy się co do tego, prawda?

Siedziała tam, wpatrując się w niego przez kilka sekund, po czym powiedziała: – Tak. Tak, zgadzamy się.

Jacek w końcu się uśmiechnął, po czym spytał bez żadnego uprzedzenia ani wyjaśnienia: – wolisz wydawać, czy oszczędzać?

– Co? – odparła Monika.

– Cóż, zgadzamy się co do dzieci, a to jedna z wielkiej piątki. A może… czwórki?

– Uh, zgubiłam się. Znowu.

– Wiesz. Dzieci, pieniądze, religia. Te ważne rzeczy.

– Och. Rany. Duh! – powiedziała, gdy zrozumiała.

– Nie jestem bogata i nie sądzę, żebym kiedykolwiek zarobiła wystarczająco dużo, by oszczędzać, ale lubię mieć coś na ten przysłowiowy czarny dzień – powiedziała mu.

– Oszczędzałem, odkąd pamiętam. Z wyjątkiem tego, co dotyczy baletu mojej córki.

Monika była znacznie mniej zainteresowana wiekiem i zapytał Jacka o religię.

– Niezupełnie. Ty?

– Wychowałam się jako metodystka, ale nie byłam we wspólnocie od… cóż… 30 lat.

– Ach, okej. Ponieważ, no cóż, skoro ty…

Nie musiał mówić, odkąd się urodził, a Monika poczuł ulgę, że tego nie zrobił.

– Polityka? – zapytał.

– Niezbyt mnie interesuje. Uważam, że większość z nich to banda bogatych hipokrytów.

Jacek zachichotał, a potem powiedział: – Mówisz jak mój ojciec.

Przerwał, po czym dodał: – Ja też tak myślę.

Został tylko jeden „duży problem” i żadne z nich nie chciało o to zapytać. Seks był czymś, o czym żadne z nich nawet nie pomyślało, przynajmniej nie w odniesieniu do drugiego, i wydawało się całkowicie niewłaściwe, aby o tym wspominać.

A jednak Monika o tym wspomniała.

– Jestem… bardzo… otwarta… jeśli chodzi o um, wiesz, ten duży problem.

Jacek uniósł wysoko brwi i powiedział: – Och, naprawdę?

Wyraźnie się drażnił, a jednak Monika nagle poczuła się trochę w defensywie.

– Cóż, tak – powiedziała, powoli cofając rękę.

Jacek wyczuł zmianę, po czym powiedział: – Nie chciałem trywializować tego, co powiedziałaś, Moniko. Myślę, że po prostu nie spodziewałem się, żebyś o tym wspominała.

– Chyba nie planowałam – powiedziała mu, patrząc prosto przed siebie, czując się trochę zawstydzona, że ​​to zrobiła.

– Ja… nie byłem z nikim od…

Monika spojrzała na niego i czekała, wiedząc, że będzie bardzo zaskoczona.

– Od matki Jagody.

– Czekaj. Ty… nie…?

Nikt.

– Jacek. Mówisz poważnie?

– Tak. Właśnie pogrzebałem się w pracy i wychowałem córkę – powiedział jej. – Kiedy już wiedziałem, że będę sam wychowywać dziecko, takie rzeczy jak seks, a nawet randki, spadły tylne miejsce i zająłem się naprawdę ważnymi rzeczami.”

Oszołomiona ciszą Monika siedziała tam i próbowała wyobrazić sobie atrakcyjnego mężczyznę prowadzącego życie w celibacie. Tak, od śmierci męża również żyła w celibacie, ale ich sytuacja wydawała się jej zupełnie inna. A gdy nadal na niego patrzyła, współczucie i szacunek, które do niego czuła, rosły z każdą mijającą chwilą.

– Minęły już ponad trzy lata – powiedziała cicho Monika.

Jacek spojrzał w jej stronę, po czym ponownie wyciągnął rękę. Monika przyjęła to bez wahania, a potem żadne z nich nie odezwało się, dopóki nie musieli zdecydować, gdzie zjeść.

Jak poprzednio, Monika nalegała, żeby wybrał, a Jacek znał tylko to miejsce.

– Czy lubisz meksykańskie? – zapytał.

– Lubię wszystko – powiedziała mu.

Jacek zjechał z autostrady na zjeździe, a następnie skierował się do jednej ze swoich ulubionych restauracji, La Posada. Budzenie Jagody nie było tym, czego chciała mała dziewczynka, ale Monika powiedziała, że ją weźmie na ręce.

Kiedy weszli do środka, Jagoda objęła swoje maleńkie ramiona wokół szyi Moniki i nie mogła sobie przypomnieć, kiedy ostatnio czuła się tak… kompletna.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *