Drobne nieporozumienie i gorąca krew sprawiły, że swego czasu wszedłem w konflikt z prawem. Wobec realnego ryzyka ograniczenia wolności musiałem zwrócić się po pomoc do adwokata. Od mojego znajomego dostałem namiar na Panią Adwokat. Nie byłem przekonany, czy kobieta będzie odpowiednia do rozwiązania tej sprawy, ale kumpel przekonał mnie.

– To świetna prawniczka i niezła dupa. Sam zobaczysz.

Na pierwszym spotkaniu okazało się, że miał rację, a przynajmniej w kwestii urody prawniczki. Pani Adwokat była piękną zadbaną kobietą. Zgrabne szczupłe ciało podkreśliła kusą spódniczką i wysokimi szpilkami. Drobny biust przesłaniała ciemna bluzka i rozpięte poły żakietu. Wzdłuż pociągłej twarzy miała rozpuszczone długie złote włosy. Usta pokryte czerwoną szminką nadawały jej seksapilu, a duże okulary w cienkich oprawkach sprawiały, że poczułem się jak uczeń stojący przed panią profesor. 

Na pierwszym spotkaniu kobieta podeszła do mnie z wyraźnym dystansem. Niemal nie patrzyła w moją stronę. Siedziałem w skórzanym fotelu, a ona przechadzała się wzdłuż okna zajmującego całą ścianę. Zadawała szereg pytań i spoglądała na mnie tajemniczo, jakby chcąc wybadać, czy rzeczywiście mówię prawdę. Na koniec spodziewałem się, że odmówi pracy dla mnie. Okazało się jednak, że zgodziła się i to nawet nie stawiając wygórowanych żądań finansowych.

– Panie Mareczku, wybronimy pana – powiedziała na koniec, dodając tak uroczy uśmiech, że aż nogi się pode mną ugięły. 

Przed rozprawą widzieliśmy się jeszcze tylko dwa razy. Na każdej z wizyt miałem wrażenie, że kobieta coraz bardziej przekonuje się do mnie. Wydawała się rozluźniona, a wręcz zadowolona z mojej wizyty. Przy tym stale pozostawała skoncentrowana i udowadniała, jak dobrze zna wszelkie kruczki prawne. Wybrana przez nią linia obrony okazała się skuteczna. Już na pierwszej rozprawie sąd uznał, że oskarżenia w stosunku do mnie są bezpodstawne. Rozprawa zakończyła się szybko oczyszczeniem mnie z zarzutów. 

Po rozprawie podziękowałem seksownej Pani Adwokat, umówiliśmy się na ostatnią transzę jej honorarium, a na koniec rozeszliśmy w swoje strony. To jednak nie koniec naszej historii. Kilka dni po rozprawie późnym wieczorem zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu rozpoznałem numer Pani Adwokat. 

– Panie Mareczku, właśnie jestem w biurze i przeglądam dokumenty dotyczące naszej sprawy. Pozostała nam jeszcze jedna rzecz do rozliczenia. 

– O co chodzi? Coś przegapiłem? Przelew nie dotarł?

– Nie, nie, Panie Mareczku, proszę się nie denerwować, tu nie chodzi o pieniądze. Jeśli będzie pan tak dobry i znajdzie chwilę czasu, to proszę do mnie podjechać. Adres biura pan zna? 

Spojrzałem na zegarek. Dochodziła dwudziesta pierwsza. To chyba późna pora jak na załatwianie spraw z adwokatem. Zgodziłem się jednak, biorąc pod uwagę, że ludzie działający w tej branży pewnie pracują przez większą część doby. 

Biuro Pani Adwokat znajdowało się na dwudziestym piętrze w szklanym biurowcu w samym centrum miasta. To był imponujący budynek, który prostego faceta, takiego jak ja, przytłaczał swoimi rozmiarami. Portier wpuścił mnie bez problemu, kiedy w hallu wymieniłem nazwisko kobiety. Wszedłem do przeszklonej windy i powoli wyjeżdżałem na najwyższe piętro biurowca. Po drodze mijałem opustoszałe ciemne biura, w których mrugały jedynie kontrolne lampki komputerów i sprzętu biurowego. 

Winda zatrzymała się i drzwi automatycznie otwarły. Ruszyłem pustym korytarzem do uchylonych drzwi biura, zza których wydobywał się snop niebieskiego bladego światła rzucanego zapewne przez monitor. Zapukałem nieśmiało i wszedłem do środka. Pani Adwokat siedziała w swoim skórzanym fotelu i przeglądała coś w komputerze. Kiedy mnie zauważyła, natychmiast wyłączyła ekran i wstała się przywitać. 

– Wygraliśmy, Panie Mareczku – powiedziała z uśmiechem i rzuciła mi się na szyję. 

Zdziwiłem się jej nagłą poufałością. Dotychczas trzymała mnie na dystans. Była piękną kobietą, jednak praktycznie niedostępną dla takiego faceta jak ja. Co mogłem zaoferować Pani Adwokat, która za kilka spotkań i rozprawę w sądzie skasowała sumę, którą zarabiałem w pół miesiąca. 

– Myślę, Panie Mareczku, że należy mi się mała premia – powiedziała nagle. – Dzięki mnie jest pan oczyszczony z zarzutów i może w pełni cieszyć się wolnością.

– Rzeczywiście, jest pani bardzo skuteczna – przyznałem. – Jednak nie nastawiałem się, że będę musiał jeszcze coś dopłacać. Nie jestem przygotowany finansowo. 

Kobieta pokręciła głową i uśmiechnęła się pobłażliwie.

– Panie Mareczku, przecież ja mówiłam, że nie chodzi o pieniądze. Zapłacił mi pan tyle, ile ustalaliśmy. Ja zaproponowałam niską stawkę ze względu na drzemiący w Panu potencjał. Teraz mamy szansę zebrać plony mojej inwestycji. 

– Niewiele z tego rozumiem – przyznałem.

Kobieta znów się uśmiechnęła, a po chwili podeszła do mnie. Stanęła dużo bliżej, niż wynikałoby z naszych relacji. 

– Co tu jest do rozumienia, Panie Mareczku – to odwieczne prawa natury. To się po prostu dzieje i wcale nie trzeba tego rozumieć. 

Kobieta jednym sprawnym ruchem zrzuciła ze mnie kurtkę. Jeszcze zanim zaczęła rozpinać pasek w spodniach, zrozumiałem, o co jej chodzi. Po chwili stałem przed nią w samej koszuli i spodniach opuszczonych do połowy łydek. Kobieta dotykała dłonią sztywniejącego członka i spoglądała mi w oczy zza dużych okularów z cienkimi oprawkami. 

– Daj się ponieść, Panie Mareczku – powiedziała. – Nie podobam ci się?

– Bardzo, ale…

– Tu nie ma miejsca na żadne „ale”. Zerżnij mnie, Panie Mareczku. Potrzebuje tego.

Jej dłoń na moim fiucie i tak otwarte wyznanie wystarczyły, żeby obudzić we mnie drzemiące pożądanie. Chwyciłem jej głowę w dłonie i złożyłem namiętny pocałunek. Kobieta nie odwróciła się i oddała pieszczotę. Jej język wszedł głęboko do moich ust. Po chwili wręcz perwersyjnie zębami szczypała moje wargi. Wreszcie językiem przeszła przez dwudniowy zarost na policzku i dotarła do ucha. Poczułem się trochę jak zwierzyna, którą właśnie bawi się niebezpieczna lwica. 

Postanowiłem na moment, że to ja będą łowcą. Mocno chwyciłem kobietę za szyję i odsunąłem od siebie. Cofnęła się i oparła tyłkiem o blat gabinetowego masywnego biurka. Pewnym ruchem zrzuciłem z niej żakiet, chwyciłem dwoma rękami granatową bluzkę i mocnym ruchem szarpnąłem zapięcie. Guziki zerwały się i wystrzeliły w różnych kierunkach. Odsłoniłem białą skórę pokrywającą płaski szczupły brzuch i smukłe ramiona. Mój wzrok padł na turkusowy koronkowy stanik, który świetnie podkreślał kształt piersi kobiety. Zsunąłem ramiączka bielizny i opuściłem wypchane gąbką miseczki niżej. Odsłoniłem symetryczną parę drobnych piersi z różowymi sutkami. Natychmiast przywarłem do nich ustami, ssałem sutki i ugniatając miękkie wypełnienie.

O autorze

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *