Wyszłam z budynku pełna emocji, rozgoryczenia i wyrzutów sumienia. Przywitał mnie mocny podmuch zimnego powietrza. Był środek nocy, temperatura spadła do granicy zera, a ja znajdowałam się w nieznanej okolicy. Zamówiłam taksówkę i pojechałam do domu. Wzięłam gorący prysznic, próbując zmyć z siebie resztki Gośki, a wraz z nimi poczucie winy. Wyżyłam się na koleżance, a to przecież ja poszłam do niej i sama sprowokowałam tę sytuację. Co mnie podkusiło? Chyba chciałam poczuć jeszcze raz te same emocje, które towarzyszyły mi w czasie naszego pierwszego spotkania. Poczułam, ale chwilę później zalał je kubeł zimnej wody w postaci poczucia winy. 

Po co było mi to wszystko? Co było ze mną nie tak? Nie byłam w stanie porozumieć się z mężem, nie wychodziło nam w łóżku i ciężko szło wspólne mieszkanie. Z drugiej strony, czy w tej sytuacji ja byłam bez żadnej winy? Czy całym źródłem problemów był on? Owszem, miał swoje przyzwyczajenia i własny świat w piwnicy, w którym spędzał mnóstwo czasu. Tylko czy ja kiedykolwiek zainteresowałam się tym światem? Czy chciałam go poznać, nie mówiąc już o wejściu do środka? Nigdy mi na tym nie zależało. Może właśnie to było błędem? 

Następnego dnia po nieprzespanej nocy obudziłam się bardzo późno. Minęło już sobotnie południe, a jesienne słońce zaczęło schodzić w dół. W kuchni na stole znalazłam kanapki przygotowane przez męża i tabletkę aspiryny, a w ekspresie jeszcze letnią kawę. Domyślił się, że miałam ciężką noc, ale spodziewał się raczej, że sączyłam drinki, a nie soki z cipki mojej dawnej przyjaciółki. Poczułam się podle. Mąż wciąż o mnie myślał i pamiętał. Chciał dla mnie dobrze. Uciekał do piwnicy, bo nie znajdował zrozumienia. Przynajmniej częściowo byłam temu winna. 

Wykąpałam się, wypachniłam i ubrałam w lekkie domowe ciuchy. Zeszłam na dół do piwnicy. Miałam nadzieję spotkać tam Macieja. Nie pomyliłam się. Był w swoim świecie, otoczony drewnem, narzędziami i cichą gotycką muzyką. 

 – Wstałaś już? – powiedziała na przywitanie. 

 – Tak – odparłam, jednocześnie rozglądając się po pomieszczeniu. 

Na wszystkich ścianach zamocowane były półki, a na nich ustawione rzeźby z drewna. Nie miałam problemu, żeby rozpoznać w nich ludzkie postacie. Były to głównie średniowieczne damy i wojownicy. Wszystkie eksponaty były bardzo precyzyjnie wykonane i dopracowane w małych szczegółach. Na środku pomieszczenia stał stół warsztatowy, a na nim komplet narzędzi, których przeznaczenia zupełnie nie znałam, a także kilka prac w fazie produkcji. 

 – Nigdy wcześniej tu nie byłam – powiedziałam do siebie, a jednocześnie na tyle głośno, żeby Maciej usłyszał moje słowa. – Teraz już widzę, co pochłania Twój czas. Oprowadzisz mnie po swojej kolekcji?

Maciej, który dotychczas siedział przy warsztatowym stole, prawie podskoczył na krześle. 

 – Interesuje cię to? – zapytał.

 – Kiedyś interesowało mnie wszystko, co było z tobą związane. Chciałabym do tego wrócić. 

Maciej wstał i zaczął prezentację. Brał do ręki wybrane rzeźby i opowiadała mi o nich. Niektóre przedstawiały postacie historyczne, inne z filmów i książek, a jeszcze inne sam wymyślił. Maciej z przejęciem wymieniał tytuły filmów, imiona postaci i nazwy zamków, w których mieszkały, a ja rozumiałam z tego najwyżej co drugie słowo. Starałam się jednak sprawiać wrażenie zaciekawionej. Zobaczyłam w nim taką pasję i przejęcie, jakich nie widziałam już od wielu lat. Zapragnęłam być częścią tego świata i skierować na siebie choćby odrobinę tych emocji. 

 – To niesamowite – podsumowałam jego wykład. – Pokażesz mi, jak powstają te dzieła?

 – Pewnie – rzucił.

Niemal podbiegł do stołu i po chwili odkrawał z dużego kawałka fragmenty drewna. Stałam za nim i przez chwilę obserwowałam. Na moich oczach kawałek drewna nabierała ludzkich kształtów. Potem złapałam męża za rękę i odwróciłam w swoją stronę. Narzędzie z metalową ostrą końcówką wypadło na podłogę. Nie dbaliśmy o to. Oboje pragnęliśmy tylko jednego. 

Natychmiast połączyliśmy usta w pocałunku. Szybkimi nerwowymi ruchami dotykaliśmy swoich ciał, jakby chcąc nadrobić stracony czas. Maciej wsunął mi dłonie pod koszulkę i gwałtownie zaczął pieścić biust. Pospiesznie rozpięłam pasek i suwak przy jego spodniach. Czekał tam już na mnie jego sztywny penis. Chciałam natychmiast poczuć go w sobie. Zsunęłam z siebie spodnie dresowe i usiadłam mu na kolanach. Nadziałam się na niego i prawie natychmiast zapomniałam o całym świecie. Nie przejmowałam się tym, że drzwi do piwnicy są otwarte i w każdej chwili może zobaczyć nas któryś z sąsiadów. Teraz najważniejsze było to, żeby być z Maciejem, nadrobić stracony czas, odkupić winy.  

Mąż podniósł mnie i posadził na swoim stole roboczym. Rękami rozrzuciłam jego narzędzia i kawałki drewna, nad którymi właśnie pracował. Poddawałam się jego mocnym pchnięciom, zbliżając do granicy przyjemności. Nie pamiętam dokładnie, które z nas doszło szybciej. Pamiętam tylko, że po wszystkim oboje zanosiliśmy się radosnym gromkim śmiechem. Potrzebowaliśmy tego oboje. 

Maciej nigdy nie dowiedział się, że poprzednią noc spędziłam z Gośką. Nie wiedział też o naszych wcześniejszych spotkaniach. Uznałam, że tak było najlepiej dla nas wszystkich. Z Gośką nie utrzymywałam kontaktu, chociaż kilka razy telefonowała do mnie. Wreszcie przestałam wstydzić się własnego życia i skupiłam uwagę na najbliższej mi osobie – Macieju. Zaraził mnie swoją pasją do historii, a ja jego do eksperymentowania w łóżku. Na razie oboje wygrywamy!

O autorze

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *