Nauczyłem się sztuki dominacji od prawdziwego Mistrza. Kiedy tylko wchodził do pokoju, atmosfera natychmiast się zmieniała. Miał niesamowitą zdolność patrzenia na uległego i wiedział, jak go złamać i zmusić do poddania się. Mistrz zarządzał całym zespołem dominujących, którzy łamali i szkolili uległych, aby ci byli gotowi spełniać wszystkie życzenia klientów. To był całkiem udany interes, Mistrz współpracował z najbogatszymi ludźmi świata. Przypuszczam, że nas – jego najlepszych dominujących jest kilkunastu. Dużo się od niego nauczyłem, ale najwyraźniej nie wystarczająco.

Trenowałem uległych wszelkiego rodzaju. Teraz szkoliłem Roberta. Miałem jedno z najłatwiejszych zadań – seks oralny. Zaczynałem się jednak martwić, ponieważ klient chciał, żeby był gotowy za 7 dni, a ja nie mogłem powstrzymać jego odruchu wymiotnego. Wtedy dotarło do mnie, że mogę skonsultować się z Mistrzem. Kazał mi z nim przyjść za dwa dni.

Włożyłem obrożę Robertowi i zaprowadziłem go na smyczy do Pana. Weszliśmy do jego ośrodka szkoleń personalnych, czyli ogromnego schronu z czasów drugiej wojny światowej, przebudowanego na jego potrzeby. Składał się z jednego dużego pomieszczenia i wielu małych używanych jak cel więziennych. Zawsze czułem się tam onieśmielony. Mistrz czekał w swoim skórzanym stroju. Bardzo mi się podobało, jak opięty był jego umięśniony tyłek. Miał ciało Adonisa. Jego skóra miała piękny odcień, który wyglądał jak naturalna opalenizna, a jego niebieskie oczy były hipnotyzujące. Jego wybrzuszenie w kroczu ukrywało jego 25-centymetrowego penisa. Był urodzonym Mistrzem dominacji.

Weszliśmy do dużego pomieszczenia. Po obu stronach drzwi stali dwaj szkoleni dominatorzy. Nie odwracając się w naszą stronę, Mistrz poinstruował mnie, abym przywiązał smycz do ściany. Zobaczyłem w oczach Roberta strach, którego wcześniej nie widziałem. 

– Myślisz, że mam czas dla twojego chłopca? – powiedział wzburzony Mistrz, odwrócony do nas plecami. – Pożałujesz, że się urodziłeś.

Spojrzałem na mojego niewolnika, który teraz drżał ze strachu. Widziałem, że zaraz coś powie, ale przyłożyłem palec do ust, sygnalizując, żeby milczał. Mistrz odwrócił się do nas i zobaczyłem wyraz jego oczu, który sprawił, że zrobiło mi się żal Roberta. Widziałem go tylko dwa razy tak wściekłego. Jego ofiary faktycznie pożałowały, że się urodziły. Podszedł do Roberta, który zaczął skomleć. Mistrz delikatnie pogłaskał jego policzek.

– Spokojnie. Nauczysz się, jak brać kutasa do gardła bez dławienia się.

W tym momencie zrozumiałem, że to ja będę ofiarą. Dwaj dominujący skuli mi ręce i założyli obrożę.

– Mistrzu? Co się dzieje? – wychrypiałem z oszołomionym spojrzeniem.

– Twój ostatni uległy próbował uciec i musiał zostać uśpiony – powiedział Mistrz, pieszcząc sutki Roberta. – Musiałem zwrócić klientowi pieniądze, dać mu kolejnego niewolnika za darmo i wypłacić mu odszkodowanie w wysokości 50 tysięcy za niedogodności. Dlatego dałem ci tak łatwe zadanie. To była twoja ostatnia szansa, żebyś się wykazał.

Kiedy delikatnie głaskał Roberta i mówił do mnie niesamowicie spokojnym tonem, moje łokcie były związane skórzanym paskiem za plecami. Wtedy Mistrz otworzył usta Roberta i dotknął palcem tył jego gardła, testując odruch wymiotny.

– Otwórz szeroko usta – powiedział, a Robert natychmiast wykonał polecenie.

– Przywiążcie go do stołu.

Dwaj dominujący związali jego kostki, uda, talię, klatkę piersiową, nadgarstki, łokcie i głowę. Rozebrano mnie do naga, a potem Mistrz wręczył im pojemnik z chemicznym środkiem do usuwania włosów, mówiąc „4 godziny”. Może się to wydawać stosunkowo łagodną karą, ale pozwólcie mi wyjaśnić jak działa ten żel. Aby usunąć włosy trzeba go nałożyć na 30 minut. Aby trwale się ich pozbyć potrzebne są 2 godziny, a pozostały czas to tylko ból. Ale ból nie martwił mnie teraz najbardziej. Niewolnikom nie wolno mieć włosów. Tym sposobem Mistrz na zawsze nadał mi status uległego. Zostałem zdegradowany. Chciałem jeszcze błagać go o zmianę decyzji, ale w jego umyśle byłem już niewolnikiem i jakiekolwiek słowa sprzeciwu skończyłyby się tylko karą.

Nałożyli mi żel na pachwiny, jądra, tyłek, między pośladkami i łydki. Na szczęście nie jestem nadmiernie owłosiony. Kiedy zajmowali się mną dwaj mężczyźni, Mistrz przyłożył urządzenie do rozciągania szczęki do ust Roberta. Zaczął nim kręcić, co zmusiło Roberta do otwarcia ust, a w drugiej ręce Mistrz trzymał linijkę. Wkrótce Robert zaczął krzyczeć, choć nie było to łatwe z urządzeniem w ustach, gdy Mistrz rozciągnął jego szczękę poza jej naturalny zakres.   Mistrz zostawił go z urządzeniem w ustach i podszedł do mnie. Połączył moje związane nadgarstki z łańcuchem i podniósł je do góry za moimi plecami.

Wkrótce moje ramiona zaczęły boleć, przez co na chwilę zapomniałem o palącym bólu środka do usuwania włosów. Musiałem stanąć na palcach, żeby zapobiec zwichnięciu ramion. Mistrz zgasił światła, zostawiając nas w całkowitej ciemności, kiedy wychodził ze swoimi dominującymi. Przede mną były bardzo trudne 4 godziny. To dużo trudniejsze niż się wydaje. Ból sprawia, że każda minuta jest wiecznością. Ciemność i cisza sprawiają, że skupiasz się tylko i wyłącznie na bólu. Właściwie z zadowoleniem przyjąłem sporadyczne jęki Roberta. Na początku ramiona bolały mnie tak bardzo, że zupełnie zapomniałem o żelu. Po chwili nie mogłem już tego powiedzieć. Na podstawie intensywność pieczenia oceniałem, że minęło jakieś 90 minut.

Kiedy moje mięśnie ramion się rozciągnęły, mogłem nieco opuścić stopy, dając odpocząć moim łydkom. Ból w pachwinach zaczął się nasilać. Zacząłem sobie przypominać wszystkie najokrutniejsze rzeczy, do których był zdolny Mistrz. Byłem przerażony. Próbowałem wyrzucić to z głowy. Z radością wolałem skupiać się na bólu niż na wyobrażeniach o nim. W końcu wszedłem w stan, w którym cały ból zlewał się w jedno, dzwoniło mi w uszach.

Nie usłyszałem nawet otwierania drzwi, ale światło dźgnęło mnie w oczy. Patrzyłem, jak dwóch tych samych mężczyzn weszło i wyjęło przyrząd do rozciągania szczęki Robertowi i zastąpiło go dużym kneblem. Rozwiązali moje ręce. Moje stawy były tak zesztywniał i bolesne, że nie mogłem ruszyć rękami. Dominujący mi w tym pomogli – przełożyli moje ręce do przodu i skuli je kajdankami. Zaprowadzili mnie do jednego z mniejszych pomieszczeń.

– Podnieś ręce nad głowę – w końcu się do mnie odezwali. To był test. Wiedzieli, że to prawie niemożliwe, żebym to zrobił. Wiedziałem jednak, że będzie to mimo wszystko mniejszy ból od kary za nieposłuszeństwo. Podniesienie rąk nad głowę wymagało ode mnie pełnego skupienia i zużycia całej pozostałej energii. 

Wyglądało to jakbym podnosił niewidzialny stukilogramowy ciężar. Jeden z mężczyzn wziął w ręce stary wąż strażacki, który był przymocowany do ściany, skierował go w moją stronę i wystrzelił lodowatą wodą. Siła uderzenia popchnęła mnie do ściany. Czułem, jakby tysiące malutkich igiełek wbijało się w moje ciało. Mężczyzna skierował strumień na stopy i powoli przesuwał go coraz wyżej. Następnie wycelował między moje nogi jakieś 10 centymetrów poniżej moich jąder. Nawet odbijane od ściany krople wody raniły moje czułe jądra. Po chwili strumień uderzył prosto w moje jaja i upadłem na podłogę. Kazał mi natychmiast wstać. Kiedy wstałem, próbowałem zablokować wodę jedną ręką. Oparłem głowę o ścianę i wyciągnąłem rękę, żeby osłonić pośladki. Strumień obmył mnie dokładnie i woda w końcu przestała lecieć. Spojrzałem na siebie i okazało się, że mam silne oparzenia wszędzie, gdzie żel dotykał mojej skóry. Nie pozostał ani jeden włos i wiedziałem, że już nigdy nie odrosną.

Zaprowadzili mnie z powrotem do dużego pokoju, w którym Mistrz zajmował się Robertem. Miał założone zaciski na sutki. Cienki sznurek biegł od łańcucha łączącego zaciski przez śrubę oczkową w suficie, a następnie był przywiązany do jego dużych palców u nóg.  Mistrz delikatnie przesunął palcami po napiętym brzuchu Roberta.

– Jak się spisał? – zapytał Mistrz.

– Nie stosował się bezkrytycznie do instrukcji. Okazywał też słabość.

– To bzdury, Mistrzu – powiedziałem szybko, nie mogłem pozwolić im kłamać. Mistrz wyswobodził Roberta. Wskazał na krzesło, żeby usiadł. Wtedy odwrócił się do nich.

– Teraz jego kolej. Po chwili byłem przywiązany w taki sam sposób jak wcześniej Robert do stołu. Włożyli mi do ust rozciągacz szczęki. Mistrz złapał mnie za język i patrzył na mnie z odrazą. – Wyciąłbym Ci go, ale będziesz go jeszcze potrzebować. Co się z tobą stało? Porażka, nieposłuszeństwo, słabość, brak samokontroli. Ale tam, gdzie inni widzieliby porażkę, ja widzę możliwość. Będziesz przykładem dla pozostałych. I odzyskasz pieniądze, które przez ciebie straciłem.

Wciąż trzymając mnie za język, drugą ręką uniósł pistolet do przekłuwania i przebił mój język mniej więcej w połowie jego długości. Włożył 10-centymetrowy pręt ze stali nierdzewnej przez powstały otwór tak, że oparł się o moje usta. Dzięki temu mój język był na stałe wyciągnięty z ust. Spróbuj wystawić język i zobacz, jak szybko zrobi się suchy. Niezbyt długo, prawda? Mistrz przesunął palcem po moim języku.

– Kiedy będzie Ci nieprzyjemnie z suchości, poproś Roberta i pozostałych, żeby na niego nasikali.

Wiedziałem, że nie zejdę z tego stołu, dopóki tego nie zrobią, więc od razu przeszedłem do rzeczy. Pierwszy dominujący chętnie się zgodził i zalał mnie potężnym strumieniem gorącego moczu. Wypiłem wszystko. Ostatnią rzeczą, jakiej chciałem, było pogorszenie sytuacji. Czekałem wystarczająco długo, aż mój język zacznie boleć i znów zacząłem błagać. Drugi dominujący wycelował w moje gardło i sikał bezpośrednio do przełyku, nie mocząc zbytnio języka. Najgorsze zostawiłem sobie na koniec. Musiałem błagać mojego byłego niewolnika, żeby nasikał mi na język. Zacząłem bełkotać, a on po prostu siedział, zmuszając mnie do błagania go bez końca. W końcu Robert stanął nade mną z twardym jak skała kutasem, wyraźnie mu się to podobało. Musiał się mocno skupić, żeby zacząć sikać. Postanowił mi jeszcze trochę podokuczać i wycelował w moje oczy. Pozbywał się magazynowanego przez 12 godzin moczu. Obszczał całą moją twarz, unikając mojego spragnionego języka. Słyszałem, jak Mistrz chichocze i zobaczyłem, jak położył dłoń na ramieniu Roberta w ciepłym geście.

– Nie ma nic złego w niewykonywaniu poleceń niewolnika. W końcu jest pod tobą. Nie próbuj tego nigdy ze mną i pozostałymi dominującymi mężczyznami – dodał surowym tonem.

Mistrz usunął pręt z mojego języka, ale bałem się, że zastąpi go gwoździem, żebym dalej nie zamknął ust. Na szczęście założył mi zwykły kolczyk z pierścieniem dla uległych. Wiedziałem, do czego służy, widziałem smycze przyczepione do tych pierścieni u innych niewolników. Po chwili zostałem uwolniony ze stołu, a Mistrz oznajmił, że nadszedł czas, aby kontynuować trening Roberta. Odetchnąłem z ulgą i skierowałem się do wyjścia. Wiedziałem, że to nie koniec, ale nie przejmowałem się tym.

O autorze

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *