Spięła się jeszcze raz i nastąpił chrapliwy wydech, kiedy zwolniła uchwyt na ścianie i z głośnym trzaskiem uderzyła dłońmi o płytki. Ugryzłam delikatnie jej ramię, wkładając kolejny palec, a ona wydała z siebie cichy jęk, który przeszył moją duszę.

Przerwałam napiętą ciszę, która narosła, gdy się objęliśmy. – Wszystko w porządku, Roksa?

Wypuściła długi, wyciągnięty oddech. – O tak.

Odwróciła się do mnie w ograniczonej przestrzeni, jej szare oczy błyszczały. Przyłożyła palce do moich ust i zamknęła oczy. Ledwo słyszałam jej głos. – Nie chciałam, żebyś przestała za pierwszym razem, Alice. Czułam się tak dobrze, ale byłam tak przerażony. Nikt nie chciał być blisko mnie od tak dawna, po prostu nie mogłam przetworzyć faktu, że ktoś może rzeczywiście lubię mnie na tyle, by chcieć to zrobić.

Obejmuję ją ramionami. – Tak, Roksa, lubię cię na tyle, że chcę to zrobić. Mam ci pokazać, jak bardzo?

Na początku opierała się mojemu pocałunkowi, ale te śliczne koralowe usta były tak miękkie i soczyste, jak sobie wyobrażałam. Lizałam je wzdłuż i przesunęłam dłońmi po jej plecach. Gdy zaczęła się odwzajemniać, użyłam języka i poczułam w dole rozkoszne mrowienie, gdy wsunęła swój do moich otwartych ust. Ciepło jej piersi, gdy zmiażdżyły mnie, wywołało we mnie fale uderzeniowe, jej sutki stwardniały, gdy się całowaliśmy.

Ledwo zauważyłam, że zakręciła wodę, gdy pchnęła mnie z powrotem na wyłożoną kafelkami ścianę. Nozdrza rozszerzyły się, odrzuciła włosy na jedno ramię i przycisnęła się do mnie, jej umięśnione lewe udo przepychało się między moimi nogami, rozdzielając je. Gdy jej usta ponownie spotkały się z moimi, mocno chwyciłam jej nogę między własnymi udami i położyłam się na niej, czując śliską, mokrą skórę na moim przyciętym czerwonym brazylijsku. Moje dłonie były na jej pośladkach, zmuszając ją do mocniejszego przylgnięcia do mnie. Był wspaniały kontrast z śliskimi, mokrymi płytkami na moich plecach i jej miękką, ciepłą skórą między moimi nogami, przyciskającą się do moich piersi i jej długim językiem, teraz sondującym i liżącym mnie.

Pozwoliłam, by wrażenia obmyły mnie, gdy podskakiwaliśmy po maleńkim boksie, czasami ze mną na czele, ale równie często Roksa dyktowała wydarzenia. Pragnęłam uklęknąć przed nią i wtulić się w jej grubą czarną strzechę, ale w ciasnej przestrzeni nie było wystarczająco dużo miejsca. Zamiast tego musiałam zadowolić się smakowaniem jej na palcach i była tak dobra, jak się spodziewałam.

Wzięłam jej lewą rękę i wsunęłam we mnie jej środek i palce wskazujące, teraz całkowicie ociekające w oczekiwaniu. Trzymałam ją tam przez dwie, trzy minuty, moje oczy wpatrywały się w jej, pozwalając jej przyzwyczaić się do uczucia, gdy zginała się i skręcała je, a następnie poprowadziłam jej kciuk do mojej łechtaczki. Powoli i niechętnie wyciągnęłam je i przyłożyłam do jej ust, teraz lśniących od moich gęstych, aromatycznych soków. Wciągnęła powietrze, drżąc przy tym i wysunęła język…

*Kolejna (i ostatnia) część serii już w środę.

O autorze

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *