Przez 11 lat zapieprzałem w niemieckiej korporacji. W pewnym momencie zachciało mi się przygody życia - rozstaliśmy się. Od współpracowników w czasie ostatniego spotkania usłyszałem, że nie realizowali zadać bo musieli lub się mnie bali. Zawsze mogli na mnie liczyć i po prostu nigdy nie chcieli mnie zawieść. Chyba najpiękniejszy komplement jaki może usłyszeć menadżer. Poszedłem do koreańskiego molocha. Po 1.5 roku stwierdziłem, że nie mój klimat. Mam duży problem za akceptacją "azjatyckiego" systemu zażądania ludźmi. Dzisiaj dostałem wiadomość / zapytanie od zespołu, czy gdzieś wylądowałem, bo chętnie za mną pójdą. A ja co? A ja siedzę przed komputerem i bawię się w zarabianie na spekulacjach giełdowych. Chyba czas wyjść z nory. Znowu poczuć smak krwi na kłach. Przy takim wsparciu...

Komentarze (25)
napisał  

#21 Buongiorno 🎩❤. Zanim wylądowałam za butą na obczyznie, miałam trzy przygody pracy w PL. Jedna firma panstwowa i dwie prywatne w tym jedna niemiecka. Niemiecki ład i porzadek przypasował mi bardzo, a dyrekcje owinęłam sobie dookoła małego palca i tak nam zeszło 10 lat, choć firme sprzedano Polakom, to jeszcze chwile tam zagościłam. I pomimo, iż dawno tam już nie pracuje, znajomości z tej pracy przetrwały do dzisiaj (choć jako szefowa byłam wymagająca). Bardzo sobie cenie te przyjaznie. Fajne jest to, że rozjechałyśmy się po Europie i teraz możemy się odwiedzać w róznych krajach, a przede wszystkim - liczyć wzajemnie na siebie.

paź 19, 2023 12:55

#4 A jaki jest ten azjatycki system zarządzania? reaktywny? proaktywny? jaki...

paź 19, 2023 12:17

#1 PS. Inna sprawa, że żona ma już dosyć mojego siedzenia w domu  :sunglasses:

paź 19, 2023 10:56