Wojski rzekł, kłaniając się: "Nie, Jaśnie Wielmożny Jenerale, nie jest to żaden kunszt bezbożny! Jest to pamiątka tylko owych biesiad sławnych, Które dawano w domach panów starodawnych, Gdy Polska używała szczęścia i potęgi! Com zrobił, tom wyczytał z tej tu oto księgi. Pytasz, czy wszędzie w Litwie ten się zwyczaj chowa? Niestety! Już i do nas włazi moda nowa. Niejeden panicz krzyczy, że nie cierpi zbytków, Je jak Żyd, skąpi gościom potraw i napitków, Węgrzyna pożałuje, a pije szatańskie Fałszywe wino modne, moskiewskie, szampańskie; Potem w wieczor na karty tyle złota straci, Że za nie dałbyś ucztę na stu szlachty braci. Nawet (bo co na sercu mam, dziś powiem szczerze, Niech tego Podkomorzy za złe mi nie bierze) Kiedym ten serwis cudny ze skarbca dobywał, To nawet Podkomorzy, i on mnie przedrwiwał, Mówiąc, że to machina zmudna, staroświecka, Że to ma pozor niby zabawki dla dziecka, Nieprzyzwoitej dla tak znakomitych ludzi! Sędzio! i Sędzia mówił, że to gości znudzi! A przecież, ile wnoszę z Panów zadziwienia, Widzę, iż ten kunszt piękny godzien był widzenia! Nie wiem, czy się podobna okazyja zdarzy Częstować w Soplicowie takich dygnitarzy. Widzę, że Pan Jenerał na biesiadach zna się. Niechaj przyjmie tę książkę, ona Panu zda się, Gdy będziesz dla monarchów zagranicznych grona Dawał ucztę, ba, nawet dla Napoleona. Ale pozwól, nim księgę tę Panu poświęcę, Niech powiem, jakim trafem wpadła w moje ręce". Wtem szmer powstał za drzwiami; razem głosów wiele Zawołało: "Niech żyje Kurek na kościele!" Ciżba tłoczy się w salę, a Maciej na czele. Sędzia gościa za rękę do stołu prowadził I wysoko pomiędzy wodzami posadził, Mówiąc: "Panie Macieju, niedobry sąsiedzie, Przyjeżdżasz bardzo późno, prawie po obiedzie". "Jem wcześnie - rzekł Dobrzyński - ja tu nie dla jadła Przybyłem, tylko że mnie ciekawość napadła Obejrzeć z bliska naszą armię narodową. Wiele by gadać - jest to ani to, ni owo! Szlachta mnie obaczyła i gwałtem tu wiedzie, A Waszeć za stół sadzasz - dziękuję, sąsiedzie". To wyrzekłszy, przewrócił talerz dnem do góry Na znak, że jeść nie będzie, i milczał ponury. "Panie Dobrzyński - rzekł mu jenerał Dąbrowski - Tyż to jesteś ów sławny rębacz Kościuszkowski, Ów Maciej, zwany Rózga! Znam ciebie ze sławy. I proszę, takiś dotąd czerstwy, taki żwawy! Ileż to lat minęło! Patrz, jam się podstarzał, Patrz, i Kniaziewiczowi już się włos poszarzał, A ty jeszcze z młodszymi mógłbyś pójść w zapasy, I Rózga twoja kwitnie pono jak przed czasy; Słyszałem, żeś niedawno Moskalów oćwiczył. Lecz gdzie są bracia twoi? Niezmiernie bym życzył Widzieć te Scyzoryki i te wasze Brzytwy, Ostatnie egzemplarze starodawnej Litwy". "Jenerale - rzekł Sędzia - po owem zwycięstwie Prawie wszyscy Dobrzyńscy schronili się w Księstwie; Zapewne do którego weszli legijonu!" "W istocie - odpowiedział młody szef szwadronu - Mam w drugiej kompaniji wąsate straszydło, Wachmistrza Dobrzyńskiego, co się zwie Kropidło, A Mazury zowią go litewskim niedźwiedziem. Jeśli Jenerał każe, to go tu przywiedziem". "Jest - rzekł porucznik - kilku innych rodem z Litwy, Jeden żołnierz znajomy pod imieniem Brzytwy I drugi, co z tromblonem jeździ na flankiery; Są także w pułku strzelców dwa grenadyjery Dobrzyńscy". "Ale, ale, o ich naczelniku - Rzekł Jenerał - chcę wiedzieć, o tym Scyzoryku, O którym mnie Pan Wojski tyle prawił cudów, Jakby o jednym z owych dawnych wielkoludów". "Scyzoryk - rzecze Wojski - choć nie egzulował, Ale bojąc się śledztwa, przed Moskwą się schował; Całą zimę nieborak tułał się po lasach, Teraz dopiero wyszedł; w tych wojennych czasach Mógłby się na co przydać, jest rycerskim człekiem, Szkoda tylko, że trochę przyciśniony wiekiem. Lecz owóż on!..." Tu Wojski palcem wskazał w sieni, Gdzie czeladź i wieśniacy stali natłoczeni, A nad wszystkich głowami łysina błyszcząca Ukazała się nagle jak pełnia miesiąca, Trzykroć weszła i trzykroć znikła w głów obłoku; Klucznik idąc kłaniał się, aż dobył się z tłoku I rzekł : "Jaśnie Wielmożny Koronny Hetmanie Czy Jenerale, mniejsza o tytułowanie, Jam jest Rębajło, staję na twe zawołanie Z tym moim Scyzorykiem, który nie z oprawy Ani z napisów, ale z hartu nabył sławy, Że nawet o nim Jaśnie Wielmożny Pan wiedział. Gdyby on gadać umiał, może by powiedział Cokolwiek na pochwałę i tej starej ręki, Która służyła długo, wiernie, Bogu dzięki, Ojczyźnie tudzież panów Horeszków rodzinie, Czego pamięć dotychczas między ludźmi słynie. Mopanku! rzadko który pisarz prowentowy Tak zręcznie temperuje pióra, jak on głowy. Długo liczyć! A nosów i uszu bez liku! A nie ma żadnej szczerby na tym Scyzoryku I żaden go nie splamił zbojecki uczynek, Tylko otwarta wojna albo pojedynek. Raz tylko! Panie, daj mu wieczny odpoczynek, Bezbronnego człowieka, niestety, sprzątniono! A i to, Bóg mi świadkiem, pro publico bono".
Mareczek , 50
Tematy
- Wszystkie
- BDSM forum
- Erotyczna sztuka dla każdego
- Fetysz seksualny
- Filmy erotyczne
- Humor, demotywatory i śmieszne obrazki
- LGBT forum
- Masturbacja bez tajemnic
- Miłość i zakochanie
- Pierwszy raz
- Pytania do admina
- Rozmowy nie na temat
- Seks telefon
- Sex analny
- Sex forum dla par
- Sex grupowy
- Sex online
- Sex oralny
- Sex porady
- Sex pozycje
- Sex spotkania
- Sex tantryczny
- Stały związek
- Swingersi
- Zabawki i gadżety erotyczne
- Zdjęcia erotyczne
- Zdrowie seksualne