Grzesiek spóźnił się już 15 minut z 30-minutową jazdą, więc postanowił jechać bocznymi drogami. Jego sportowe coupé mogło z łatwością pokonać te zakręty z prędkością 110 km/h. Była szansa, że nie napotka żadnego patrolu policyjnego. Dzięki temu mógłby skrócić swój czas o połowę i spóźnić się tylko o pół godziny. Przejechał około 10 km w dół lokalnej drogi, gdy syrena ostrzegawcza i niebieskie światła się pojawiły, a wściekły gliniarz kazał mu zjechać w następną boczną uliczkę. Grzesiek od razu skręcił w pierwszą polną ścieżkę, na którą się natknął, zjechał na bok, zaparkował i czekał na policję. Obserwował w lusterku wstecznym, jak patrol wysiadał z samochodu. Gliniarz był wysoki i świetnie zbudowany, szczęka Grześkowi opadła, gdy ten włożył kapelusz i zaczął się do niego zbliżać.

– Strasznie się spieszysz, prawda?

– Widzisz, ja…

– Wysiadaj z samochodu.

Uważał, że to dziwne jak na rutynowy mandat za przekroczenie prędkości, ale posłusznie odpiął pas bezpieczeństwa i wyszedł z samochodu. Gliniarz pochylił się, by przeszukać samochód, a jego spodnie w mundurze idealnie przylegały do jego muskularnej dupy. Próbował się nie gapić, ale jak mógł sobie pomóc. Ten facet był gorący!

– Piłeś dzisiaj?

– Nie.

– Narkotyki?

– Nie. Więc musisz być szalony.

Grzesiek zatrzymał się, nie był do końca pewien, do czego zmierza, więc trzymał gębę na kłódkę. To było oczywiste, że policjant nie był rozbawiony i nie chciał odpowiedzi.

– Mandat w wysokości 500 zł i 10 punktów karnych. Widzę, że ma Pan tu już 15 punktów. To znaczy, że prawo jazdy zostanie zabrane, gdy wypiszę ten mandat.

– Dzie… dziesięć punktów?

– Tak.

Grzesiek zakopał twarz w rękach, zastanawiając się, co on kurwa zrobi bez prawa jazdy. Jak on by się dostał do pracy? Sklepu? Na spotkanie, na które się spóźnił?

– To straszne, prawda? – gliniarz wydawał się teraz rozbawiony.

– Całkowicie.

– Jeszcze nie – odpowiedział z lekkim uśmiechem. – Przejdź na stronę pasażera i podejdź do samochodu.

Grzesiek wyglądał na zdziwionego, ale ten człowiek powiedział „TERAZ!”, więc zrobił, co mu kazano. Położył ręce na dachu samochodu i spojrzał prosto przed siebie, gdy muskularny mężczyzna stał za nim. Gliniarz zaczął go przeszukiwać, kostki, kolana, a na koniec trzymał piłki Grześka mocno w jednej ręce, podczas gdy druga wędrowała w kierunku przodu spodni, by je rozpiąć. Gliniarz przycisnął Grześka, przyłożył pałkę do jego gardła i zapytał, czy jest gotowy zrobić wszystko, by zachować prawo jazdy. Przytaknął i poczuł kutasa naciskającego na jego pośladki.

– Otwórz się.

Grzesiek sięgnął do tyłu i rozszerzył pośladki. Gliniarz wykorzystał moment i zanurzył się głęboko w nim. Złapał go za zaczął mu oddychać do ucha. Wykonywał krótkie, ale mocne pchnięcia, przyciskając go coraz bardziej do samochodu.

– Miałeś kiedykolwiek coś tak dużego?

– Nie, proszę Pana. Nie miałem.

Gliniarz nie pozwalał mu się poruszać, a ten czuł się coraz bardziej zrelaksowany. Gdy jego dupa z łatwością brała grubego kutasa, policjant zaczął pieprzyć go dłuższymi, bardziej rytmicznymi pchnięciami. Nigdy jednak nie zrezygnował z uderzania tyłka Grześka, ponieważ każde uderzenie wydawało się mocniejsze niż ostatnie. Kutas Grześka poruszył się, ale nie odważył się po niego sięgnąć. Wziął swoją karę na klatę, a prawda jest taka, że uwielbiał to. Wciąż uderzał kutasem w głąb Grześka, przez co jego jaja szarpały się z każdym uderzeniem w biodra. Po pewnym czasie gliniarz zmusił go do rzucenia się na ręce i kolana, nie tracąc ani jednej twardej, głębokiej, pieprzonej inwazji analnej. Jego palce zakopały się w biodrach Grześka, gdy pieprzył się z przykucniętej i stojącej pozycji, jeszcze głębiej niż poprzednio. Jego uderzenie było bezlitosne, wściekłe. Potem Grzesiek usłyszał jęk, a jego tyłek jeszcze szybciej się rozkręcił, bo poczuł, że tryskający gorącą spermą kutas zaczyna mu się kręcić w dupie. Gliniarz nie poddałby się, dopóki nie zostawiłby ostatniego ładunku w zsypie Grześka, który zatrzymał się tam, gdzie był, gdy go rozłożył, czekając na kolejne polecenie, ale nigdy nie doszedł. Policjant ubrał się, wsiadł do samochodu patrolowego i ruszył, zostawiając Grześka z tyłkiem pełnym ładunku i nienaruszonym prawem jazdy. Przewrócił się, uśmiechnął, szarpał się i zapomniał o swojej wizycie.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *