Przez pewien czas byłem singlem i byłem całkiem zadowolony z celibatu, od czasu do czasu odczuwając ulgę w samotności. Tego dnia jednak moja ręka nie wystarczyła. Nie chciałem się spotykać ani umawiać na randki – potrzebowałem tylko szybkiej ulgi.

Byłem zbyt niecierpliwy, by przeszukiwać aplikacje na moim telefonie czy inne strony randkowe, w każdym razie propozycje o niskiej wydajności. Poza tym było słonecznie i wietrznie, w sumie przyjemny dzień. Zdecydowałem się na trochę staromodnego rejsu na świeżym powietrzu.

Do parku, który miałem na myśli, była tylko krótka jazda samochodem od mojego domu autostradą. Usytuowany pomiędzy znacznie większym parkiem miejskim a dzielnicą mieszkalną był niewielki i niepozorny, tylko trawiasty teren otoczony lasem z jednym lub dwoma stolikami piknikowymi.

Ale z ulicy nie widać było tego, co najbardziej interesuje ludzi takich jak ja. Las opadał w dół krótkiego wzgórza, a na dole, co dziwne, znajdowała się krótka brukowana droga bez ujścia w obu kierunkach.Okalały ją lasy ze ścieżkami. W sumie stanowiło to przyjemne miejsce do spacerów z psem, jeśli masz zwierzę, i nieodparty krajobraz do pieszych wędrówek, jeśli masz instynkt zwierzęcy.

Wiele lat temu liczba krążowników tutaj, szczególnie w weekendy, była znacznie większa. Ataki policyjne i Internet zdziesiątkowały ich liczbę. Naprawdę nie miałem wiele nadziei na znalezienie kogoś. Był to jednak sposób na ćwiczenia i mniej ponury niż biwakowanie na kanapie w domu i oglądanie pornografii na urządzeniu.

Kiedy dotarłem na miejsce, na polach przed domem było kilka samochodów, co było dość obiecującym znakiem. Wjechałem, zgasiłem silnik, wysiadłem z samochodu i przeszedłem przez trawiaste pole. Czasami samotny mężczyzna siedział przy jednym ze stołów piknikowych, co było oznaką, że był na polowaniu, ale nikogo tam nie było.

Znalazłem jedną ze szczelin w lesie, która prowadziła ze wzgórza na brukowaną ścieżkę i wdrapałem się na wzgórze, ostrożnie stawiając kroki między skałami i korzeniami drzew. Kiedy wyszedłem na asfalt, w końcu zobaczyłem kogoś na ścieżce w pewnej odległości przede mną. Podszedłem do niego, tak naprawdę nie próbując go dogonić, tylko próbując zbliżyć się na tyle, by zobaczyć, jak on wygląda.

Usłyszał, jak nadchodzę i odwrócił się. Przyspieszyłem trochę, wyprzedzając go krótko, próbując przekazać, że nie miałem nikczemnych zamiarów. Był starszy ode mnie, ale nie wyglądał źle, miał przerzedzone srebrzyste włosy i przyjazne oczy.

Gdy przechodziłem obok niego, zatrzymał się i przykuł mój wzrok.Po przejściu kilku króków w górę ścieżki zawróciłem i obejrzałem się. Tak to się robiło. Jeśli poszedłby szybko w przeciwnym kierunku lub zniknął z pola widzenia, oznaczałoby to że nie jest zainteresowany. Jeśli nadal tam był, mogą istnieć możliwości.

Nadal tam był, jego spojrzenie było szczere i otwarte. Uśmiechnął się i zobaczyłem, jak jego ręka porusza się w jednej z przednich kieszeni dżinsów, pieszcząc wybrzuszenie między nogami. Miło. Oddech przyspieszył i poczułem ucisk w moich spodniach. Opuściłem rękę i w odpowiedzi ścisnąłem swój towar. Szarpnął głową, wzywając mnie do pójścia za nim.

Poszliśmy z powrotem ścieżką, ja podążałem za nim w dyskretnej odległości, choć nikogo więcej nie było w zasięgu wzroku. Potem odwrócił się i zniknął w przyległym lesie. Kiedy dotarłem do tego miejsca, zobaczyłem wąską ścieżkę wijącą się przez zarośla. Plecy mojego mężczyzny znikały między drzewami w pewnej odległości. Pobiegłem za nim, starając się dotrzymać kroku, nie robiąc zbyt wiele zakłóceń. Przeszliśmy przez coś, co wydawało mi się całkiem sporą drogą, zanim zatrzymał się i odwrócił. W mgnieniu oka rozpiął dżinsy, a jego odsłonięty kutas wystrzelił na mnie.

Chwyciłem jego wyprostowany trzon i ścisnąłem go, czując jego twardość i ciepło. Uśmiechnął się i wyciągnął rękę. W następnej chwili rozpinał mi pasek z wprawną łatwością i opuszczał zamek. Gdy tylko wyłowił z bielizny mój w pełni wyprostowany organ, pochylił się i wziął go do ust. Wciągnąłem oddech, czując znajomą, ciepłą, słodką przyjemność.

Nie puszczając mojego penisa, padł na kolana, ssąc z entuzjazmem, zabierając mnie do nieba przy każdym pociągnięciu. Mogłem z łatwością pozwolić sobie na spuszczenie uwagi, ale chciałem odwdzięczyć się, więc po chwili złapałem go za ramiona i zmusiłem do wstania.

Jego penis był tak samo twardy w moich ustach, jak mój był w jego. Wypiłem słony płyn płynący z jego końcówki. Jego ręka pogłaskała mnie po włosach i cichy jęk wydobywał się z jego gardła. „Fajnie,” wyszeptał. „Mmm hmm” – zgodziłem się, gdy nadal go ssałem.

Zmienialiśmy miejsca, a on znów wziął mnie do ust, ciągnąc swój sztywny narząd, gdy przyspieszył tempo ssania. Wkrótce poczułem, że dochodzę do punktu bez powrotu. „Zaraz dojdę” syknąłem przez zaciśnięte zęby. Puścił mojego kutasa na tyle długo, by odpowiedzieć: „Zrób to”, zanim zaczął ślizgać się na moim wale jak maszyna.

Och, kurwa”, jęknąłem, zaciskając oczy i chwytając go za głowę, gdy poczułem, jak plemniki przepływają przez mojego penisa i wpadają do jego chętnych ust. Moje ciało pochyliło się w talii, gdy orgazm eksplodował w moim mózgu. Walczyłem o utrzymanie równowagi.

Poniżej usłyszałem ciche bulgotanie, a potem dławienie się, gdy dusił się moim ładunkiem. Spojrzałem w dół i ujrzałem jego penisa, który wciąż był w jego dłoni, opróżniając  ładunek białymi tryskami na ziemię, obok skrzepów mojej spermy, które kapały mu z ust.

Poszliśmy z powrotem ścieżką, ja podążałem za nim w dyskretnej odległości, choć nikogo więcej nie było w zasięgu wzroku. Potem odwrócił się i zniknął w przyległym lesie. Kiedy dotarłem do tego miejsca, zobaczyłem wąską ścieżkę wijącą się przez zarośla. Plecy mojego mężczyzny znikały między drzewami w pewnej odległości. Pobiegłem za nim, starając się dotrzymać kroku, nie robiąc zbyt wiele zakłóceń. Przeszliśmy przez coś, co wydawało mi się całkiem sporą drogą, zanim zatrzymał się i odwrócił. W mgnieniu oka rozpiął dżinsy, a jego odsłonięty kutas wystrzelił na mnie.

Dogoniłem go i zamknęliśmy oczy. Chwyciłem jego wyprostowany trzon i ścisnąłem go, czując jego twardość i ciepło. Uśmiechnął się i wyciągnął rękę, by zarzucić mi spodnie na spodnie. W następnej chwili rozpinał mi pasek z wprawną łatwością i opuszczał zamek. Gdy tylko wyłowił z bielizny mój w pełni wyprostowany organ, pochylił się i wziął go do ust. Wciągnąłem oddech, słysząc znajomą, ciepłą, słodką przyjemność.

Nie puszczając mojego penisa, padł na kolana, ssąc z entuzjazmem, zabierając mnie do korzenia przy każdym pociągnięciu. Mogłem z łatwością pozwolić sobie na spuszczenie uwagi, ale chciałem odwdzięczyć się, więc po chwili złapałem go za ramiona i zmusiłem do wstania.

Jego penis był tak samo twardy w moich ustach, jak mój był w jego. Wypiłem słony płyn płynący z jego końcówki. Jego ręka pogłaskała mnie po włosach i cichy jęk wydobywał się z jego gardła. „Fajnie,” wyszeptał. „Mmm hmm” – zgodziłem się, gdy nadal go wysadzałem.

Zmienialiśmy miejsca, a on znów wziął mnie do ust, ciągnąc swój sztywny narząd, gdy przyspieszył tempo ssania. Wkrótce poczułem, że dochodzę do punktu bez powrotu. „Idę do cum” syknąłem przez zaciśnięte zęby. Puścił mojego kutasa na tyle długo, by odpowiedzieć: „Zrób to”, zanim zaczął ślizgać się na moim wale jak maszyna, wypluwając się z ust i spadając na ziemię w lśniące struny. „Och, kurwa”, jęknąłem, zaciskając oczy i chwytając go za głowę, gdy poczułem, jak plemniki przepływają przez mojego penisa i wpadają do jego chętnych ust. Moje ciało pochyliło się w talii, gdy orgazm eksplodował w moim mózgu. Walczyłem o utrzymanie równowagi, moja klatka piersiowa falowała ze zwolnienia. Poniżej usłyszałem ciche bulgotanie, a potem dławienie się, gdy dusił się na moim ładunku. Spojrzałem w dół i ujrzałem jego penisa, który wciąż był w jego dłoni, opróżniając jego ładunek białymi tryskami na ziemię, obok skrzepów mojej spermy, które kapały mu z ust.

Puścił mój zmiękczający organ i spojrzał na mnie, jego twarz była czerwona, jego błękitne oczy łzawiły, twarz była poplamiona śliną i nasieniem.

„Przepraszam, jeśli byłem zbyt szorstki”, powiedziałem, wciąż próbując złapać oddech.

Jego uśmiech był niespodziewanie słodki. „Nie przepraszaj! Byłeś cudowny.” Wytarł się w rękaw i wstał. „Mam nadzieję, że podobało ci się tak samo jak ja”.

Pośpiesznie wpychałam się z powrotem i zapinałam zamek, świadomy niebezpieczeństwa odkrycia. „Tak. Dzięki, kolego.”

Poklepał mnie po ramieniu, odwrócił się i szybko poszedł ścieżką w kierunku utwardzonej ścieżki. Lepiej byłoby, gdybyśmy nie wyszli razem, a poza tym tak naprawdę nie było nic do powiedzenia.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *