Czułam się piękna. Podczas 90. ceremonii rozdania Oscarów zapanowała cisza, gdy ogłoszono nominacje do nagrody dla najlepszej aktorki w roli głównej. Wiedziałam, że wygram. Wszyscy to wiedzieli. Krytycy zachwycali się moim występem. Zostałam wybrana! Oklaski szalały, były ciepłe i zachwycające niczym gorąca letnia noc. Ramiona Daniela objęły mnie, zanim jeszcze wstałam. Trzymał mnie tak mocno, że bałam się, że pogniecie moją sukienkę. Poszłam go pocałować, ale zostałam odciągnięta przez naszego reżysera, a potem producenta. Ruszyłam w kierunku sceny. Pascal pocałował mnie w policzek. Lila obdarzyła mnie pocałunkiem w powietrzu. Spodziewałam się, że pozwolą mi zbliżyć się do mikrofonu, ale Pascal podniósł rękę, wciąż mocno trzymając złotą statuetkę.

– Zanim wygłosisz mowę, mamy pytanie. Wiedza ogólna. Dobrze?

Zaśmiałam się nerwowo, skanując widownię w poszukiwaniu mojego kierownika. To nie był protokół, prawda? Może jednak noc poruszała się zbyt szybko i zabijali czas. Miało to znaczenie? To byłoby po prostu głupie pytanie.

– Dobrze.

Wręczył nagrodę Lili. Odchrząknął, wyjął z kieszeni kartę ze wskazówkami i minutnik. Następnie wyraźnie przeczytał:

– Wymień potrzeby z piramidy Maslowa.

Minutnik zaczął odliczać od trzydziestu, z każdą sekundą przerywaną ostrym dźwiękiem. Wszyscy patrzyli na mnie wyczekująco. Nagle poczułam suchość w ustach. Znałam odpowiedź. Przeczytałam o tym w swoim podręczniku tuż przed ceremonią. Spojrzałam na tłum.. Brzęczały setki szeptanych rozmów. Nie wiedziałam, gdzie szukać pomocy. Desperacko wpatrywałam się w moje buty na obcasie, a potem w tłum.

– Nie mogę. Nie pamiętam.

– Nie pamięta!

Widownia trzęsła się ze śmiechu.

– Naprawdę jesteś taka głupia?

Wpatrywałam się w niego bez słowa. Był dżentelmenem!. I nie mógł przestać się ze mnie śmiać. To nie może być prawda. Biznes był planem awaryjnym, jeśli nie udałoby się w Hollywood. Ale czy mi się nie udało? Czyż nie byłam najlepszą aktorką? Czyż nie miała randki z Danielem? Po prostu ludzie nie przestają się śmiać. Nawet Daniel się śmiał. Musiałam się stąd wydostać. Ruszyłam w stronę wyjścia, ale szpilki Lili złapały brzeg mojej sukienki. Usłyszałam rozdarcie, a potem upadłam na scenę. Scena nie uderzyła mnie w twarz, ale rzeczywistość.

Leżąc na pojedynczym materacu po raz czwarty tego samego dnia usłyszałam mój alarm. Byłam przemoczona, ale poczułam ogromną ulgę. To był sen. Dzięki Bogu. Wyciągnęłam rękę i wśliznęłam ją na oślep po nocnym stoliku. Klucze, monety, długopisy i skrawki papieru spadły na dywan. Alarm wciąż dzwonił. Oparłam się na łokciu i odgarnęłam potargane włosy. Spojrzałam na otwarty podręcznik. Wciąż nie byłam nawet w połowie, a niekończąca się ilość tekstu doprowadzała mnie do płaczu. Po przeciwnej stronie ciemnego pokoju mój telefon brzęczał i świecił złowieszczo. Gdybym zostawiła telefon przy poduszce, wyciszenie byłoby pięknie proste i zasnęłabym w ciągu kilku sekund. W tej chwili czułam się na wpół rozbudzona i wystarczająco czujna, aby zauważyć, że nadal się nie przebrałam po pracy. Skierowałam się do łazienki, przez pół minuty stałam pod prysznicem, poprawiłam wodoodporny makijaż i zaczęłam szukać koszuli barmańskiej.

Przez cienką ścianę oddzielającą nasze sypialnie słyszałam, jak moja współlokatorka świetnie się bawi ze swoim najnowszym chłopakiem. Jakiś skandynawski facet. Wyglądał przyzwoicie. Naciągnęłam koszulę, parę czarnych dżinsów, a później buty. Zatrzasnęłam za sobą drzwi do mieszkania, mając nadzieję, że hałas sprawi, że tamci przestaną. To nie było miłe, ale nie byłam w dobrym nastroju. Gray był brudnym barem, w którym pracowałam, a Ola nadal nie dołożyła swojego udziału w czynszu za ostatni miesiąc. Moje saldo w banku było niższe niż to, co większość ludzi nosiła w swoich portfelach, i na zawsze balansowało na krawędzi całkowitego wyczerpania. Sprawdziłam telefon, czy nie mam wiadomości. Nie było. Nikt też nie dzwonił. Mój umysł powrócił do snu. Zadrżałam na swoją własną głupotę. Wmówiłam sobie, że Daniel i tak prawdopodobnie był dupkiem.

Pięć godzin później wróciłam do mieszkania, pachnąc alkoholem, dymem i tanią wodą kolońską, ale uzbrojona w napiwki warte trzysta złotych. Ola siedziała, oglądając kreskówki w małym telewizorze i jedząc.

– Hej!

– Cześć.

Nienawidziłam jej trochę. Ola była nieobliczalna, a ja zawsze byłam zbyt ostrożna wobec jej kolejnego napadu złości.

–  Mam świetne wieści.

Z roztargnieniem sprawdziłam telefon, zastanawiając się jednocześnie, dlaczego ktoś miałby pisać do mnie o trzeciej nad ranem.

– Jakie wieści?

– Jutro w nocy jest impreza VIP. Znaczy się, dzisiaj w nocy.

– I?

– Idziemy!

– Ty idziesz. Baw się dobrze!

– A co jak będzie ktoś znany?

– Jakie są szanse? Steven Spielberg zobaczy nas i natychmiast weźmie nas do następnego projektu? Śnij dalej.

Przypomniałam sobie swoje marzenie i poczułam gorąco na twarzy. Światła na szczęście były wystarczająco słabe, by uchronić mnie przed zbędnymi pytaniami. Hierarchia potrzeb. Znałam odpowiedź. Po prostu musiałam to zapamiętać.

– Na miłość boską, Ela! Musisz żyć! Nie możesz po prostu cały czas pracować.

Musiałam ugryźć się w język, aby przestać mówić jej, że praca jest bezpośrednio połączona ze zdolnością do płacenia czynszu.

– Jak się dostaniemy na listę gości?

– Wszystko zobaczysz.

Moja współlokatorka od dwóch lat oblizała brzeg łyżki i zebrała więcej lodów z wanny. Była tak zadowolona z siebie, że ledwie mogłam na nią spojrzeć.

– Jeśli się uda, przyjdziesz, prawda? Tak czy nie?!

Wróciłam do domu późno w sobotę i zastałam Olę przygotowaną już na przyjęcie. Krążyła po naszym mieszkaniu z niecierpliwością, podczas gdy kolega w smokingu próbował ją uspokoić niekończącymi się komplementami. Jego europejski akcent sprawił, że wszystko brzmiało cudownie. Musiałam jednak przyznać, że w tej błyszczącej sukience i szpilkach wyglądała niesamowicie. Pośpiesznie wzięłam prysznic i włożyłam moją jedyną ładną sukienkę, małą czarną zakupioną po zagraniu w reklamie. To była najładniejsza rzecz, jaką posiadałam. Zrobiłam makijaż w rekordowym czasie. Odgarnęłam włosy, zanurzyłam się w zapachu swoich perfum, założyłam tanią srebrną biżuterię i wyszłam za nimi po betonowych schodach naszego bloku. Dojechanie na przyjęcie zajęło nam godzinę. Atmosfera tętniła życiem i taksówka nie mogła przejechać obok pierwszej bramy. Pomiędzy drzewami zawieszono bajkowe światła, a doskonale wypielęgnowane trawniki przerywane były świecącymi fontannami. Chłodnie zaparkowano z boku, a drzwi jednej z nich były otwarte, odsłaniając niekończące się skrzynki szampana. Za ogromnymi drzwiami wejściowymi znajdowała się sala, a obok niej pokój, który wydawał się być stworzony wyłącznie na imprezy. Z jednej strony znajdował się lśniący szklany pasek. DJ grał na antresoli powyżej. Ola złapała mnie za rękę.

– Spójrz tam! Mój idol. Porozmawiam z nim. Myślisz, że on ze mną porozmawia?

Nie czekała na odpowiedź. Odrzucając włosy do tyłu, ruszyła w kierunku jednego z najgorętszych nowych aktorów w Hollywood. Marek skierował się do baru, pozostawiając mnie bez opieki. Niezręcznie udawałam, że sprawdzam telefon. Młody kelner zaproponował mi szampana. Wzięłam dwie szklanki, udając, że jedna jest dla przyjaciela, a potem wypiłam obie.

Wszyscy byli nienagannie ubrani. Ogromne szklane drzwi prowadziły do ​​prywatnych tylnych ogrodów. Stwierdziłam, że żałuję, że nie zostałam w domu ani nie zdecydowałam się na nadgodziny w restauracji. Marek podszedł i podał mi szampana, gdy bez tchu, ale bardzo podekscytowana Ola pospiesznie przeszła przez szklane drzwi.

– Tam jest pięknie. Korty tenisowe. Ogromny basen. Prawie jak jezioro. Nawet jakiś tor wyścigowy.

– Dlaczego ten facet tutaj idzie? Znasz go? Spojrzałam w kierunku, w którym patrzyła, i wtedy podszedł do nas mężczyzna. Wysoki. Ciemne oczy. Koszulę miał rozpiętą pod kołnierzem. Wydawał się być znajomy, a nie byłam pewna.

– Cześć. Jestem Mateusz.

– Ela, a to Ola.

– Zatańczymy?

Przeciągnął mnie przez tłum, zanim mogłam zaprotestować. Muzyka uwodzicielsko dudniła we mnie. Nie planowałam tańczyć, ale tańczyliśmy, a brat egoistycznego handlarza bronią położył mi dłoń na plecach. Trochę się ześlizgnęła. Sięgnęłam do tyłu i pchnęłam z powrotem.

– Nie wolałbyś tańczyć ze swoją dziewczyną?

– Nie mam dziewczyny. Zerwaliśmy.

– Zerwałeś z tak cudowną dziewczyną?

– Dla mnie Ty jesteś cudowniejsza, a nie zdecydowałeś się tańczyć ze mną żeby Twoja była dziewczyna stała się zazdrosna?

Jego uśmiech był tak doskonały i ciepły. Rozpływałam się. Czułam, że mogę na niego patrzeć bez ustanku.

– Zdecydowałem się zatańczyć z Tobą, ponieważ tego chciałem. Gdzie pracujesz? Niech zgadnę. Piosenkarką jesteś?

– Właściwie to jestem aktorką i barmanką.

– Super. Piszę teraz scenariusz i jedna z moich postaci wygląda jak Ty.

– Powinnam się martwić?

– Nie, dlaczego? Jesteś piękna.

– Dziękuję.

– Naprawdę. Stałem, obserwowałem Cię i wiedziałem, że muszę podejść, by porozmawiać. Nie czułaś się samotna w tym tłumie?

Spojrzałam na niego, a on niespodziewanie pocałował mnie. Nie odwzajemniłam pocałunku.

– Dlaczego to zrobiłeś?

– Chciałem tego.

Pocałował mnie ponownie i ktoś wpadł na mnie od tyłu, popychając mnie do niego. Moje usta otworzyły się na jego, a jego język pewnie przesunął się po moich. Jego palce zanurzyły się w moich włosach. Odwzajemniłam pocałunek. Nieświadomie podejmując decyzję, moje ciało wygięło się, by przycisnąć się do niego. Pocałował mnie mocniej, a ja odwzajemniłam, jakbyśmy konkurowali.

– Chcesz się stąd wydostać?

Jego usta zacisnęły się na mojej szyi, ciepłe i wilgotne na mojej skórze. Jego dłonie zsunęły się na mój tyłek. Nie obchodziło, kto czy ktoś go zobaczy.

– Co masz na myśli?

– Chodźmy na prawdziwe przyjęcie.

Ugryzł mnie i ssał moją szyję. Więcej zabawy? Nigdy w życiu nie widziałam tak wiele z tego, co uważałam za zabawne. Gwiazdy flirtowały, upijały się szampanem i ścigały sportowymi samochodami. Ile jeszcze zabawy może być na imprezie? Wszyscy tańczyli, śmiali się i byli piękni.

– Dobrze. Chodźmy.

O autorze

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *