Oliwia była bez pracy już od kilku miesięcy, a jej oszczędności niebezpiecznie szybko zbliżały się do punktu krytycznego. Oczywiście była nader zachwycona, gdy otrzymała pozytywną odpowiedź na jedno z wielu podań o pracę, które wysłała kilka tygodni temu.

Pan Marcin Kowalewski – pracodawca zaprosił ją na spotkanie, aby osobiście przedstawiła mu swoje kwalifikacje. Szukał kogoś na stanowisko swojej asystentki i sekretarki. W ogłoszeniu zastrzegł, że każda osoba, która zgłosi się na to stanowisko musi przedstawić wstępne zaświadczenie dotyczące swoich umiejętności w pisemnym podaniu o pracę w ramach odpowiedzi na ogłoszenie. Bardzo zależało mu na kompetentnej osobie, która poradzi sobie z każdym trudnym zadaniem. Wyraził dość zwięźle swoje preferencje co do poszukiwanego pracownika – zależało mu na dobrze wykształconej osobie, zorientowanej w różnych kulturach, która jest otwarta na poznawanie nowych rzeczy.

Szczupła, młoda dama z długimi, ciemnymi włosami dotarła dzięki pomocy nawigacji pod adres na przedmieściach Poznania. Był to duży, piętrowy dom na końcu wzgórza stojący w cieniu wielkiego dębu rosnącego z przodu. Teren był oddzielony od działek sąsiadów podwójnym rzędem żywopłotu z każdej strony. Oliwia z jednej strony była trochę oszołomiona wielkością domu, działki i całą okolicą, ale sam ogród był bardzo zaniedbany, zarośnięty i psuł cały obraz. Wszędzie było pełno ogromnych chwastów i tworzyło to dziwnie ponury klimat tego miejsca – trochę jak w horrorze lub jakiejś bajkowej strasznej opowieści o wiedźmach i czarnoksiężnikach.

Gdyby tak bardzo nie potrzebowała pracy, z pewnością zmieniłaby zdanie, zawróciła na pięcie i uciekła, gdzie pieprz rośnie. Jej radość i podekscytowanie zdecydowanie osłabło, gdy weszła na teren posiadłości i skierowała się nieprzetartą ścieżką do drzwi wejściowych. Nieustannie towarzyszyła jej mieszanka strachu i ekscytacji. Ciekawość i chęć zarobku jednak wygrały i zapukała do drzwi.

Kiedy przed Oliwią stanął we własnej osobie jej przyszły pracodawca, jej radość jeszcze bardziej się zmniejszyła, o ile było to jeszcze możliwe. Pan Marcin Kowalewski był chudym facetem z grubą grzywą ciemnych, nieuczesanych włosów. Przeszedł ją dreszcz, gdy patrzyła na tego pięćdziesięciokilkuletniego odludka, który sprawiał wrażenie, którego nie mogła do końca określić, ale czuła, jak sama jego obecność powoduje u niej ból brzucha. Było w nim jednak coś jeszcze – szerokość jego ramion i orli kontur bladej twarzy sprawiały wrażenie wielkiej, lecz zamierzchłej i zapomnianej już siły i wigoru. Wyglądał jak dziwnie seksowny czarnoksiężnik.

Zaprowadził ją do swojej biblioteki, która składała się z setek tomów starych książek i poprosił, aby usiadła. Jego głos był niski i niezwykle donośny. Po kilku formalnych pytaniach związanych z jej konkretnymi obowiązkami, które szczegółowo omówił, dodając, że nie będą zbyt ciężkie, poinformował ją, że jeszcze dziś będzie bardzo usatysfakcjonowana i może zacząć pracę już po południu. Najważniejszy warunek zostawił na koniec.

Musiałaby z nim zamieszkać, ponieważ może jej potrzebować o każdej porze dnia i nocy. Zapewnił ją, że zapewni jej komfortowe zakwaterowanie i że jest świetnym kucharzem, więc nie będzie się musiała martwić o jedzenie. Powiedział, że często pracuje w nocy i ma nadzieję, że te nieregularne godziny nie będą dla niej zbyt nieprzyjemne i kłopotliwe.

Ambiwalencja pojawiła się na twarzy Oliwii. Powinna być zachwycona swoim nowym stanowiskiem sekretarki, ale mimo to była świadoma swojego braku pewności i delikatnej niechęci do tego miejsca. Podziękowała mu jednak, a on uśmiechnął się szeroko, kiedy powiedziała mu, że może od razu się wprowadzić i zacząć pracę jeszcze tego samego dnia.

Wydawał się bardzo zadowolony i podekscytowany. Powiedział jej, że mieszkał sam, odkąd jego brat się wyprowadził i że ma ogromne zaległości w pracy z powodu braku rąk do pomocy.

Oliwia wróciła do swojego wynajmowanego mieszkanka w centrum miasta, zapłaciła czynsz, spakowała swoje rzeczy i po niecałej godzinie wróciła do nowego miejsca pracy, które miało jej również służyć jako jej nowe miejsce zamieszkania. Pan Marcin wyznaczył jej pokój na piętrze, który był zdecydowanie bardziej luksusowy w porównaniu z jej poprzednim mieszkaniem.

Po rozpakowaniu się zaprowadził ją do swojego gabinetu, gdzie wyjaśnił jej, na czym dokładnie będzie polegała jej praca. Tłumiąc w sobie okrzyki zaskoczenia, nie mogła nie gapić się na tę komnatę. Wyobrażała sobie, że to mogło być gniazdko jakiegoś starego czarownika. Na stołach były porozrzucane archaiczne narzędzia i wykresy astrologiczne. W skrzyniach piętrzyły się stare księgi dotyczące demonologii i czarnych sztuk. Na ścianach wisiały strasznie dziwne obrazy i akwaforty.

Chcesz przenieść swoje fantazje do realnego życia? Sprawdź spotkania BDSM na Erodate!