Na koniec z trzaskiem sali drzwi na wściąż otwarto. Wchodzi pan Wojski w czapce i z głową zadartą, Nie wita się i miejsca za stołem nie bierze, Bo Wojski występuje w nowym charakterze, Marszałka dworu; laskę ma na znak urzędu I tą laską z kolei, jako mistrz obrzędu, Wskazuje wszystkim miejsca i gości usadza. Naprzód, jako najpierwsza województwa władza, Podkomorzy-Marszałek wziął miejsce zaszczytne: Ze słoniowym poręczem krzesło aksamitne; Obok na prawej stronie jenerał Dąbrowski, Na lewej siadł Kniaziewicz, Pac i Małachowski. Śród nich Podkomorzyna, dalej inne panie, Oficerowie, pany, szlachta i ziemianie, Mężczyźni i kobiety, na przemian po parze Usiadają porządkiem, gdzie Wojski ukaże. Pan Sędzia skłoniwszy się opuścił biesiadę; On na dziedzińcu włościan traktował gromadę; Zebrawszy ich za stołem na dwa staje długim, Sam siadł na jednym końcu, a pleban na drugim. Tadeusz i Zofija do stołu nie siedli; Zajęci częstowaniem włościan, chodząc jedli. Starożytny był zwyczaj, iż dziedzice nowi Na pierwszej uczcie sami służyli ludowi. Tymczasem goście, potraw czekający w sali, Z zadziwieniem na wielki serwis poglądali, Którego równie drogi kruszec jak robota. Jest podanie, że książę Radziwiłł-Sierota Kazał ten sprzęt na urząd w Wenecyi zrobić I wedle własnych planów po polsku ozdobić. Serwis, potem zabrany czasu wojny szwedzkiéj, Przeszedł, nie wiedzieć jaką drogą, w dom szlachecki. Dziś ze skarbca dobyty zajął środek stoła Ogromnym kręgiem na kształt karetnego koła. Serwis ten był nalany ode dna po brzegi Piankami i cukrami białemi jak śniegi: Udawał przewybornie krajobraz zimowy; W środku czerniał ogromny bór konfiturowy: Stronami domy, niby wioski i zaścianki, Okryte zamiast śronu cukrowwemi pianki; Na krawędziach naczynia, stoją dla ozdoby Niewielkie, z porcelany wydęte osoby W polskich strojach; jakoby aktory na scenie, Zdawały się przedstawiać jakoweś zdarzenie; Gest ich sztucznie wydany, farby osobliwe, Tylko głosu im braknie, zresztą gdyby żywe. Cóż przedstawiają? - goście pytali ciekawi, Zaczem Wojski podnosi laskę i tak prawi (Tymczasem podawano wódkę przed jedzeniem): "Za mych Wielce Mościwych Panów pozwoleniem: Te persony, których tu widzicie bez liku, Przedstawiają polskiego historią sejmiku, Narady, wotowanie, tryumfy i waśnie; Sam tę scenę odgadłem i Państwu objaśnię. "Oto na prawo widać liczne szlachty grono: Pewnie ich przed sejmikiem na ucztę sproszono. Czeka nakryty stolik; nikt gości nie sadza, Stoją kupkami, każda kupka się naradza. Patrzcie, iż w każdej kupce stoi w środku człowiek, Z którego ust otwartych, z podniesionych powiek, Rąk niespokojnych, widać - mówca; cóś tłomaczy, I palcem eksplikuje, i na dłoni znaczy. Ci mowcy zalecają swoich kandydatów Z różnym skutkiem, jak widać z miny szlachty bratów. Wprawdzie tam w drugiej kupie szlachta pilnie słucha, Ten ręce za pas zatknął i przyłożył ucha, Ów dłoń przy uchu trzyma i milczkiem wąs kręci, Zapewne słowa zbiera i niże w pamięci; Cieszy się mowca, widząc, że są nawróceni, Gładzi kieszeń, bo kreski ich już ma w kieszeni. Lecz za to w trzeciem gronie dzieje się inaczéj; Tu mówca musi łowić za pasy słuchaczy. Patrzcie! wyrywają się i cofają uszy; Patrzcie, jako ten słuchacz od gniewu się puszy, Wzniosł ręce, grozi mówcy, usta mu zatyka, Pewnie słyszał pochwały swego przeciwnika; Ten drugi, pochyliwszy czoło na kształt byka, Powiedziałbyś, że mówcę pochwyci na rogi; Ci biorą się do szabel, tamci poszli w nogi. Jeden między kupkami szlachcic cichy stoi, Widać, że człek bezstronny, waha się i boi; Za kim dać kreskę? nie wie i sam z sobą w walce, Pyta losu, wzniosł ręce, wytknął wielkie palce, Zmrużył oczy, paznokciem do paznokcia mierzy, Widać, że kreskę swoję kabale powierzy: Jeśli palce trafią się, da afirmatywę, A jeżeli się chybią, rzuci negatywę. Na lewej druga scena: refektarz klasztoru, Obrócony na salę szlacheckiego zboru. Starsi rzędem na ławach siedzą, młodsi stają I ciekawi przez głowy w środek zaglądają; W środku marszałek stoi, wazon w ręku trzyma, Liczy gałki, szlachta je pożera oczyma. Właśnie wytrząsł ostatnią; woźni ręce wznoszą I imię obranego urzędnika głoszą. Jeden szlachcic na zgodę powszechną nie zważa. Patrz, wytknął głowę oknem z kuchni refektarza, Patrz, jak oczy wytrzeszczył, jak pogląda śmiało, Usta otworzył, jakby chciał zjeść izbę całą: Łatwo zgadnąć, że szlachcic ten zawołał: <<Veto!>> Patrzcie, jak za tą nagłą do kłótni podnietą Tłoczy się do drzwi ciżba, pewnie idą w kuchnię; Dostali szable, pewnie krwawy bój wybuchnie. Lecz tam, na korytarzu, Państwo uważacie Tego starego księdza, co idzie w ornacie - To przeor; Sanctissimum z ołtarza wynosi, A chłopiec w komży dzwoni i na ustąp prosi; Szlachta wnet szable chowa, żegna się i klęka, A ksiądz tam się obraca, gdzie jeszcze broń szczęka; Skoro przyjdzie, wnet wszystkich uciszy i zgodzi. Ach! wy nie pamiętacie tego, Państwo młodzi, Jak wśród naszej burzliwej szlachty samowładnej, Zbrojnej, nie trzeba było policyi żadnej; Dopóki wiara kwitła, szanowano prawa, Była wolność z porządkiem i z dostatkiem sława! W innych krajach, jak słyszę, trzyma urząd drabów, Policyjantów różnych, żandarmów, konstabów; Ale jeśli miecz tylko bezpieczeństwa strzeże, Żeby w tych krajach była wolność - nie uwierzę". Wtem dzwoniąc w tabakierę rzekł pan Podkomorzy: "Panie Wojski, niech Wasze na potem odłoży Te historyje; prawda, że sejmik ciekawy, Ale my głodni, każ Wać przynosić potrawy". Na to Wojski, skłaniając aż do ziemi laskę: "Jaśnie Wielmożny Panie, zróbże mi tę łaskę, Zaraz dokończę scenę ostatnią sejmików: Oto nowy marszałek na ręku stronników Wyniesion z refektarza; patrz, jak szlachta braty Rzucają czapki, usta otwarli - wiwaty! A tam po drugiej stronie pan przekreskowany, Sam jeden, czapkę wcisnął na łeb zadumany, Żona przed domem czeka, zgadła, co się dzieje, Biedna! oto na ręku pokojowej mdleje. Biedna! Jaśnie Wielmożnej tytuł przybrać miała, A znów tylko Wielmożną na lat trzy została!" Tu Wojski skończył opis i laską znak daje, I wnet zaczęli wchodzić parami lokaje Roznoszący potrawy: barszcz królewskim zwany I rosoł staropolski sztucznie gotowany, Do którego pan Wojski z dziwnemi sekrety Wrzucił kilka perełek i sztukę monety (Taki rosoł krew czyści i pokrzepia zdrowie). Dalej inne potrawy, a któż je wypowie! Kto zrozumie nie znane już za naszych czasów Te półmiski kontuzów, arkasów, blemasów, Z ingredyjencyjami pomuchl, figatelów, Cybetów, piżm, dragantów, pinelów, brunelów; Owe ryby! łososie suche, dunajeckie, Wyzyny, kawijary weneckie, tureckie, Szczuki główne i szczuki podgłówne, łokietne, Flądry i karpie ćwiki, i karpie szlachetne! W końcu sekret kucharski: ryba nie krojona, U głowy przysmażona, we środku pieczona, A mająca potrawkę z sosem u ogona. Goście ani pytali nazwiska potrawy, Ani ich zastanowił ów sekret ciekawy; Wszystko prędko z żołnierskim jedli apetytem, Kieliszki napełniając węgrzynem obfitym. Ale tymczasem wielki serwis barwę zmienił I odarty ze śniegu już się zazielenił, Bo lekka, ciepłem letnim powoli rozgrzana, Roztopiła się lodu cukrowego piana I dno odkryła, dotąd zatajone oku; Więc krajobraz przedstawił nową porę roku, Zabłysnąwszy zieloną, różnofarbną wiosną. Wychodzą różne zboża, jak na drożdżach rosną, Pszenicy szafranowej buja kłos złocisty, Żyto ubrane w srebra malarskiego listy I gryka wyrabiana sztucznie z czokolady, I kwitnące gruszkami i jabłkami sady. Ledwie mają czas goście darów lata użyć. Darmo proszą Wojskiego, żeby je przedłużyć: Już serwis, jak planeta koniecznym obrotem, Zmienia porę, już zboża malowane złotem, Nabrawszy ciepła w izbie powoli topnieją, Już trawy pożółkniały, liścia czerwienieją, Sypią się, rzekłbyś, iż wiatr jesienny powiewa; Na koniec owe chwilę przedtem strojne drzewa - Teraz, jakby odarte od wichrów i śronu, Stoją nagie; były to laski cynamonu Lub udające sosnę gałązki wawrzynu, Odziane zamiast kolców ziarenkami kminu. Goście pijący wino zaczęli gałązki, Pnie i korzenie zrywać i gryźć dla zakąski. Wojski obchodził serwis i, pełen radości, Tryumfujące oczy obracał na gości. Henryk Dąbrowski udał wielkie zadziwienie I rzekł: "Mój Panie Wojski, czy to chińskie cienie? Czy to Pinety Panu dał w służbę swe bisy? Czy dotąd u was w Litwie są takie serwisy I wszyscy takim starym ucztują zwyczajem? Powiedz mi, bo ja życie strawiłem za krajem".
Mareczek , 50
Tematy
- Wszystkie
- BDSM forum
- Erotyczna sztuka dla każdego
- Fetysz seksualny
- Filmy erotyczne
- Humor, demotywatory i śmieszne obrazki
- LGBT forum
- Masturbacja bez tajemnic
- Miłość i zakochanie
- Pierwszy raz
- Pytania do admina
- Rozmowy nie na temat
- Seks telefon
- Sex analny
- Sex forum dla par
- Sex grupowy
- Sex online
- Sex oralny
- Sex porady
- Sex pozycje
- Sex spotkania
- Sex tantryczny
- Stały związek
- Swingersi
- Zabawki i gadżety erotyczne
- Zdjęcia erotyczne
- Zdrowie seksualne