– Hej, Weronika! Jak się czujesz? Lepiej ci? – zapytał mnie Bartek, kiedy byłam już w windzie.

– Tak, o wiele lepiej. – odpowiedziałam z uśmiechem.

– Super. Wychodzimy dzisiaj na miasto żeby coś zjeść. Proszę, chodź z nami.

– Jasne. Kto to jest „my”? – zapytałam.

– Wszyscy. Mariola właśnie rozmawiała z Markiem, i ponoć pójdzie z nami. Nie wiedzieliśmy czy ty też będziesz miała ochotę.

– Jasne, czemu nie?

– Super. Widzimy się w holu o 19. – powiedział.

Przytaknęłam. 

– Okej. Teraz muszę gdzieś wyskoczyć, ale chęcią się zjawię.

Uśmiechnęłam się, ponieważ zauważyłam że Marek właśnie szedł w naszą stronę. 

– Cześć, stary. – przywitał się z nim Bartek.

– Hej!

– Jak tam obiad z kumplem?

– Fajnie. Miło było się spotkać! – odpowiedział z uśmiechem.

Spojrzałam na zegarek.

– Ja się zbieram. Mój Uber już po mnie przyjechał. – przerwałam ich rozmowę, i odeszłam.

– Weronika, zaczekaj! – powiedział Marek.

– Naprawdę muszę lecieć. Zobaczymy się wieczorem, razem ze wszystkimi.

Czekałam w holu na resztę ludzi, którzy mieli się dziś pojawić. 

– Cześć! – powitałam kolejną osobę.

Rozmawiałam ze współpracownikami i pozowałam z nimi do selfie. Kiedy Marek schodził ze schodów, rozmawiałam z kilkoma facetami o wykładach. 

– Jutro zamierzam wysiedzieć cały dzień w sali wykładowej. – oznajmiłam z dumą.

– Dziewczyno, niczego dziś nie straciłaś! Osoby prezentujące są w tym roku wyjątkowo mało zwięzłe. – powiedziała Kasia.

Pod drzwi hotelu podjechał nagle wielki SUV.

– To po nas. – oznajmił Bartek.

Pojechaliśmy do restauracji o nazwie „Włoska Kuchnia Bencotto”. Na miejscu okazało się, że obsługa przygotowywała dla nas całą osobną salę, i musieliśmy chwilę zaczekać. 

– Wyglądasz bardzo ładnie. – wyszeptał do mnie Marek.

– Dzięki.

– Fajna sukienka.

Uśmiechnęłam się pod nosem. 

– Potrzymaj to dla mnie na chwilę. –  poprosiłam, wręczając mu mały pilocik.

– Pilot? Po co?

– Mam taką zabawkę… – powiedziałam, nie patrząc na niego.

Rozejrzałam się wokół, udając że oglądam wystrój korytarza restauracji. 

– Powiedz mi o co chodzi. – wyszeptał.

– To wibrator, który mam w cipce. Możesz kontrolować kiedy i jak dojdę.

Odeszłam kilka kroków dalej, żeby porozmawiać z innymi współpracownikami. 

– Proszę tędy! – powiedziała nagle hostessa.

Przeszliśmy do prywatnej jadalni, gdzie nagle poczułam pulsowanie w cipce. Natychmiast się zatrzymałam, i zamarłam. 

– Wszystko okej? – zapytała Kasia.

– Yhm.. Tak. – odpowiedziałam po odchrząknięciu.

Wyprostowałam plecy i podeszłam do stołu. Usiadłam pomiędzy Sylwią, która jest wścibska jak diabli, i Mariolą, która potrafiłaby zagadać Świadków Jehowy na śmierć. Marek usiadł dokładnie naprzeciwko mnie. Ustawił wibrator na najniższym biegu, tak żebym była zdolna do prowadzenia konwersacji. W końcu musiał jednak nadejść moment rozładowania. Dzięki bogu, miałam na sobie czarną sukienkę która ukryłaby wszelkie mokre plamy. 

– Toooo… co zamawiamy? – zapytał głośno Bartek.

Spojrzałam na menu i odpowiedziałam w międzyczasie na kilka pytań Marioli, ale czułam że wibrator stopniowo wzmacnia wibracje. 

– O cholera! – powiedziałam, gdy nagle moje nogi zaczęły się trząść.

– Dobrze się czujesz?

– Tak… – odpowiedziałam, patrząc na Marka który był pogrążony z kimś w konwersacji.

Urządzenie pieściło mój punkt G. Musiałam złapać w garść udo pod obrusem, i usiłowałam zachowywać się jak najbardziej spokojnie. 

– Czy jest pani gotowa do zamówienia? – zapytała kelnerka.

Spojrzałam na nią. Pulsowanie w cipce niemalże osiągnęło mój limit. 

– Taa- tak… – odpowiedziałam, przygryzając dolną wargę – Poproszę kreweetki…

Moje gardło się zacisnęło, ponieważ napięcie stale narastało. Spojrzałam na Marka, przeklinając go w myślach. On przyglądał się mi z uśmiechem na ustach. 

– Proszę? Nie dosłyszałam.

– Klopsiki krewetkowe z sosem. – powiedziałam, usiłując nie zaciskać zębów.

– A danie główne? – zapytała kelnerka.

Zamknęłam oczy i zacisnęłam powieki. Pierwszy orgazm już się zbliżał. 

– Jeszcze nie wiem… – powiedziałam.

Dziewczyna zdziwiła się, ale odpuściła. Najwidoczniej stwierdziła, że wróci do mnie kiedy skończę jeść przystawkę. 

– Dziękuję… – powiedziałam, usiłując powstrzymać drżenie nóg.

Kiedy Mariola składała zamówienie, ja popijałam chłodną wodę dla otrzeźwienia. 

„Wszystko w porządku?”, napisał Marek.

„Zaraz eksploduję.”, przyznałam.

Odwróciłam telefon ponieważ nie mogłam się na niczym skupić, a już w szczególności na esemesowaniu. 

– O kurwa… – powiedziałam pod nosem.

Poruszyłam się na siedzeniu, usiłując dopasować ułożenie wibratora w pochwie. 

– Przepraszam. – powiedziałam wstając z krzesła, i oddaliłam się do toalety.

Nie mogłam już dłużej wytrzymać. Weszłam do ostatniej kabiny. Na szczęście, każda z nich była w pełni murowana. Oparłam się o drzwi, a pulsowanie trwało nadal. 

Nagle ktoś wszedł do środka i próbował otworzyć moje drzwi. Uchyliłam je, spojrzałam przez szparkę, i zobaczyłam Marka. Wepchnął się do środka i szybko zamknął za sobą. 

– Co ty tu robisz?! To toaleta dla kobiet!

– No i co?! Boisz się?

– Jasne… Nasi współpracownicy tu są, to nie może się wydać! – powiedziałam, patrząc jak wyjmuje z kieszeni pilota.

Na moich oczach wrzucił najszybszy bieg. 

– Kurwa! – niemal krzyknęłam, chwiejąc się na nogach. Musiałam uklęknąć na podłodze, ponieważ nie utrzymałam dłużej równowagi.

Oto klęczałam w restauracyjnej toalecie, o krok od zalania siebie własnymi sokami. Sięgnęłam dna, ale czy mi to przeszkadzało? Nie. Naprawdę bardzo potrzebowałam orgazmu. 

– Wyłącz to… – błagałam z łzami w oczach.

Marek zniżył się na moją wysokość. 

– Nie.

O autorze

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *