Metalowy przedmiot przy mojej głowie był pistoletem. W jednej chwili sytuacja przestała być komfortowa i stała się tragiczna. Usłyszałem szczęk metalu, który towarzyszył odbezpieczeniu broni. Wiedziałem, że Wasyl nie żartuje. Zapadła niepokojąca cisza. 

 – Nie próbuj żadnych sztuczek – odezwał się Wasyl. 

Kazał mi zejść z Jaskółki i położyć się obok. Ukradkiem spojrzałem na twarz dziewczyny, która mimo fatalnego położenia nie przejawiała oznak przerażenia. Wręcz przeciwnie, miałem wrażenie, że cieszy się, że zostaliśmy nakryci przez jej faceta. Wasyl skierował lufę Beretty w moją stronę.

 – Wiedziałem, że Jaskółka mnie zdradza, jednak nie wiedziałem z kim – powiedział. – Muszę przyznać, że byłeś ostrożny i bardzo sprytny. Ominąłeś moich ludzi przy wejściu, nie widziałem też nigdzie twojego samochodu. Wszystko prawie doskonale. Kiedy już myślałem, że moja panienka przyjechała do motelu na kreskę i lampkę wina, usłyszałem jej stękanie. Wygląda na to, że dobrze ją wyruchałeś. 

 – To nie było skierowane w ciebie – zacząłem się tłumaczyć. – Tak wyszło. 

Wasyl przerwał mi, machając lufą pistoletu. 

 – Nie chcę słuchać żadnych wyjaśnień. Oboje skończycie w foliowych workach – orzekł, pozbawiając mnie wszelkich złudzeń. 

 – Jednak zanim to nastąpi, chcę, żebyś spuścił się w usta tej niebieskowłosej dziwce – powiedział, wskazując lufą pistoletu na Jaskółkę. 

 – Ale jak to? – zapytałem z niedowierzaniem.

 – A taki bonus – wykrzyknął Wasyl i wybuchnął przerażającym śmiechem. – Dam wam powiedzmy pięć minut. 

Jaskółka nie protestowała, tylko zeszła z łóżka i uklękła na podłodze obok. Wyciągnęła rękę w moją stronę w zapraszającym geście. Wasyl znów machnął pistoletem, pozbawiając mnie wątpliwości. Sytuacja była krytyczna, a w swoim tragizmie groteskowa. Pomyślałem jednak, że jeśli mają to być moje ostatnie chwile w życiu, chcę je spędzić właśnie z fiutem w ustach Jaskółki. Wielu ludzi nie mogło liczyć na tak przyjemne zakończenie swojego pobytu na ziemskim padole. Byłem więc szczęściarzem. 

Wstałem z łóżka i stanąłem przed klęczącą dziewczyną. Przez całą sytuację ze wtargnięciem Wasyla, straciłem napięcie w członku. Jaskółka wzięła go do ręki i potrzepała nim przez chwilę. Potem językiem sprawnie przesunęła po jądrach i trzonku. Po chwili zanurzyła pałę w ustach. Starałem się nie myśleć o lufie pistoletu skierowanej w moją stronę i o tym, że zostało mi jeszcze kilka minut życia. Postanowiłem się skupić na czerpaniu przyjemności z dotyku jej ust. Zamknąłem oczy i rytmicznie wsuwam członka między wargi. Po chwili sięgałem aż do gardła, a przy każdym głębszym pchnięciu dziewczyna się krztusiła.

 – Cztery minuty – krzyknął Wasyl. 

Jeśli miał to być ostatni lodzik w moim życiu, chciałem dojść w ulubiony dla siebie sposób. Złapałem dziewczynę za warkocze i przycisnąłem jej głowę do siebie. Przytrzymywałem głowę przy swoim podbrzuszu i pchałem fiuta w usta. Nie wyrywała się, choć opierała donie na moich udach, starając się zachować odrobinę dystansu. 

 – Trzy minuty – Rozległ się głos mężczyzny. 

Nie musiała odliczać więcej. Wepchnąłem kilka razy głęboko fujarę w gardło dziewczyny i wystrzeliłem do środka strumieniem gorącej spermy. Zakrztusiła się, ale wytrzymała do końca. Kiedy ostatnie strumienie lepkiej cieczy dostały się do przełyku, dopiero puściłem jej głowę. Opadłą na pośladki i oparła się plecami o ścianę. Łzy i ślina rozmazały jej makijaż, dlatego wyglądała okropnie. Ze zdziwieniem zauważyłem, że jej usta układają się w uśmiech. Musiało jej się to podobać. 

 – No i doszliśmy, nomen omen, do końca – powiedziała Wasyl. 

 – Teraz możesz mnie odpalić – powiedziałem, odważnie stając naprzeciwko niego. 

Mężczyzna skierował pistolet w moją stronę, przyłożył lufę do czoła i położył palec na spuście. Właśnie schodziło ze mnie całe napięcie. Miałem ochotę się zdrzemnąć, a Wasyl mógł zapewnić mi drzemkę nieco dłuższą, jednak dużo spokojniejszą. Ostatni raz popatrzyłem w jego twarz. Rysowała się na niej satysfakcja i radość. Żadnej nienawiści, jaką powinien czuć do mnie w tej chwili. Nacisnął na spust. Sprężyna poruszyła iglicę i ta z metalicznym brzękiem uderzyła w… próżnię. W komorze nie było naboju. Czyżby Wasyl nie załadował pistoletu? Stałem jak wryty. 

W hotelowym pokoju rozległ się śmiech, który wydostawał się z dwóch gardeł. Wasyl i Jaskółka tarzali się ze śmiechu, widząc moją grobową minę. Byłem zupełnie zdezorientowany. Próbowałem zrozumieć, co się wydarzyło, jednak nie miałem pojęcia. Nic nie było na swoim miejscu, nic się nie zgadzało. Wasyl opadł na jedno z dwóch krzeseł znajdujących się w pokoju i odłożył broń. 

 – Myślałeś, że zdejmę cię za Jaskółkę? – zapytał, próbując zapanować nad spazmami śmiechu. 

Nic nie odpowiedziałem.

 – Przecież wszyscy wiedzą, że ona jest nimfomanką – stwierdził mężczyzna. – Ciągle jest jej mało i ja jej nie wystarczam. Nie przeszkadza mi to jednak. Jak chcesz, to ją sobie ruchaj, jeśli tylko sprawia wam to przyjemność. Nie jesteś jedyny i gdybym miał odpalić każdego, kto z nią sypia, to miasto mogłoby się wyludnić. 

 – Wybacz, kochanie – odezwała się Jaskółka, stając obok mnie. – Trochę pobawiliśmy się Twoim kosztem. Przyznasz jednak, że nie zapomnimy tego już chyba do końca życia. 

 –To masz za to, że próbujesz wchodzić mi w drogę na mieście – wyjaśnił Wasyl, jakby dopisując motyw do ich żartu. 

Nie wiedziałem, co odpowiedzieć, dlatego milczałem. Kiedy ubierałem spodnie,  wtórował mi śmiech dochodzący z obu gardeł. Pozbierałem swoje rzeczy i wyszedłem bez słowa. Byłem zły, że tak ze mnie zażartowali. Kiedy jednak wściekłość opadła, musiałem przyznać, że miałem właśnie najlepszego loda w życiu.

O autorze

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *