Aleksandra:

“Bo Marek, ja nie chcę iść, dlatego.” Wpatrywałam się w telefon, w duchu przeklinając mojego szefa za nakłanianie mnie do pójścia na firmową kolację w ten piątek.

Jego ciepły chichot przez telefon był irytujący, gdy odpowiedział: „Cóż, powinnaś pomyśleć o tym, zanim pobiłaś prawie wszystkie rekordy sprzedaży, jakie kiedykolwiek miała firma. Kierownictwo bardzo jasno mi dało do zrozumienia, że ​​spodziewają się tam cię zobaczyć, a jeśli nie, to ja za to odpowiem.

Warcząc do siebie, w pełni świadoma, że przegrywam tę debatę, podjęłam jeszcze jedną beznamiętną próbę: „Nieważne, ja…”

Nie pozwolił mi dokończyć, tym razem jego głos był nieco cierpki. „I dlatego, że wiesz, co by powiedziała”.

Usiadłam zszokowana na chwilę w ciszy. Minusem tego, że Marek był przyjacielem z pracy było to, że wiedział wszystko, przez co przeszłam z Sonią, ale co ważniejsze, znał ją i opłakiwał ze mną, kiedy odeszła. “Pieprz się, za to, że uderzasz, Marek…”

“Czy to znaczy, że przyjdziesz?”

Ostatnie westchnienie: „Tak… nawet nie udawaj, że nie wiedziałeś, że wygrasz to”.

„Dobrze, i przyprowadź tę nową współpracowniczkę, którą dla ciebie zatrudniliśmy. Jeśli jest w połowie tak dobra, jak mówi twoja ocena, powinna również spotkać się z niektórymi partnerami” i dodał z odrobiną współczucia „a jeśli masz szczęście, może odwróci od ciebie część uwagi”.

“Przypuszczam, że można mieć nadzieję. Przyślij mi szczegóły dotyczące kolacji do końca dnia, proszę?”

Kiedy się rozłączyłam, odwróciłam się, by przekazać zaproszenie Michalinie, a następnie wróciłam do niektórych aktualizacji, które przysłała mi w zeszłym tygodniu, a także zwykłych obaw klientów dotyczących zbliżających się świąt.

Kiedy ją później o to zapytałam, zauważyłam wyraz zaniepokojenia na jej twarzy: “Wszystko w porządku, Michalino?”

Wyglądała, po raz pierwszy odkąd ją znam, kompletnie niepewnie: „O tak, po prostu nie jestem wielkim fanem jazdy po mieście i nie wygląda na to, że linie miejskie są dostępne w pobliżu restauracji na piątek.”

– Cóż, łatwo na to zaradzić. Jeśli chcesz, mogę cię podwieźć z pracy do restauracji, a potem podrzucić na pociąg?

Michalina uśmiechnęła się, gdy na jej twarzy pojawił się wyraz zdecydowania: „Jeśli to nie problem… Naprawdę bym to doceniła”.

Przyłapałam się na tym, że zastanawiałam się nad nią przez chwilę, zanim odpowiedziałam, wydawało się, że nadal jest niepewna, ale jeśli nie chciała mi powiedzieć, co tak naprawdę chodziło jej po głowie, nie zamierzałam się w to wtrącać. – Pewnie, żaden problem – odpowiedziałam, pogrążając się z powrotem w swojej pracy.

Michalina i ja zdzwoniłyśmy się dziś wcześnie rano, aby przygotować się do dzisiejszej kolacji. Ze swojej strony miałam na sobie czarną sukienkę, o której Sonia zawsze mówiła, że wygląda na mnie świetnie. Dodałam do tego diamentowy naszyjnik, który Sonia kupiła mi podczas naszych ostatnich wspólnych świąt, w połączeniu z pasującymi kolczykami. Ułożyłam włosy i nosiłam małą czarną kopertówkę z niezbędnymi rzeczami. To było całkiem proste, jeśli chodzi o te sprawy, ale było wystarczająco dobre do pracy i nie miałam siły na więcej. A teraz czekałam na Michalinę, która nietypowo się spóźniała. Mój telefon zabrzęczał, przykuwając moją uwagę i ostrzegając mnie o nadchodzącym SMS-

ie: 

《Michalina》 Będę tam za 5 minut, przepraszam za spóźnienie.

《Aleksandra》 Jeśli chcesz być kilka godzin później, to da mi wymówkę, żeby w ogóle ominąć to spotkanie?

《Michalina》 Nie ma szans Aleksandra, nie spędziłam tak dużo czasu przygotowując się na marne.

“Cholera… no cóż, szczerze nie spodziewałam się, że to zadziała” mruknęłam do siebie.

Moją uwagę przykuł ruch z boku i kiedy spojrzałam w górę, poczułam, że zapiera mi dech. Michalina szła w moim kierunku i nie mogłam się powstrzymać, gdy moje oczy powoli powędrowały w górę znad jej butów, ledwo mogąc w pełni ogarnąć widok. Tam, gdzie normalnie nosiła baleriny, dziś wieczorem założyła elegancki zestaw czarnych, krótkich szpilek, których uniesienie wystarczyło, by podkreślić krągłości jej łydek. Powyżej nosiła czarne spodnie, jak to miała w zwyczaju, ale były one tak idealnie dopasowane do niej, że wyglądały na pomalowane. Jej bluzka była idealna, szafirowo-niebieska, jak ta, którą nosiła, kiedy ją pierwszy raz spotkałam, ale ta rozszerzała się na jej biodrach, sięgając nieco do połowy uda, sprawiając wrażenie sukienki, jednocześnie zachowując jej ulubiony styl.

Na bluzce miała rozpiętą czarną marynarkę, która raczej podkreślała niż maskowała jej figurę. Na szyi miała naszyjnik ze szmaragdów, który błyszczał takim samym ogniem jak jej oczy, a z uszu zwisały jej pasujące szmaragdy. Kiedy szła w kierunku mojego samochodu, zauważyłam, że się gapię, a potem mentalnie kopię się, przypominając sobie, że już miałam swoją kolej… Sonia mogła umrzeć młodo, ale zachowam to wspomnienie i pozostanę jej wierna.

Ciężko przełykając, udało mi się powiedzieć “Już czas, gotowa do drogi?” kiedy wsiadała do samochodu. Chyba Michalina dostrzegła w tym trochę humoru, bo tylko się śmiała, wsiadając obok mnie.

– Tak, chodźmy – dodała w końcu, gdy zdałam sobie sprawę, że jeszcze nie uruchomiłam samochodu. Rumieniąc się lekko, że tak mnie rozproszyła, wrzuciłam bieg i pojechałam na kolację…

Michalina

Siedziałam cicho obok Aleksandry. Z jednej strony zauważyłam, że docenia mój wygląd i część mnie była tym zachwycona, chociaż w świetle jej bliskiego załamania tydzień temu wiedziałam, że to niebezpieczne wody… nawet zarażone rekinami. Przeważnie jednak niepokoiła mnie ta kolacja, choć z zupełnie innego powodu niż przypuszczała Aleksandra.

Moja troska koncentrowała się na moim ojcu. Nie było to coś, o czym mówiłam i w większości udało mi się ukryć ten fakt, ale mój ojciec był starszym wiceprezesem ds. zarządzania majątkiem w biurze korporacyjnym i nie miałam wątpliwości, że starsi partnerzy z pewnością rozpoznają mnie jako córeczkę znanego ojca. Pomimo mojego nalegania, aby utrzymać związek w tajemnicy, abym mogła awansować wyłącznie na podstawie zasług, a nie krwi, sprzeciwił się, nalegając, abym miała okazję spotkać się i nawiązać kontakty z innymi liderami w biznesie. Oczywiście stanowczo się z nim nie zgadzałam, dopóki nie pojawiła się możliwość pracy z Aleksandrą. Efektem końcowym było to, że jechałam teraz na obiad, na którym wszystkie moje staranne próby ukrycia mojego pochodzenia rodzinnego mogą pójść na marne.

Mimo to nie byłam ślepa na wizję Aleksandry siedzącej obok mnie, jej strój był taki jak ona… zaprojektowany tak, by wyglądać na tyle elegancko, by pasować bez wyróżniania się. Jedyną wadą jej planu było to, że gdyby ktoś wiedział, że należy przyjrzeć się trochę uważniej (a ja to zrobiłam), sukienka niewiele robiła, by ukryć niesamowicie seksowne ciało pod spodem. Subtelności jej sukienki służyły jedynie podkreśleniu jej naturalnego piękna i gdyby nie odkrycie emocjonalnego pola minowego, które leżało pod nią, musiałam się zastanowić, czy nie spróbowałabym zobaczyć, dokąd potoczą się sprawy. Pozwolę sobie krótko fantazjować o takiej rzeczywistości; choć może to budzić pewne brwi, technicznie rzecz biorąc, zgłosiłem się do Marka, a nie do niej, więc nie było żadnych faktycznych konfliktów interesów… a nawet jeśli wziąć pod uwagę stanowisko mojego ojca, był on na tyle odległy, że brak wpływu ( nie miał nic do powiedzenia na temat sposobu wynagradzania lub awansowania poszczególnych drużyn) dotyczyło to również sytuacji odwrotnej. Wpatrywałam się w przechodzące cienie w bocznym lusterku, po raz kolejny besztając się za to, że zakochałam się w kimś takim jak Aleksandra.

Pogrążona w myślach nie zauważyłam, że dojechałyśmy, dopóki Aleksandra nie szturchnęła mnie: „Pójdziemy na paradę dla starszych partnerów?” zapytała nieco sarkastycznie.

– Hmm, chodźmy, ale pamiętaj ich wiek, kiedy minęłaś ich, nie chciałabyś, żeby dostały ataku serca od wpatrywania się w twój… wygląd – dokończyłam bezczelnie.

Zostałam nagrodzona jednym z rzadkich śmiechów Aleksandry i jej oczy rozpłynęły się na chwilę w szafiry, zanim pokręciła głową i wysiadła z samochodu.

Przeżyliśmy niezbędną pogawędkę i bezsensowne przekomarzanie się nudnych analityków finansowych. Na szczęście wszyscy zostaliśmy wezwani do swoich stolików, zanim którakolwiek z nas umarła z nudów. Nie sądziłam, że kiedykolwiek spotkam kogoś, kto nienawidzi imprez koktajlowych bardziej ode mnie, ale Aleksandra wygrała tę rywalizację.

Sam posiłek był wspaniały, choć resztę wieczoru najlepiej opisać jako duszną i pełną gratulacji. Udało mi się przynajmniej subtelnie zniechęcić któregoś z partnerów do otwartego uznania mnie i może to sobie wyobrażałam, ale Marek z pewnością wydawał się niesamowicie rozbawiony, że wiedział o mnie coś, czego nie wiedziała Aleksandra. Wciąż spoglądał na nas i uśmiechał się, gdy słyszełyśmy kolejne przemówienia o sukcesie firmy.

Kiedy zaczęli zwracać się do osób o uznanie, Aleksandra została wyróżniona jako gwiazda. Wtedy zdałam sobie sprawę, że im bardziej chwalono Aleksandrę, tym więcej piła i chociaż było jasne, że może ma mocną głowę, nie była w stanie prowadzić, gdy obiad dobiegł końca.

Po raz pierwszy byłam wdzięczna za mój związek z ojcem, ponieważ mogłam dyskretnie porozmawiać z kilkoma starszymi partnerami i usprawiedliwiać się, że Aleksandra walczyła z wirusem przez ostatnie kilka dni i źle się czuła, więc pomogę jej dostać się do domu. Niezależnie od tego, co czuli w związku z moją historią, najwyraźniej czuli, że najlepiej ją akceptują i życzą jej zdrowia. Znając miejsce, wyprowadziłam Aleksandrę jednym z bocznych wyjść przy naszym stole, aby uniknąć kłopotliwej interakcji i nieuniknionych plotek biurowych, które nastąpią. Kiedy pomagałam Aleksandrze przejść przez ogrody i wrócić do jej samochodu, stanęłam przed nowym dylematem: nie wiedziałam, gdzie mieszka, a ona nie jest w najlepszym stanie do udzielania wskazówek.

Zabierając jej klucze, podjęłam decyzję i miałam nadzieję na najlepsze, kiedy odwiozłam ją z powrotem do siebie.

Chociaż miałam wolną sypialnię, nie była ona umeblowana, więc po przygryzieniu wargi na strzępy debaty nad najlepszym sposobem działania, zdecydowałam, że mój rozmiar king size jest wystarczająco duży, aby się z nią dzielić i pomagając jej zdjąć sukienkę (i próbując żeby nie gapić się na nią zbytnio), pomogłem jej włożyć za duży t-shirt i położyć się do łóżka, zanim się przebrałem i wczołgałem po drugiej stronie.

Aleksandra

„…pamiętaj jak żyć” głos przeleciał mi przez głowę, gdy otworzyły mi się oczy. Głowa mnie mocno bolała, ale przez chwilę moje serce było lekkie. Wyjrzałam przez wspaniałe okna na jezioro w dół niewielkiego wzgórza i ponownie zamykając oczy, wpadłam w ciepło obok mnie, owijając ją ramieniem i trzymając ją blisko. Wiedziałam, że to był sen, nie mieszkałam tu od ponad miesiąca, ale moje sny były jedynym miejscem, w którym mogłam być z Sonią, więc po prostu zatraciłam się w cieple i miłości, gdy pochyliłam się, by pocałować górę jej głowy.

Oddychając głęboko, coś mnie dręczyło… to nie było w porządku… chociaż przyjemne, włosy przede mną pachniały lawendą, a nie kokosem, jak miałaby Sonia. I wtedy rzeczywistość spadła na mnie, gdy szarpnęłam się do tyłu, prawie jakby spalona, patrząc w dół na Michalinę, która dopiero się poruszyła moim nagłym ruchem i której oczy nagle wypełniły się troską, gdy podciągnęłam kolana do piersi i po prostu usiadłam.

Michalina

Budziłam się powoli, czując się ciepło i bezpiecznie z czyimś ramieniem wokół mnie, gdy nagłym szarpnięciem ręka zniknęła i zaglądając przez ramię zobaczyłam Aleksandrę prawie kulącą się pod ścianą. Z łamiącym się sercem z powodu tego, jak wyglądała przestraszona, sięgnęłam delikatnie do jej ramienia, „Aleksandra? W porządku kochanie”, kopnęłam się w myślach, gdy tylko czułe słowa opuściły moje usta, „Wypiłaś trochę za dużo wina na wczorajszej kolacji i nie wiedziałam, gdzie mieszkasz. Przywiozłam cię tu z powrotem, ale nic się nie stało… Aleksandra, wszystko w porządku?”

Wytężyłam się, by jej słuchać, gdy usłyszałam światło mruczące między szlochami: „Nie Sonia… nie Sonia… nie Sonia…”

Utknęłam, nie wiedząc, jak odpowiedzieć… Nie wiedziałam, kim była Sonia,  a bez kontekstu nie wiedziałam, czego potrzebuje… więc decydując się po prostu dać jej ciche wsparcie, podeszłam do niej i wzięłam ją, początkowo niechętnie, w ramiona, gdzie po krótkiej walce załamała się i zacząłem płakać w moje ramię.

Aleksandra

Powoli wróciłam do siebie, ziejąca czarna dziura, która ciągle groziła, odepchnęła się na razie i spojrzałam w górę, by zobaczyć odwracającą się na mnie Michalinę. Jej oczy pokazywały ciepło bez najmniejszego osądu, gdy po prostu mnie trzymała i pozwalała mi się lepiej poczuć.

W końcu zaczęłam czuć się trochę głupio, gdy moja znajoma obrona zaczęła powracać i próbowałam się odsunąć, ale Michalina nie była całkiem gotowa i ścisnęła mnie jeszcze raz mocno, zanim wyszeptała: „Nie wiem, co się z tobą stało , ale cokolwiek to jest, jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebować kogoś, z kim możesz porozmawiać, chętnie wysłucham”.

Dopiero potem rozluźniła ramiona na tyle, żebym mogła wstać, jeśli chciałam. Zauważyłam, że ociągałam się trochę dłużej, zanim puściłam długie westchnienie i usiadłam z powrotem.

„Ummm… ja… chyba jestem ci winna wyjaśnienie…” zaczęłam, ale powstrzymała mnie, zanim mogłam kontynuować.

“Aleksandro, cokolwiek chcesz mi powiedzieć, poświęcę ci całą uwagę i pewność siebie, ale nic mi nie jesteś winna… Wiem, że poznałyśmy się zaledwie miesiąc temu, ale chciałabym myśleć, że nawiązaliśmy przyjaźń i widziałam wystarczająco dużo, aby wiedzieć, że cierpisz. Jeśli chcesz się podzielić, jestem tutaj… ale tylko wtedy, gdy będziesz gotowa.”

Poczułam, że mój oddech zatrzymuje się, gdy stłumiłam świeży szloch i kiwnęłam głową: „Dziękuję… to po prostu…” Rozejrzałam się po sypialni, „Czy wiesz, że to mój dom? Wynajęłam go za pośrednictwem agencji w zeszłym miesiącu wiedziałam, że szybko kogoś znaleźli, ale nigdy nie wyobrażałam sobie…”

Michalina milczała przez chwilę, jej oczy wyraźnie pokazywały jej zaskoczenie tym odkryciem: “Nie, szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia. Po prostu byłam zachwycona, że ​​znalazłam takie piękne miejsce w niewielkiej odległości od miasta w tak świetnej cenie… ale jeśli to jest twój dom, to dlaczego u licha tu nie mieszkasz? Najwyraźniej nie jest to odległość…”

Spojrzałam na moje kolana, wiercąc się trochę, gdy odpowiedziałam miękko: „Tutaj historia się trochę wydłuży…”

Z prawdziwym ciepłem Michalina wyciągnęła rękę, by dotknąć mojego ramienia, a kiedy spojrzałam na nią, po prostu powiedziała „ W takim razie dlaczego nie przygotuję śniadania, a ty możesz mi powiedzieć tyle ile chcesz?”

„… pamiętaj, jak żyć”, głos z mojego snu… Głos Sonii i jej umierająca prośba powróciły do ​​mojej głowy, gdy po raz pierwszy od roku ciemność zaczęła się trochę zmniejszać. Wciąż tam była, wciąż groźna, ale jakoś nie tak silna. Patrzę w górę i widzę Michalinę… Miśka czeka na moją odpowiedź: “Chciałabym… Miśka”.

Uśmiech, który pojawił się na jej twarzy, kiedy użyłam zdrobnienia jej imienia, tak jak preferowała, był promień słońca przebijający się przez ciemność w moim sercu, a ona odwróciła się i wyskoczyła z pokoju, jej czarne włosy uniosły się tak, jak to zrobiła. różowe końcówki łapiące poranne światło słoneczne.

Dziesięć minut później, mając przed sobą filiżankę gorącej kawy, pozwoliłam sobie wszystko Miśce opowiedzieć. „Prawie dwa lata temu zdiagnozowano u niej rzadką i agresywną postać raka kości. Rozprzestrzenił się szybko i żadne leczenie nie wydawało się pomagać. Marniała z dnia na dzień i każdego dnia trochę mnie umierało razem z nią. Nie wiedziałam, jak będę bez niej żyć, nadal nie wiem, była dla mnie wszystkim… byliśmy razem od czasów studiów. Jedyne, z czego zdałam sobie sprawę, to to, że nigdy nie będę żyła “jak chciała, gdybym tu mieszkała. Zaprojektowała każdy centymetr tego miejsca, nasyciła je swoim duchem w pewien sposób… Zastanawiam się, czy…” Poczułam, że mój głos zanika, gdy przypomniałem sobie, że słyszałam jej głos, gdy się obudziłam wcześniej tego ranka. To był tylko sen, ale… prawda?

Dotrzymując słowa, Miśka słuchała uważnie, w razie potrzeby odświeżając kawę i siedząc cierpliwie, gdy zapadałam w ciszę. Nie zadała ani jednego pytania, ale też nie wzięła ani jednego z moich milczeń na koniec… po prostu czekała, aż odzyskam siły i dobiorę słowa. Kiedy w końcu odważyłam się spojrzeć na jej twarz, jej oczy były mokre od łez i teraz poświęcała mi tę samą niepodzielną uwagę, co przez ostatnie kilka godzin.

Gdy zaczęłam mówić coś więcej, nagle ogarnęło mnie niesamowite poczucie zmęczenia, ale i swoista lekkość. To było tak, jakby duża część ciężaru, który ciągnęłam, nie cała, ale wystarczająca, nagle zniknęła i dopiero teraz pozwalałam sobie uświadomić sobie, jak bardzo byłam zmęczona. Ziewając szeroko, poczułam rumieniec wkradający się na moje policzki.

Miśka jak zawsze demonstrowała ten przenikliwy wgląd, który wydawał się dać jej znać, czego potrzebuję, zanim jeszcze raz to zrobiłam, gdy skomentowała: „To było piekło, przez które przeszłaś, Aleksandro…”

Prawie się powstrzymałam, ale coś wymusiło ze mnie słowo „Ola”.

Zatrzymała się na chwilę, błysk zmieszania, a potem: „Przepraszam, co to było?”

Na chwilę ścisnęło mi się gardło i przełknęłam ślinę, zanim odparłam… “Moi przyjaciele… mów mi Ola.”

Miśki twarz od razu rozjaśniła się, gdy zaświtało zrozumienie: „Dobra, więc Ola, ten poranek wyraźnie odbił się na tobie, więc może położysz się trochę i zdrzemniesz. Ja posprzątam i kiedy będziesz gotowa, możemy wymyślić, co zrobić później?

Uśmiechnęłam się zaskoczona łatwością i skinęłam po prostu głową: „Dziękuję… no cóż, chyba znam się na tym. Będę…”

„Cicho, idź się położyć, porozmawiamy później”.

Poczułam, że znów zachodzą mi łzy, ale tym razem była to wdzięczność za to, jak dobrze rozumiała moje potrzeby, a nie ucisk ciemności, która zawsze zagrażała. Może właśnie tego dla mnie chciałaby Sonia? Takiej Miśki w moim życiu?

O autorze

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *