Kupiłam używane meble, ale są wystarczająco wygodne. Miałam odbitki na ścianach, głównie plakaty zespołów w stylu vintage, ale też niektóre obrazy Degasa i Maneta. Mój bas stał w rogu na podstawce obok wzmacniacza, który ściągał brwi. I wtedy zobaczyła Obraz. Jedyny oryginał w pokoju. Jak większość ludzi, po prostu zatrzymała się, a potem podeszła, żeby dobrze się przyjrzeć. Był to portret młodej kobiety. Kobieta, która była naga i bezwstydnie malowana czarną obwódką w dramatyczne kolory, nierealistyczne, nie impresjonistyczne, coś innego. Kobieta z szerokim uśmiechem, odchylająca się do tyłu, by pokazać artystce swoją cipkę, jakby chciała ją zwabić.

Spojrzała, potem spojrzała na mnie, potem znowu na Obraz. – To ty, prawda?

– Tak jest.

Karolina była artystką. Malowała wszystko. Mury, wsie w Afganistanie, naszych przyjaciół. Rozdawała obrazy przyjaciołom i jako zapłatę za niewielkie przysługi. Przede wszystkim mnie namalowała. Namalowała mnie śpiącą. Namalowała mnie, gdy czytałam. Namalowała mnie czyszczącą M-16. I tym razem namalowała mnie zaraz po pieprzeniu. Przypomniałam sobie, że siedziałam ze skrzyżowanymi nogami w naszym salonie, a ona weszła tylko z fartuchem artystki i uśmiechem, jej ciało wciąż błyszczało od naszego seksu, jej smak wciąż był świeży na moich ustach. Pamiętam, jak patrzyłam na nią, a ona patrzyła przez swoje duże okulary z szerokimi soczewkami, uśmiechając się tym szerokim, zębatym uśmiechem. Otworzyłam nogi, żeby ją zwabić, wygięłam się w łuk, by pokazać jej, jaka jestem mokra i łaknąca. Chciałam, żeby była głodna. Widziała mnie. – Nie ruszaj się – powiedziała i podniosła ołówek. W ciągu kilku godzin było to zrobione. Pobiegła, żeby mnie pocałować, gdy siedziałam oszołomiona tym, co zobaczyła. Teraz Elżbieta widziała mnie taką, jak Karolina, nagą, rozwiązłą, bezwstydną w pożądaniu i potrzebie. Jej usta opadły, oczy śledziły każdy szczegół. – Jest piękny. Kto to namalował?

– Moja żona – odpowiedziałam.

– Jesteś żonata! – Była nuta rozczarowania.

– Wdowa – odpowiedziałam. W pokoju zapadła cisza.

Zatrzymała się, wsunęła swoją dłoń w moją, splatając razem nasze palce, po czym obróciła się mocno przyciskając, całując mnie czule, ale z prawdziwym głodem. Były łzy tak, moje łzy za Karoliną, ale zlizała je i trzymała mnie, trzymając mnie za ręce. – Pójdę, jeśli chcesz – powiedziała powolnym szeptem.

– Nie, zostań – ścisnęłam jej dłoń i odwzajemniłam pocałunek…

Przerwała, pozwalając tej chwili trwać jak zaciągnięcie się papierosa. Potem rzuciła się. Przycisnęła się mocno do mnie, popychając mnie z powrotem do ściany. Jej język wepchnął się w moje usta, wargi były śliskie i dyszące ciężko, jej klatka piersiowa mocno przyciśnięta do mojej, biodra też. Jej palce owinęły się wokół mojej szyi, odrzuciły moje szelki, rozchyliły moją koszulę, by odsłonić moje piersi do jej palców. Ja też byłam zajęta palcami latającymi nad jej guzikami, których było za dużo, żeby się pośpieszyć! Zanim zdjęłam, poczułam, jak jej palce rozpinają mi spodnie, rozpinają je i wyciągają mojego sztucznego kutasa, gdy ostatni guzik rozpinam, szarpiąc jej bluzkę.

Zdjęła własny stanik i po minucie obie byłyśmy nagie, z wyjątkiem jej majtek i Dużej Dziewczyny (tak nazywałam mojego strapona), mocno do mnie przypiętego.

– Myślisz, że zamierzasz mnie tym pieprzyć?

– Z całą pewnością cię tym wypieprzę.

– A co jeśli ja cię z tym wypieprzę? – Uśmiechnęła się i położyła ręce na biodrach. – Zmiana jest dobra, prawda? Czy zawsze musisz być tym, który nosi kutasa? Może chcę cię pieprzyć. Powiedz, że chcesz, będę z tobą walczyła o prawo do zobaczenia, kto może nosić tego penisa.

Zaśmiałam się i zaczęłam odpinać Dużą Dziewczynę, wychodząc z niej i kładąc jej podstawę na moim stoliku nocnym, tak aby stała wyprostowana, wysoka i dumna. – Jeśli wygrasz, możesz mnie pieprzyć w dowolny sposób.

– A jeśli ty wygrasz… – Zaatakowała. Nadal pochylałam się nad łóżkiem, przygotowując Dużą Dziewczynę. Wytrąciła mnie z równowagi. W mgnieniu oka znalazła się na mnie, długie, mocne uda owinęły się wokół mojego tułowia, gdy prowadziła mnie twarzą w dół na łóżko. – Oszukuję – syknęła mi do uszu, starając się kontrolować moje ramiona. Była silna. Była szybka i miała dłuższe kończyny niż ja, co zapewniało jej przewagę.

Ale nie miała zbyt dużej praktyki, więc turlałam się mocno i szybko, zaskakując ją, nie zareagowała na czas. Naciskając na jej kciuki, uwolniłam ramiona i to była moja kolej, aby chwycić ją za ramiona, aby przygwoździć ją do łóżka. Spychając je na grube dębowe wezgłowie mojego antycznego łóżka. Walczyła ciężko, ale z uśmiechem, gdy zaczęłam wyczuwać grę i oszukiwałam się, przyciskając mocno biodro do jej kopca, tak że za każdym razem, gdy się toczyła, przyciskałam się do jej cipki. Znalazłam wystarczającą kontrolę nad jej górną częścią ciała, żeby wysunąć język, polizać dolną część jej szczęki i szeptać, jak bardzo chciałbym ją kochać. I jęknęła, gdy mówiłam.

Ale nie zrezygnowała. Jej oczy błysnęły, a jej uda zacisnęły się, ale tylko mocniej ścisnęły moje udo na jej mokrej cipce. I powoli zostawiłam ślinę pokrywającą jej brodę i szyję. A potem jej ucho, w które szepnęłam, że zamierzam ją pieprzyć, dopóki nie będzie błagać mnie, żebym przestała.

– Cholera, lepiej pieprz mnie tak mocno! – Jej ciało się rozluźniło, walka ustała, leżała pode mną, odchylając pierś do tyłu i usta otwarte, by oddychać. – Poddaję się tobie żołnierzu. Rób ze mną, co chcesz!

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *