Rynek dużego miasta. Jakieś występy. Gdzieś z tyłu pośród stojących widzów rozlega się nagle: – Hej, kolego! Nieco dalej ktoś odwraca głowę. – Kto, ja? – Tak, ty… – Nie jesteśmy na „ty”! – O, sorry, kolego. – Nie jestem twoim kolegą! – Słuchaj, przyjacielu. – Ani przyjacielem! – Posłuchaj mnie, gościu? – Nie jestem żadnym „gościem”! – No to jak mam się zwracać? – „Proszę Pana”! – OK, więc proszę… – … „szanownego”. – Dobra, k…, a więc proszę szanownego pana – dobrze? – Dobrze. – Czy szanowny pan widzi tamtego małego szczyla? – Tego, który wsiada na motor? – Tak, właśnie tego. – Widzę. – No więc chciałem powiedzieć, kiedy byliśmy jeszcze przy „kolego” on akurat okradał wielce szanownemu panu kieszenie i torbę.

Komentarze (6)
napisał  

#3 Kurde, kogoś mi przypomina,  taka rozmowa..

maj 08, 2024 18:46

#1 Dobre 😆😆

maj 08, 2024 17:56