Niezwykle rzadko oglądam filmy na tyle inspirujące, że mam ochotę obejrzeć je drugi raz, by uchwycić więcej tropów myślowych reżysera. "Być jak John Malkovich" zgrabnie je podsuwa, nic nie stawiając za oczywistość. Ww. piętro z zaniżonym sufitem i ukrytymi drzwiami w windzie (symbole) zawiera portal do głowy (dosłownie) Malkovicha. 15 minutowe doświadczenie patrzenia na świat oczami innego człowieka w filmie to z jednej strony - tani drag-trip za 200 dolarów, a z drugiej jest przedstawiony jako wyzwalający. Poczuć odrębność własnego ja bez bagażu ocen i wpływu środowiska. Kto tego nie pragnie? Z drugiej strony - co nas realnie definiuje? My sami? Czy to - jak świat rezonuje z naszą osobowością. W filmie takich dychotomii jest więcej. Film był nagrany jeszcze w XX w. ale obraz pasuje do współczesnego świata i socjologicznych konsekwencji SM. Evergreen IMHO. PS. Ciekawości i odkryć za nią idących życzę :)

Ciekawość to pierwszy stopień do ... pietra 7 1/2
Komentarze (9)
napisał  

#4 Do niedawna wydawało mi się, ze to świat określa kim jestem. Dlatego byłam ciekawa opinii świata, dzisiaj chciałabym sam definiować swój swiat i sama określać kim jestem oraz kim chce być. Takie pytania zaprzątały mą głowę jakieś dwa lata temu…im ciemniej w tym lesie tzn im świadomość bliskości końca większa tym bardziej chce znaleźć odpowiedz jak żyć i kim być w tym życiu

sty 01, 2025 17:19

#3 Można sobie wyobrazić, że podczas pobytu pod kopulą Johna, odgrywa on rolę Nowego Papieża 🤪

sty 01, 2025 14:17

Tercia, 36

#1 "Dychtomie"  "świat rezonuje" - człowieku daj żyć😀

sty 01, 2025 14:06