Andrzej miał 18 lat i szukał partnerki na bal maturalny. Jednak nieważne ilu się przyglądał, to żadna nie była w stanie spełnić jego oczekiwań. Andrzej był przystojny, tego nie można było mu odmówić. Miał krótkie blond włosy, był wysoki oraz umięśniony.

Dwa lata chodzenia na siłownię praktycznie dzień w dzień dały dosyć spektakularny efekt. Dla wielu kobiet był rozważany jako pierwszy wybór przy dobrze partnera na potańcówkę, jednak odmówił wszystkim bardziej zdeterminowanym i odważnym, które zapytały go o to.

Szczerze tak naprawdę nie chciał tam iść, ponieważ przypomniało mu to tylko o nadchodzącym egzaminie, a na samą myśl o tym robiło mu się niedobrze. Włócząc się smętnie ulicami miasta usłyszał muzykę wydobywając się z jednego z lokali.

Zaciekawiony popchnął duże i ciężkie drewniane drzwi, wchodząc do środka. Od razu odurzył go zapach wszechobecnego alkoholu, który był serwowany na najróżniejsze sposoby przez barmana.

Ludzie z nieukrywanym podziwem i zdziwieniem patrzyli jak z lekkością przerzuca szklankami i nalewa do nich alkohol, machając butelkami na przeróżne sposoby.

Wyglądał na profesjonalistę, ponieważ nie uronił ani kropli przy ty efektownym show. Andrzej przymrużył oczy i patrząc na twarz barmana rozpoznał w nim swojego kolegę z klasy, Mateusza.

Wyglądał całkiem inaczej niż zwykle, jednak to wciąż był Mateusz. Mężczyzna, który zwykle trzymał się na uboczu, małomówny oraz wycofany ze wszelkich aktywności teraz wręcz promieniował, posyłając wszystkim radosny uśmiech. Andrzej podszedł do blatu i usiadł obserwując go. Mateusz zobaczył go kątem oka i jeżeli zdziwiła go jego obecność, to nie pokazał tego po sobie. Obojętnym tonem zapytał :

– Co podać?

Andrzej spojrzał na jakiegoś motocyklistę, który sączył ze spokojem duże piwo.

– To samo poproszę – powiedział, wskazując głową na nieznajomego.

– Już podaję – odparł barman.

– Mateusz… – zaczął Andrzej.

– Kończę o dwudziestej, potem – uciął mu krótko i za chwilę podał mu piwo.

Andrzej siedział tam dwie godziny, wpatrując się w niego z nieukrywaną fascynacją. Nie rozumiał dlaczego nie mógł oderwać od niego wzroku. Nigdy nie zwracał na niego większej uwagi i nie zauważył jak jest wysportowany.

Teraz widział to znacznie dokładniej, ponieważ jego stój barmana opinał go ciasno w klatce piersiowej, ukazując silnie zarysowane mięśnie. Jego zwykle czarne rozczochrane włosy, teraz były dokładnie zaczesane do tyłu i pokryte żelem. Obserwował go tak bez przerwy, nie zwracając uwagi na to, co Mateusz mógł sobie pomyśleć. Kiedy wybiła godzina dwudziesta, jego kolega udał się na zaplecze i po chwili wrócił, ubrany w czarną koszulę, która wyglądała na nim jeszcze lepiej niż poprzednie ubranie.

– Chodź w bardziej ustronne miejsce – powiedział Mateusz, skinąwszy na niego głową. Andrzej w ciszy poszedł za nim. Weszli na czwarte pięto do niewielkiego pomieszczenia, które jego kolega zamknął od razu na klucz, chowając go do spodni. W środku znajdował się jeden stolik z krzesłami oraz duża kanapa obita zielonym, aksamitnym materiałem. Duże okno ukazywało zapierającą dech w piersiach panoramę ich miasta. Słońce, które chyliło się ku zachodowi rzucało pomarańczowe światło.

– Nie wiedziałem, że pracujesz – oznajmił Andrzej.

– Ja, w odróżnieniu od Ciebie, nie lubię jak ugania się za mną tabun pustych panienek, a mój wygląd w mojej pracy by mi tego nie ułatwił – odpowiedział ironicznie, opierając się o framugę okna i spojrzał w dal. Andrzej wybuchnął śmiechem, co nieco go zdezorientowało i wytrąciło z kamiennej powagi, którą przybrał w momencie gdy został rozpoznany. Kąciki jego ust lekko się uniosły.

– Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię rozumiem i jak mam ich wszystkich dość – odpowiedział, patrząc mu głęboko w jego zielone oczy. Mateusz również na niego spojrzał. Obaj spoważnieli.

Mateusz zbliżył się do niego, a kiedy Andrzej się nie cofnął, podszedł jeszcze bliżej. Stali na przeciwko siebie tak blisko, że obaj czuli oddech drugiego na wargach. Andrzej położył niepewnie rękę na jego policzku, jego kolega wzdrygnął się na ten nagły kontakt i wystraszony Andrzej chciał cofnąć rękę, jednak kolega przytrzymał ją na swoim policzku.

Mateusz uśmiechał się zaczepnie i powiedział :

– Nie sądziłem, że największy playboy jakiego znam wcale nie jest zainteresowany dziewczynami.

– Ah, zamknij się – odpowiedział krótko Andrzej i przyciągnął go, całując namiętnie. Mateusz szybko odwzajemnił pocałunek. Kiedy wreszcie się od siebie oczepili, obaj dyszeli ciężko. Czuli jak rośnie w nich gorąco, pożądanie, któremu nie mogli się oprzeć, tylko poddać.

Zaczęli się nawzajem rozbierać i dotykać. Mateusz popchnął Andrzeja na kanapę, która tylko cicho zaskrzypiała kiedy na nią opadli. Mateusz był na górze i po chwili wpatrywania się na mężczyznę pod nim pocałował go w szyję, a następnie chwycił go za sutka, ciągnąc delikatnie.

Andrzej eksplorował jego ciało, zanurzając palce w jego gęstych włosach oraz przejeżdżając ręką bo wyrzeźbionych i napiętych mięśniach. Mateusz chwycił jego członka i zaczął poruszać ręką w górę i w dół. Po chwili przestał w akompaniamencie protestów kolegi.

Włożył go sobie do ust i ssał aż poczuł, że ten jest na granicy, po czym znowu przestał. Chwycił za swojego penisa i zaczął napierać nim na otwór Andrzeja. Kiedy w niego wszedł, ten krzyknął. Członek kolegi rozpychał go niemiłosiernie, napierając na jego wewnętrzne ściany.

– Ci… spokojnie. Powoli, będę delikatny – uspokoił go Mateusz. Mężczyzna zaczął delikatnie poruszać biodrami, stopniowo go rozpychając. Andrzej początkowo czuł jedynie ból, który potem zamienił się w nieokreśloną przyjemność. Nie mogąc dojść od samej penetracji, spróbował złapać się za swojego penisa, jednak Mateusz trzasnął go po rękach.

– Nie. Jeszcze nie teraz. – Oznajmił krótko i zaczął energiczniej w niego wchodzić, powodując, że Andrzej nie mógł już powoli wytrzymać. Czuł jak fale przyjemności rozchodzą się po jego ciele.

Spojrzał błagalnie na Mateusza, który zauważył, że ten już jest na granicy. Uśmiechnął się zaczepnie i jedną ręką zaczął mu robić dobrze, nie zmniejszając tempa. Jęki Andrzeja rozniosły się po pokoju wraz z Mateusza. Doszli w podobnym czasie, Andrzej spuścił mu się na rękę, a Mateusz wypełnił jego wnętrze spermą. Dysząc opadli na kanapę.

W dniu balu maturalnego Andrzej czekał przed wejściem, ubrany w elegancki garnitur i co chwilę zerkał na zegarek. W końcu z jednego z aut wysiadł Mateusz, który podszedł do niego. Chwycił go mocno z rękę i weszli razem do środka, przykuwając zdziwione spojrzenia.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *