Aktualnie byłem pewien tylko jednej rzeczy: rózga była prawdziwa.

– Oh, zapomniałam swojej sherry. Pozwól mi po nią skoczyć.

Kiedy wróciła ze szklanką w dłoni, postawiła ją na stoliku przed kanapą.

– Proszę pani, czy mógłbym również taką dostać?

– Z całą pewnością, nie. Co możesz zrobić, to pochylić się nad oparciem sofy i położyć ręce na poduszce.

Wzruszyłem ramionami i zrobiłem, jak kazała. Obym dostał w zamian coś naprawdę dobrego.

– Podnieś tyłek. – powiedziała, odchylając na bok moją marynarkę. – Jesteś trochę chudy i nie poradziłeś sobie wystarczająco dobrze ostatnim razem.

Pomyślałem, żeby się pierdoliła, ale nie powiedziałem tego na głos. Postukała mnie lekko rózgą, po czym zadrżałem.

– Dobra, dostaniesz teraz kilka razów przez spodnie. Jesteś gotowy?

– Przepraszam, pani Hrycyk, ale potrzebujemy hasła bezpieczeństwa.

– To ma być kara. Nie istnieje nic takiego.

– Z całym szacunkiem, ale jeśli ma pani użyć tego ustrojstwa, to potrzebujemy hasła.

– No dobra, wybierz sobie coś.

Już się zdecydowałem.

– Poproszę „makaron z serem”.

Spojrzałem przez ramię i zobaczyłem, że uśmiechnęła się.

– To jest wyrażenie, a nie słowo, ale okej. Teraz już jesteś gotowy, czy nie?

– Cóż, w pewnym sensie.

– No to masz „w pewnym sensie”.

Uderzyła mnie i, człowieku, ależ miała wygar. Próbowałem się powstrzymać, ale z ust wydobył się głośny stęk. Przy drugim razie wyrwało mi się:

– Boże drogi, pani Hrycyk!

– Twoja dusza może i należy do Boga, ale twój tyłek posiadam JA.

Nie mogłem zahamować własnych reakcji, więc narobiłem sporo hałasu i wierciłem się przez całą pierwszą część seansu.

– Jesteś taką pizdą… Przecież to nic w porównaniu z torturami i prawdziwym biczowaniem. – skomentowała.

Po około ośmiu kolejnych razach pochyliła się, aby mnie dotknąć.

– Proszę pana, ależ pan jest rozgrzany… Ściągnij spodnie, czas na lanie po gołym tyłku.

Rozważałem kapitulację, ale uparta cząstka mnie kazała mi wytrwać. Nadal nie mogąc się opanować, narobiłem hałasu podczas brania uderzeń na nagą skórę. Wzdrygałem się na sam dźwięk rózgi, rozcinającej powietrze za każdym razem kiedy Teresa brała zamach. Mimo wszystko, nie zamierzałem mówić „makaron z serem” do momentu kiedy było to absolutnie konieczne, a ten jeszcze nie nadszedł.

– Wydaje mi się, że standardowym wyrokiem w Szkocji było trzydzieści sześć razów, ale nie dam ci tylu.Co prawda nie liczyłem, ale chyba i tak dotarliśmy w te okolice.

Kiedy Teresa skończyła zabawę, odrzuciła rózgę na podłogę. Podniosła sherry ze stolika i usadowiła się w naprzeciwległym kącie sofy. Ja nadal stałem pochylony i ciężko oddychałem. Spojrzałem prosto w jej twarz. Siedziała całkiem blisko mnie.

Nie czułem szczególnej życzliwości w jej kierunku. Cholera, ona potrafi być okrutna. Spojrzała na mnie łagodnie, więc zastanawiałem się przez chwilę, czy jest nadal Panią Hrycyk, czy może już tylko Teresą.

O autorze

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *