Jej tętno przyspieszyło, a pulsowanie pomiędzy nogami, bijące od niemal tygodnia, stało się niemal nie do wytrzymania. Potrzebowała go. Potrzebowała tego. Teraz. 

Uważnie wygięła plecy, przyciskając tył ciała do jego przodu. Zaokrąglone pośladki powoli dotknęły jego pachwiny. Zatrzymała się właśnie tam. Pociąg nadal mknął po podniesionych torach. Wyjrzała przez okno przed sobą, zwalczając ochotę by posunąć się dalej. 

Przez ułamek sekundy stał w bezruchu. Nagle poczuła dłoń na biodrze. Naparł na nią całym ciałem. Wyczuła go w jego spodniach. Pociąg był na tyle napakowany ludźmi, że nie było gdzie się przesunąć. Ponadto nikt nie mógł nikomu zarzucić, że stoi o centymetr za blisko niż powinien. Nikt inny nie wiedział że właśnie tak było, poza nimi. 

Sięgnęła do kieszeni i wyjęła telefon, żeby napisać krótką wiadomość. 

– Cześć.

Usłyszała dźwięk wibracji w jego telefonie i poczuła je na swojej nodze. Był w przedniej kieszeni spodni. Odsunął się na moment żeby po niego sięgnąć. 

– To ty, prawda? – odpowiedział.

– Tak.

– Pachniesz cholernie dobrze.  – dodał.

– Dziękuję. A ja czuję ciebie. Zrób to jeszcze raz.

Naparł na nią ponownie, tym razem mocniej, z przekonaniem. Cała dolna połowa jego ciała nacisnęła na nią. Położył obie dłonie na biodrach i przyciągnął ją do siebie. 

Pochylił się w przód, zbliżył usta do jej ucha i wyszeptał:

– Pragnę cię, tak bardzo.

Krew spłynęła jej do stóp i przez chwilę poczuła zawroty głowy. Zrobiła się wilgotna i zastanowiła się, czy kiedykolwiek wcześniej była aż tak bardzo podniecona. 

Pociąg wjechał na stację i zatrzymał się, więc bez namysłu przekręciła głowę, spojrzała na niego i powiedziała:

– Chodź ze mną.

To było stwierdzenie, a nie pytanie. Ujęła jego dłoń, a on się szeroko uśmiechnął. 

Drzwi się otworzyły, a ona pociągnęła go przez tłum ludzi, na peron. Udali się do najbliższego wyjścia na powierzchnię. Weszła pośpiesznie na schody, a on cały czas trzymał ją mocno za rękę i dotrzymywał jej kroku. 

– Gdzie idziemy? – zapytał.

– Nie mam pojęcia. – odpowiedziała, spoglądając na niego.

Przeszli przez ulicę i weszli w strumień światła przechodzący przez okna starego sklepu na rogu. Pociągnęła go w uliczkę, w pustą przestrzeń pomiędzy ceglaną ścianą sklepu i gęstym żywopłotem odgraniczającym sąsiedni budynek. Było wystarczająco ciemno żeby nikt ich nie zauważył, ale wystarczająco jasno żeby mogli siebie nawigować. 

– Tutaj. – powiedziała.

Natychmiast poczuła jego dłonie na ramionach. Pchnął ją lekko w tył, aż wpadła na ceglaną ścianę. 

Nagle jego dłonie znalazły się na jej twarzy, a usta na jej ustach, całując je, gryząc i muskając. Wsunął język do jej buzi, a ona to odwzajemniła. Zaczęli się gorączkowo całować. 

Stało się oczywiste, że nie musiała się dłużej martwić o przełożenie gorących uczuć z ekranu na rzeczywistość. Była tak nakręcona, że gdyby chciał ją przelecieć w tym ciemnym zaułku, to by mu na to pozwoliła. Rzeczywiście pragnęła tego. 

– Weź mnie. – powiedziała, a własne słowa zaskoczyły ją w momencie kiedy opuściły jej usta.

– Na serio? Jezu… naprawdę? Cholera… – wysapał, nadal ją całując.

Przesunął usta na szyję i dekolt oraz rozpiął marynarkę aby odnaleźć jej piersi. Objął obie dłońmi i ścisnął przez sukienkę. 

– Naprawdę. – odpowiedziała.

Sięgnął pod spódniczkę, złapał za pończochy i ściągnął je w dół, pod pośladki. Poczuła zimne powietrze na udach, co wywołało dreszcz. 

– Nie jest ci za zimno? – zapytał, ustając na chwilę.

– Nie, błagam, nie przestawaj…

O autorze

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *