Minęło kilka miesięcy. On już nawet nie pamiętał, kto napisał ostatni. Albo kto pierwszy milczał. Pamiętał za to, jak cholernie bolało milczenie, kiedy wcześniej gadali godzinami. I to nie o pierdołach, tylko o życiu, które ich przerastało — każde z osobna. Wpadli na siebie przypadkiem. Gdańsk, okolice dworca, ponura pogoda, ten typowy czerwiec, który bardziej przypominał listopad. Ona szła szybkim krokiem, czarna bluza, duże okulary, usta przygryzione z nawyku. On od razu ją poznał. Bo nie dało się jej zapomnieć. Nawet gdyby chciał. – Hej… – rzucił, zanim zdążył pomyśleć. Zatrzymała się. Spojrzała. I przez sekundę, może dwie, cisza między nimi była bardziej nago niż ich przyszłe ciała. – No cześć – odpowiedziała cicho, jakby niepewnie. Ale nie odeszła. Rozmowa była ostrożna. Jak spacer po rozbitym szkle wspomnień. Ale coś zagrało. Może to był uśmiech. Może to, że oboje wiedzieli, że żadne z nich nie przestało myśleć o tamtym ostatnim zdaniu. O tej rozmowie, co się urwała, zanim padło to, co najważniejsze. Nie pytali "co słychać". Nie opowiadali o pracy. Słowa były jak niepotrzebny filtr. Poszli na spacer. Potem w stronę jego mieszkania, choć żadne z nich nie zaproponowało tego głośno. Drzwi się zamknęły. Deszcz wciąż bębnił o szyby. A między nimi już nie było tej niepewności. Jej dłoń pierwsza dotknęła jego szyi. Pocałowała go bez ostrzeżenia. Jakby przestała się bać, że znowu coś spieprzą. Jakby to była forma przeprosin — językiem, oddechem, miękkością ust. On objął ją mocno. Jakby przez te miesiące nosił w sobie ten głód jej zapachu, jej kształtów, jej obecności. Palce wplotły się w jej włosy, a drugą dłonią zsunął z niej bluzę. Nie było pośpiechu. I nie było słów. Była skóra. Drżąca, ciepła, mokra od pocałunków. Jej ciało — większe, pełniejsze, ale tak kurewsko prawdziwe — trafiło do niego bardziej niż wszystkie wychudzone wizje porno. Gdy zdjął z niej stanik, nie patrzył na nią jak na trofeum. Patrzył, jakby znalazł coś, czego nie miał odwagi szukać. Ona westchnęła. Głośno, zachłannie. Wsunęła mu dłoń pod spodnie. – Tęskniłam za tobą – wyszeptała. A on poczuł, że nie chodzi tylko o seks. Chodziło o wszystko, co ich kiedyś połączyło, a co teraz wracało, centymetr po centymetrze, językiem, dłonią, ciałem. cdn

Komentarze (3)
napisał  

#3 Podbijam opowiadania.  I czekam na kolejne części.

cze 25, 2025 12:23

#2 Tylko niepokoi mnie to : " wsunęła mu dłoń pod spodnie " Czy aby nie lepiej byłoby napisać: do spodni , albo w spodnie . Pod spodnie nie może być.  Ok będę zerkał.

cze 24, 2025 20:05

#1 Ja już czekam na kolejną część.  Oki

cze 24, 2025 20:03